Koronawirus. Dr Tomasz Dzieciątkowski zgłosił hejterów policji
Dr Tomasz Dzieciątkowski, wirusolog, który często wypowiada się o koronawirusie, jest atakowany w sieci. "Ty złamasie zakłamany, ile dostajesz za propagowanie pandemii w Polsce?" - to fragment wiadomości, którą ostatnio otrzymał. Bywa też groźniej. - Ci, którzy przekroczyli granicę, zostali już zgłoszeni policji - mówi WP.
08.10.2020 12:53
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Dr Tomasz Dzieciątkowski niemal codziennie wypowiada się na temat pandemii koronawirusa w Polsce. Występuje w programach informacyjnych jako ekspert, udziela komentarzy portalom internetowym. Osobą publiczną, jak przyznaje, stał się trochę mimowolnie.
Nie wszystkim się to podoba. W mediach społecznościowych wirusolog pokazał zrzut ekranu z wiadomością, którą otrzymał od internauty. Ten nazywa go kłamcą i oszustem. Wyzywa. Twierdzi, że dr Tomasz Dzieciątkowski propaguje informacje o nieistniejącej pandemii koronawirusa.
Koronawirus. "Ludzie mnie atakują"
W rozmowie z Wirtualną Polską dr Tomasz Dzieciątkowski przyznaje: - Dostaję wiadomości, w których ludzie mnie atakują. Oczywiście im częściej się wypowiadam, tym więcej ich jest. Można uśrednić, że raz na tydzień takie wiadomości się zdarzają.
Wirusolog mówi nam też, że wysyp hejtu zdarza się wtedy, gdy wypowiada się on na temat powrotu dzieci do szkół, rozmawia o kolejnym lockdownie, czy też gdy komentuje rekordy w zakażeniach koronawirusem.
- Wysyłają je najczęściej osoby, które nie wierzą w pandemię lub koronawirusa. Trochę im współczuję, bo ich wypowiedzi to koszmarne herezje przeciwko nauce - stwierdza dr Tomasz Dzieciątkowski.
Koronawirus. Trzy sprawy zgłoszone policji
- Oczywiście traktuję to w kategorii hejtu, bo to jest oczywisty hejt za pośrednictwem mediów społecznościowych. Kilka razy te wiadomości przekroczłly dopuszczalne granice, gdy zostałem oskarżony o przyczynienie sie do czyjejś śmierci - opowiada wirusolog. - Sprawy takie zgłaszam na policję. Do tej pory w trzech przypadkach musiałem tak zareagować. Postepowania trwają - dodaje.
Pytany o najświeższą wiadomość, którą otrzymał, wyjaśnia: - Celowo umieściłem ją na swoim profilu. Robię to po to, by ludzie zdawali sobie sprawę, że nie są anonimowi nawet w internecie. To jest niedopuszczalne, by tak zwracać się do drugiego człowieka.
- Każdy musi wiedzieć, że za takie działania ponosi się konsekwencje - podsumowuje dr Tomasz Dzieciątkowski.