Koszmarne korki
Remont 34-kilometrowego odcinka drogi
krajowej nr 4 Targowisko-Tarnów potrwa dłużej niż obiecywali
drogowcy (do marca 2007 r.). To oznacza, że stojąc tam w
koszmarnych korkach stracimy jeszcze więcej pieniędzy i zdrowia -
uprzedza "Gazeta Krakowska".
14.07.2006 | aktual.: 14.07.2006 04:31
W Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Warszawie gazeta dowiedziała się, że wkrótce ma zostać podpisany aneks przewidujący późniejsze oddanie wyremontowanego odcinka dk 4. Dopiero jednak jesienią będzie wiadomo, o ile miesięcy później firmy wywiążą się z wszystkich swoich zobowiązań.
Specjaliści są zgodni co do jednego: opóźnień nie da się nadrobić w całości mimo doskonałej pogody sprzyjającej drogowcom. Koszmar, który na to lato zafundowała kierowcom Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad na drodze do Tarnowa, to nie tylko marnotrawienie czasu na stanie w korkach. To także większe wydatki na paliwo, częstsze naprawy aut i większe zatrucie środowiska naturalnego.
Samochód stojący w korku pracuje na jałowym biegu - mówi dr inż. Marek Rudkowski z Zakładu Napędów Gazowych i Maszyn Tłokowych Instytutu Nafty i Gazu w Krakowie. Oceniam, że przez stanie w korkach przeciętny pojazd zużywa od 40 do 50% paliwa więcej. Silnik, który wykonuje jałową pracę z pewnością szybciej się też zużywa. Jednak o ile wzrasta to zużycie poprzez takie eksploatowanie samochodu trudno wyrazić w procentach.
A dodatkowo drogowcy uparli się, że remont będą prowadzić tylko od świtu do zmierzchu. Nie próbowaliśmy nawet pracować w nocy - mówi Magdalena Chacaga, rzeczniczka prasowa krakowskiego oddziału GDDKiA. Mamy już doświadczenia w takich sprawach i zawsze próby remontowania tras nocami kończą się setkami listów i telefonów od oburzonych mieszkańców miejscowości, w których prowadzimy remonty - dodaje.
O ile nietrudno zgodzić się z tym argumentem to jednak większość remontowanego odcinka drogi przebiega poza zabudowanymi terenami. Ale tam nie ma oświetlenia. A kupno tymczasowego systemu do oświetlenia kilku kilometrów drogi kosztowałoby tyle, że nie jest opłacalne - mówi Chacaga. A bez świateł nie da się remontować, bo ktoś mógłby ucierpieć, np. stracić rękę.
I z tym argumentem też można się zgodzić, tylko warto postawić pytanie: a co z kierowcami, którzy muszą kupować więcej paliwa. Czy powinni się zwrócić do sądu z uzasadnionym roszczeniem o powetowanie strat, które ponieśli z powodu tak zorganizowanego i przeciągającego się remontu? (PAP)