RegionalneKrakówKraków. Ochroniarz Biedronki brutalnie zaatakował klienta. "Zostałem poniżony"

Kraków. Ochroniarz Biedronki brutalnie zaatakował klienta. "Zostałem poniżony"

Do ataku na jednego z klientów sieci Biedronka doszło w Krakowie. Ochroniarz potraktował młodego mężczyznę jak złodzieja. Powalił go na ziemię i potraktował gazem pieprzowym, mimo że ten był niewinny. - To ogromny wstyd i poniżenie - mówi nam ofiara, która chce pozostać anonimowa.

Kraków. Biedronka. Ochroniarz zaatakował jednego z klientów
Kraków. Biedronka. Ochroniarz zaatakował jednego z klientów
Źródło zdjęć: © Google Maps

25.11.2020 | aktual.: 02.03.2022 14:25

Młody mężczyzna historią w poniedziałek 23 listopada podzielił się w mediach społecznościowych. W godzinach porannych udał się na zakupy do sklepu sieci Biedronka przy ul. Joselewicza 28 w Krakowie. Aby uniknąć czekania w długiej kolejce, zdecydował się na wybór kasy samoobsługowej. Po dokonaniu płatności spokojnie wyszedł ze sklepu i ruszył w stronę przystanku autobusowego.

"Byłem już prawie na przystanku, kiedy poczułem trzy mocne uderzenia w plecy. Obróciłem się, zobaczyłem grubego mężczyznę lat 25, który chwycił mnie za ręce i próbował coś z nimi zrobić" - napisał mężczyzna w mediach społecznościowych.

Jak sam przyznaje w rozmowie z WP, pracownik ochrony prawdopodobnie uznał go za złodzieja. Mimo że ten przekonywał go, że ma paragon i może udowodnić swoją niewinność, ochroniarz był bezlitosny. "Po tym jak zrozumiałem, kim jest ten pan, zapytałem go z charakterystycznym wschodnim akcentem (no bo inaczej nie potrafię), co się w ogóle tutaj dzieje. Usłyszawszy obce dźwięki, ten pan powalił mnie na ziemię, usiadł na moim kręgosłupie i zaczął zakładać mi kajdanki" - relacjonuje ofiara - z pochodzenia Ukrainiec.

- Zostałem zatrzymany tak, jakbym bym jakimś zabójcą. Mają przecież monitoring, więc tam wszystko widać. Ale nawet jeżeli ktoś miał podejrzenia, że nie zapłaciłem, to mogli mnie po prostu o to zapytać - zauważa poszkodowany, podkreślając, że kwiaty i czekoladki, zwykle nie są łupami, w które celują złodzieje.

Kraków. Biedronka. Ochroniarz brutalnie zaatakował klienta

Pomimo błagalnych okrzyków z prośbą o pomoc, wezwanie policji, przechodnie pozostawali obojętni. "Krakowianie przechodzili obok mnie, nawet nie zwracając uwagi" - przekazał. Chociaż ludzie pozostawali bierni, to na reakcję ochroniarza nie trzeba było długo czekać. "Warknął do mnie: Zamknij się ty k...wa Ukraińcu, po czym zalał moje oczy obfitą porcją gazu pieprzowego" - dodał. "Zadziałała nienawiść i zaczął mnie torturować" - powiedział nam poszkodowany.

Następnie został skuty w kajdanki i siłą doprowadzony do jednego z pomieszczeń znajdujących się w sklepie. - To ogromny wstyd i poniżenie. Mieszkam niedaleko, mam znajomych w tej okolicy - mówi nam młody mężczyzna. Dopiero tam pracownik sklepu pozwolił na okazanie paragonu i udowodnienie, że w rzeczywistości nie jest on żadnym złodziejem.

Kraków. Atak na klienta. Biedronka zabrała głos

"Popatrzywszy na pomiętą kartkę, zdjął ze mnie kajdanki i wypchał z powrotem na halę sklepu" - relacjonuje. Nie było mowy o przeprosinach czy próbie wyjaśnienia całego zajścia. Kierowniczka sklepu - jak twierdzi poszkodowany - błagana o pomoc nie podjęła żadnych działań. Dopiero gdy młody mężczyzna zadzwonił na policję, został dopuszczony do kranu z wodą. Maseczka zalana gazem skutecznie utrudniała mu oddychanie.

- Zostałem poinformowany, że aby wszcząć postępowanie, muszę stawić się osobiście na komisariacie na ul. Szerokiej - wskazał, dodając, że po kolejnej już wizycie i rozmowach z policjantami został odesłany z kwitkiem.

O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy biuro prasowe sieci Biedronka. - Ta sytuacja nie powinna się zdarzyć, a klienta przede wszystkim przepraszamy. Natychmiast po otrzymaniu pierwszego sygnału poddaliśmy to zdarzenie gruntownej analizie. Nie ma i nie będzie naszej zgody na takie zachowanie, a pracownik zewnętrznej agencji ochrony Argus nie będzie więcej pracował w naszych sklepach - otrzymaliśmy w odpowiedzi.

Z kolei biuro prasowe krakowskiej policji przekazało nam, że obecnie wiadomo tylko tyle, że takowa interwencja faktycznie miała miejsce, ponieważ wskazuje na to zapis z systemu policyjnego.

Zobacz także
Komentarze (166)