Brak chętnych do machania kosą
Grosz wydaje się nie do pogardzenia. Za
machanie kosą przysługuje bonus 1030 zł za hektar łąki. A jednak
amatorów na skasowanie tych unijnych ekstradopłat - oprócz
powszechnych płatności obszarowych - nie ma nazbyt wielu - pisze
"Gazeta Krakowska".
Chodzi o dodatki w ramach tzw. pakietów rolno-środowiskowych z tytułu utrzymywania w naturalnym stanie łąk na obszarach szczególnie cennych przyrodniczo. Wnioski złożyło dotąd ok. 300 małopolskich rolników, w tym tylko 27 zadeklarowało ręczne koszenie - informuje zastępca dyrektora Małopolskiego Oddziału Regionalnego ARiMR w Krakowie Włodzimierz Okrajek. Zdecydowana większość poprzestaje na 400 zł/ha za mechaniczną kośbę (trzeba ją jednak prowadzić lekkiem sprzętem, od środka łąki) - podaje gazeta.
Ile czasu może zająć zarobienie ponad 1000 zł? - To zależy od chłopa i łąki. My kosimy w pięciu: ja, teść, szwagier i bracia, zejdzie nam solidne dwa dni - wyjaśnia Stanisław Hanula z Koniny, który zgłosił do tych dopłat 1,36 ha łąk.
Sztuka koszenia dziś zanika. Średnie pokolenie już ledwo wie jak się kosi, młodszych nie ma nawet co pytać. Czasem jakiś starszy dziadek ukosi trochę dla krowiny- zauważa ks. Mieczysław Zoń, który gazdując na parafii w Rogoźniku (obecnie jest emerytem w Mizernej) uchodził za jednego z tęższych żeńców na Podhalu - czytamy w "Gazecie Krakowskiej". (PAP)