Koronawirus. Druga fala pandemii. "Nie stać nas na ponowny lockdown"
Rośnie liczba nowych infekcji koronawirusem, a wśród ekonomistów rośnie obawa przed drugim lockdownem. Eksperci liczą na większą odpowiedzialność w społeczeństwie.
Wraz ze wzrostem liczby infekcji koronawirusem w Niemczech rośnie zaniepokojenie wśród czołowych ekonomistów w kraju. "Druga fala infekcji może być bardziej szkodliwa ekonomicznie niż pierwsza fala. Przecież wiele firm jest niewydolnych, ma wysokie zadłużenie i niewiele zostało im rezerw" - powiedział Marcel Fratzscher, prezes Niemieckiego Instytutu Badań Gospodarczych (DIW), w wywiadzie dla "Rheinische Post". Doświadczenia USA pokazują, że jasne zasady i wczesne ograniczenia są ważne dla utrzymania fali infekcji na jak najniższym poziomie i ograniczenia szkód gospodarczych. "Tylko wtedy, gdy zdecydowana większość ludności zachowuje się odpowiedzialnie, można czasowo ograniczyć obostrzenia i zminimalizować szkody" - powiedział Fratzscher.
Już w piątek niemiecki handel detaliczny apelował do klientów o większą dyscyplinę w przestrzeganiu zasad w okresie pandemii, takich jak obowiązek zachowania dystansu i noszenia masek. A prezes Niemieckiego Związku Handlu Detalicznego (HDE), Josef Sanktjohanser, powiedział: "Nie rujnujmy tego, co osiągnęliśmy".
Federalny minister gospodarki Peter Altmaier wezwał również do zaostrzenia kar za łamanie zasad ochrony przed koronawirusem. "Każdy, kto celowo naraża innych, musi liczyć się z tym, że będzie to miało dla niego poważne konsekwencje" - powiedział polityk CDU. "Nie możemy narażać na szwank ożywienia gospodarczego, które dopiero się rozpoczyna, akceptując ponowny wzrost infekcji". Należy skuteczniej niż dotychczas zapobiegać niedbałym i nieodpowiedzialnym zachowaniom.
Koronawirus. "Musi chodzić o regionalne rozwiązania"
Tymczasem dyrektor Instytutu Gospodarki Niemieckiej (IW) Michael Huether wezwał rząd niemiecki, aby w związku z infekcją nie wprowadzał pośpiesznie drugiego ogólnokrajowego lockdownu. "Jego wprowadzenie jest uwarunkowane sytuacją epidemiczną w całym kraju" - powiedział Huether "Rheinische Post". A taka ogólnokrajowa sytuacja zagrożenia obecnie jeszcze nie zaistniała. "Nie uważam, aby konieczne i odpowiedzialne było wprowadzenie drugiego lockdownu, biorąc pod uwagę społeczne i ekonomiczne skutki uboczne" - wskazał ekspert. I dodał, że "to musi być kwestia rozwiązań regionalnych".
Również przewodniczący Niemieckiego Związku Małych i Średnich Przedsiębiorstw (BVMW), Mario Ohoven, apeluje do polityków o zapobieżenie drugiemu lockdownowi w przypadku wzrostu liczby infekcji. "Doprowadzenie niemieckiej gospodarki do ruiny przez kolejne zamknięcie byłoby nieodpowiedzialne" - powiedział Ohoven gazetom grupy medialnej Funke. "Nawet jeśli lokalne epidemie prowadzą do częściowo zwiększonej liczby infekcji, nie może to skutkować drugim zamknięciem" - ostrzegł szef BVMW.
Koronawirus. "Nie stać nas na drugie zamknięcie"
Także premier Saksonii-Anhalt Reiner Haseloff wezwał do przestrzegania środków ostrożności. "Nie stać nas na drugie zamknięcie" - powiedział polityk CDU gazetom grupy medialnej Funke. "Nasza gospodarka nie byłaby w stanie sobie z tym poradzić, i ostatecznie miałoby to również negatywny wpływ na państwo opiekuńcze i jego stabilność". Haseloff ostrzegał: "Prawdopodobnie nie byłoby możliwe powtórzenie działań pomocowych takich jak te w obecnych ramach finansowych. Dlatego potrzebujemy teraz najwyższej uwagi i zrozumienia dla pilnie potrzebnych środków, takich jak obowiązkowe maski". W przypadku nowych ognisk infekcji, wymagane są "szybkie, nie wymagająca dużych nakładów i zróżnicowane środki działania na poziomie lokalnym".
Przeczytaj także: Polskie drogi. Powojenne losy dipisów w Niemczech