Korwin-Mikke: od kłamstw kontrkandydatów dostaję kolki ze śmiechu
Jak zobaczyłem pierwsze wypowiedzi, sprzed paru miesięcy moich kontrkandydatów, dostałem kolki ze śmiechu. Oni kłamią. Spór między PiS i PO to spór o pieniądze. W PO znalazło się wielu tzw. aferałów i oni w Warszawie już się popisali - powiedział Janusz Korwin-Mikke, polityk Unii Polityki Realnej i kandydat na prezydenta Warszawy w audycji "Salon Polityczny Trójki".
03.11.2006 | aktual.: 03.11.2006 12:39
Salon Polityczny Trójki: Jedyny, który mówi prawdę. Ja nie reklamuję - to jest hasło wyborcze Pana Janusza Korwina-Mikke. Czy to znaczy, że inni kłamią?
Janusz Korwin-Mikke: Ależ oczywiście, że tak. Jak zobaczyłem pierwsze wypowiedzi, sprzed paru miesięcy moich kontrkandydatów, dostałem kolki ze śmiechu. I nie będę o tym mówił, bo po prostu ci ludzie są śmieszni. Nie warto o tym mówić.
Pana program obiecuje rzeczywiście rewolucję. Np. punkt 3, bo jest 21 postulatów dla Warszawy, wszyscy urzędnicy otrzymają wypowiedzenia z pracy.
- Ale to nie jest żadna rewolucja. Jeżeli Pan czyta, co robi każdy szef wielkiej firmy amerykańskiej, która jest zabagniona, to on najpierw wszystkich wygania z pracy. To nie jest żadna rewolucja. Tak się robi oczywiście.
Czyli Pan zatrudni potem nowych?
- No tak. Zatrudnię nawet tych samych oczywiście. Ale zanim oni zostaną zatrudnieni, podpiszą zobowiązanie, że jeżeli podejmą decyzję niezgodną z prawem i szkodliwą dla tego obywatela, który złożył podanie, to oni 30% pokrywają z własnej kieszeni. Jak tego nie podpiszą, nie dostaną pracy. Kolejny punkt Pana programu. Wszystkie decyzje gospodarcze będą podejmowane w drodze licytacji. To się gdzieś już pojawia, czyli rozumiem, koncesja, kto da więcej?
- Tak. Po prostu i zwyczajnie. I nie może być żadnej dyskusji, bo przecież jeszcze bardzo ważna sprawa. Teraz się robi tak, że ktoś wygrywa przetarg, a potem robimy aneks do przetargu i zwiększa tę sumę o ileś tam, bo konieczności. U mnie tego nie będzie. Jak ktoś podał za niską cenę, potem nie potrafił wykonać. Nie? To zbankrutuje. Nie będzie żadnych aneksów do umów.
Jak Pan patrzy na to, co się dzieje na polskiej scenie politycznej. Spodziewał się Pan tak dużego konfliktu między PO a PiS-em?
- To jest spór o pieniądze. I on jest bardzo zażarty. Natomiast z punktu widzenia gospodarczego, nie ma wielkiej różnicy między tymi partiami.
Nie jest to spór Polski liberalnej z solidarną?
- PO nie jest liberalne. Jest to nieprawda. W PO jest może 1/5 ludzi. Na 43 posłów, kiedy ja byłem w Sejmie, jak powiedział mi szef tamtej partii KLD, może czterech wie, co to jest liberalizm. Niech Pan nie ma złudzeń. To do tej porządnej partii, jaką jest PO, natychmiast zapisała się cała kupa tzw. aferałów. To zresztą w Warszawie się popisali. Już nie mówię ile ukradli, to nie ma żadnego znaczenia. Ważne jest, że jak się buduje tunel, to się buduje tak, że jak się zjeżdża z mostu, to można było skręcić w prawo albo w lewo, a nie żeby człowiek musiał przejechać, wjeżdżać w Tamkę, skręcać w prawo i potem pchać się koło Mostu Śląsko-Dąbrowskiego, w korku wjeżdżać z powrotem na Wisłostradę. To trzeba być idiotą, żeby tak zrobić.
Przeczytaj cały wywiad