Koronawirus. Przychodnie POZ są tu otwarte. "Ciężko pracujemy"

Pandemia koronawirusa w Polsce sprawiła, że wielu pacjentów ma problem z dostępem do wizyty w przychodniach podstawowej opieki zdrowotnej. Są jednak takie miejsca, w których takie placówki pracują na pełnych obrotach. Jednego dnia wykonywane są tam dziesiątki badań.

Koronawirus w Polsce. Nie wszystkie przychodnie podstawowej opieki zdrowotnej są zamknięte. Pielęgniarki mówią nam o tym, jak ciężko ich POZ-y pracują
Koronawirus w Polsce. Nie wszystkie przychodnie podstawowej opieki zdrowotnej są zamknięte. Pielęgniarki mówią nam o tym, jak ciężko ich POZ-y pracują
Źródło zdjęć: © Agencja Gazeta

12.10.2020 | aktual.: 01.03.2022 14:08

- Od początku pandemii nie było takiego dnia, abyśmy nie obsługiwali pacjentów. Nawet w czasie lockdownu byliśmy w pracy - mówi nam Katarzyna, pielęgniarka pracująca w przychodni Podstawowej Opieki Zdrowotnej.

Katarzyna pracuje w małej miejscowości w woj. małopolskim, między Wieliczką a Krakowem. - Nasza przychodnia przyciąga pacjentów z tych większych miast, w których dostęp do przychodni POZ jest bardzo utrudniony - dodaje pielęgniarka.

Koronawirus. "U nas nie ma problemu z dodzwonieniem się"

- Do nas nie ma żadnego problemu z dodzwonieniem się. Teleporady odbywają się tego samego dnia, a jeśli lekarz w trakcie rozmowy uzna, że musi zbadać pacjenta osobiście, lub że trzeba wykonać EKG, to pacjent przychodzi - oczywiście w maseczce. Wypełnia ankietę na temat koronawirusa, mierzymy mu temperaturę i jest przyjęty - opowiada pielęgniarka.

- W przychodni, w której pracuję, przeprowadza się ponad 70 teleporad dziennie, z czego około jedna trzecia kończy się wizytą pacjenta na miejscu - mówi nasza rozmówczyni.

Do tego, codziennie między godziną 8 a 11, pielęgniarki przyjmują kilkanaście osób na pobranie krwi. - Bliżej południa mamy szczepienia dzieci, codziennie przychodzą na nie cztery osoby. Po południu natomiast przyjmujemy pacjentów, którzy potrzebują zastrzyków lub zmiany opatrunku - maksymalnie kilka osób dziennie - dodaje Katarzyna.

- Drzwi mamy otwarte na oścież. Jak jest jeszcze w miarę ciepło, wietrzymy non stop, "wywiewamy wirusa" - podsumowuje Katarzyna.

Koronawirus. "Większość chorych ma wizytę w przychodni"

Magdalena, pielęgniarka z miejscowości w woj. kujawsko-pomorskim, także podkreśla: - Pracujemy codziennie, a także po kilka godzin w sobotę i w niedzielę.

- Na początku pandemii mieliśmy ograniczenia przyjęć chorych. Większość to były teleporady, ale jak lekarz uznał, że musi zobaczyć chorego, to jechał do niego na wizytę lub chory przychodził do przychodni. Nie było i nie ma z tym problemu - mówi nam pielęgniarka.

Przyznaje też, że teleporad udzielają teraz znacznie mniej. - Większość chorych przychodzi teraz do przychodni. W przypadku chociażby dzieci zawsze jest tak, że lekarz zaprasza na wizytę - dodaje.

- Trochę mi przykro, bo rzeczywiście nasza ochrona zdrowia szwankuje i w niektórych miejscach jest problem z dostępem do lekarza, ale u nas jest inaczej. Nie wrzucajmy wszystkich do jednego wora - prosi pielęgniarka.

Lekarz: nikomu nie odmawiamy

Rozmawiamy jeszcze z lekarzem przychodni POZ z okolic Świecia w województwie kujawsko-pomorskim. Monika mówi nam: - Trafiłam na świetnych szefów. Oni sami pytali, jak zorganizować pracę, by było dobrze. Ostatecznie jest tak: pielęgniarki w rejestracji odbierając telefony od pacjentów z góry rejestrują każdego na teleporadę. Nikomu jej nie odmawiają. My przychodzimy do pracy i pierwsze dwie godziny obdzwaniamy pacjentów. Część konsultujemy, część zapraszamy do przychodni – mniej więcej połowę z nich. Każdy, kto potrzebuje pomocy, był i jest wpuszczany do POZ.

- Ja sobie doskonale zdaję sprawę, że są takie przychodnie, które są zamknięte i takie, które nawet nie udzielają porad telefonicznych. Sama takie znam. A naprawdę są przychodnie, które działają prężnie. Tak, jak ta, gdzie pracuję - dodaje.

Przyznaje też: - W środowisku lekarskim, tym pierwszego kontaktu, narasta frustracja związana z tym, że mówi się, że my nic nie robimy. Szczególnie, że teraz narzucono na nas nowe obowiązki i staramy się je wykonywać najlepiej, jak potrafimy.

Postępowania NFZ

Oczywiście to, że część przychodni działa na pełnych obrotach, nie oznacza, że tak jest wszędzie. Takiej przychodni można pozazdrościć. Według danych NFZ w 2020 wizyt w POZ było ok. 12 mln mniej w porównaniu do ubiegłego roku (dane za okres od marca do czerwca - w 2020 roku 43 007 250 wizyt, w 2019 roku - 55 001 231).

"W związku z sygnałami płynącymi od pacjentów Narodowy Fundusz Zdrowia weryfikuje możliwość telefonicznego bądź internetowego kontaktu z placówką medyczną, tryb pracy personelu, możliwość rejestracji do lekarza, a także osobistego kontaktu z lekarzem w celu przeprowadzenia badania fizykalnego" - informowała nas rzeczniczka NFZ Sylwia Wądrzyk.

O najnowsze dane spytaliśmy znów rzeczniczkę NFZ. Odpowiedziała nam: "Mamy w tej chwili zidentyfikowanych 481 podmiotów, w przypadku których występuje utrudniony kontakt telefoniczny w miejscu udzielania świadczeń oraz 162 podmioty w przypadku, których kilkukrotne próby kontaktu telefonicznego zostały zakończone niepowodzeniem".

Koronawirus. Pacjentka: teleporady są o wiele lepsze

Działania NFZ są skutkiem skarg pacjentów. My również rozmawialiśmy z osobami, które nie były zadowolone z tego, jak działa teleporada. Albo nie miały wcale dostępu do lekarza.

Kamila jest pacjentką, która mówi, że się z tym nie spotkała. - Od początku pandemii nie było problemów z wizytą. Odbywały się teleporady, w trakcie których albo udało się "załatwić" pacjenta albo potrzebne były wizyty zwykłe. Osobiście byłam na jednej wizycie, dziecko u pediatry również było na jednej wizycie, telewizyt mieliśmy więcej. Jeśli nie da się pomóc przez telefon lekarz rodzinny nie robi problemu, by pacjent przyszedł osobiście. Dotyczy to również specjalistów - opowiada.

- Jeśli miałabym ocenić ogólne działanie przychodni to stwierdzam, że czasem te teleporady są o wiele lepsze, niż zwykle wizyty - podsumowuje.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (234)