Kościół już przechodził lustrację
Nasz Kościół już kiedyś przeszedł swoistą
lustrację, powiedział "Gazecie Wyborczej" opolski ordynariusz
Alfons Nossol. - Była dość humanitarnie przeprowadzona, bo
księżom, którzy współpracowali z PRL-owskim reżimem, dawała szansę
wytłumaczenia się i przynosiła ulgę.
04.05.2005 | aktual.: 04.05.2005 08:14
Do "lustracji", o której wspomina abp Nossol doszło w 1977 r. Na polecenie prymasa Stefana Wyszyńskiego biskup miał rozeznać się we wpływach w diecezji tzw. księży caritasowców, podejrzewanych o współpracę z bezpieką.
- Koła upaństwowionego w 1950 r. Caritasu były tworzone de facto przez UB, które prowadziło do nich "nabór", choć formalnie organizatorem tych kół były placówki terenowe urzędu ds. wyznań - wyjaśnia ks. Alojzy Sitek, wieloletni kanclerz opolskiej kurii.
Pod koniec lat 60., wedle raportów szefów SB, w całej Polsce było od 8 do 15 proc. księży caritasowców. Mieli donosić bezpiece o wszystkim, co dzieje się w ich otoczeniu.
- Wiedzieliśmy, kogo złamano, kto z nas donosi, kto jest w Caritasie. Ale nie dotknął tych księży żaden poważny ostracyzm. Po prostu nie mówiliśmy przy nich o ważnych sprawach, twierdzi ks. Sitek.
Bp Nossol tuż po mianowaniu na ordynariusza diecezji otrzymał od prymasa Wyszyńskiego polecenie zmierzenia się z "lustracją" caritasowców. Wysłał więc ankiety do wszystkich księży diecezji z pytaniami, czy i w jakim czasie należeli do Caritasu, jakie informacje przekazywali bezpiece, czy brali za to wynagrodzenie. Duchowni mieli rozważyć odpowiedź we własnym sumieniu.
- Myślę, że byli szczerzy - twierdzi abp Nossol. Ci, którzy przyznali się, byli wzywani do niego na rozmowy. Mogli opowiedzieć, co ich skłoniło do współpracy.
Prymas Wyszyński chciał radykalnego oczyszczenia. Ci, którzy się przyznali, musieli w dwa tygodnie od rozmowy z biskupem wysłać pismo do centrali, że występują z Caritasu, i przynieść do kurii potwierdzenie, że to zrobili. W przeciwnym wypadku tracili wszelkie przywileje kościelne.
- Byli tacy, którzy mówili, że są już w tym wieku, że żadnych listów nie będą pisać, tylko wolą odejść z parafii. Większość jednak wystąpiła z Caritasu, powiedział abp Nossol.(PAP)