Koniec Brauna w Konfederacji. "Czekamy, aż jego ludzie się odkryją". Kulisy
Grzegorz Braun już niedługo odejdzie z Konfederacji. - Jesteśmy gotowi ponieść taki koszt - słyszymy w partii. Szkopuł w tym, że Sławomir Mentzen i Krzysztof Bosak po rozstaniu z liderem Korony Polskiej nie będą na nikogo mogli zrzucić winy za ewentualne niepowodzenia formacji.
Krzysztof Bosak zapowiedział, że sąd partyjny wkrótce zajmie się wnioskiem o usunięcie z Konfederacji europosła Grzegorza Brauna. Kiedy? Być może już w piątek 17 stycznia - mówią nam w Konfederacji. - Wniosek został złożony w czwartek - mówi nam wicemarszałek Sejmu. Jak dodaje, "Grzegorz Braun został zaproszony do złożenia wyjaśnień".
Poseł Konfederacji: - Taki sąd zbiera się zdalnie. Łączenie może odbyć się w każdej chwili. Zdarzało się, że wywalano kogoś w takim trybie momentalnie.
Czy Braun połączy się z sądem i złoży wyjaśnienia? W piątek nie udało nam się z nim skontaktować.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Tusk jest niewiarygodny? "Przyzwyczaił Polaków do tego"
Kto jest "prawdziwym Polakiem"?
Niektórzy przedstawiciele Konfederacji boją się wojny z Braunem, bo mimo że ma znacznie mniejsze zasoby niż Mentzen i Bosak, to jednak na tyle mocne, że może im poważnie zaszkodzić. - To nie będzie kulturalna rywalizacja. Braun będzie w nich bił, mścił się za poprzednie lata - mówi działacz Konfederacji, mając na myśli kampanię prezydencką.
Mentzenowiec odpowiada: - Braun nie ma czym w nas bić. Jest słaby.
Polityk tej formacji, przeciwnik Brauna: - On chce pozamiatać w wyborach, wrócić i przejąć Konfę od chłopaków. Ale to się mu nie uda.
Polityk PiS: - Braunowcy będą bić w Konfederację tak, jak Konfederacja bije w PiS. Będzie walka o to, kto jest prawdziwą prawicą, kto jest "prawdziwym Polakiem".
Działacz Konfederacji: - W zemście Brauna pomagać będzie Korwin, ale on już nie ma tej siły. Jego wyznawców powoli przejmuje Mentzen. Za Korwinem już mało kto został.
Człowiek z Konfederacji: - Jeśli kosztem odejścia wariatów i szurii będzie przyciągnięcie nowych wyborców, to jesteśmy gotowi ponieść taki koszt.
Kto pójdzie za Braunem
Dziś w otoczeniu Bosaka i Mentzena zastanawiają się, ilu działaczy pójdzie za Braunem. Wcześniej Braun domagał się większej liczby miejsc na listach dla swoich ludzi i - to zawsze było zapalnym tematem - większego "udziału w zasobach finansowych". Słowem: więcej kasy, bo Braun chciał współdzielić, nie tylko współrządzić. - Nie miał jednego i drugiego. A przynajmniej tak twierdził - twierdzi jego sympatyk.
Braunowcy mieli dość rzekomej marginalizacji. - Nie godzimy się na to, by na czas kampanii prezydenckiej Konfederacja chowała pana Brauna do szafy - komentowała w rozmowie z dziennikarzami rzeczniczka partii Brauna.
Ale politycy Nowej Nadziei dementują: mówią, że Braun brutalnie negocjował, że miał wpływ na partię i mógł liczyć na dobre miejsca dla swoich ludzi. - Chciał jednak więcej i więcej - słyszymy.
Czy braunowcom uda się stworzyć koło poselskie? Do tego potrzeba trzech posłów. Do Sejmu z nominacji Korony Polskiej Brauna dostało się właśnie trzech: Roman Fritz, Włodzimierz Skalik i Andrzej Zapałowski. Ten ostatni jednak wciąż się waha, informacji o odejściu nie potwierdza. Ostatecznie może zostać przy Bosaku i Mentzenie.
- Na razie nikogo nie wyrzucamy. Zobaczymy, co zdecydują. Obserwujemy. Wiadomo, że współpraca z samym Braunem jest zakończona. A co zrobią jego ludzie? Czekamy - mówi nam nieoficjalnie jeden z liderów Konfederacji. Inny: - Liczymy się z tym, że braunowcy sami się odkryją.
Braun zostanie wykluczony z Rady Liderów Konfederacji, w której i tak nie miał wiele do powiedzenia. Zwłaszcza po tym, jak przeskoczył na liście wyborczej Konrada Berkowicza i dostał się do Parlamentu Europejskiego. Wtedy ludzie Mentzena z jednej strony ubolewali, że Berkowicz się nie dostał, ale z drugiej poczuli ulgę - mieli Brauna, jak żartowali, "za żelazną kurtyną".
Braunowcy żalili się w nieoficjalnych rozmowach, że Konfederacja wyrzeka się nie tylko własnych wartości, "centralizuje się", a więc "rozmywa", a jednocześnie jej liderzy łamią prawo - bo, zdaniem Korwina i Brauna, nie zwołują kongresu i samostanowią władzę w formacji. Marginalizując Brauna. Oczywistym było, że te drogi prędzej czy później się rozejdą. Kampania prezydencka była dobrym momentem.
Obawy o Stanowskiego
Mentzenowcy robią jednak dobrą minę do złej gry. Jego ludzie obawiają się startu w wyborach Krzysztofa Stanowskiego. Te obawy są naprawdę spore. I na tyle poważne, że w kuluarach słychać, że jeśli "Stano" wystartuje, to pożre Mentzena. - Dosłownie go zmiażdży - mówi konfederata.
Chyba że Stanowski się wycofa - snuje wizję rozmówca WP. - Wtedy Sławek może przejąć jego wyborców. Bo pewnie "Stano" przyciągnąłby do wyborów tych, którzy w ogóle nie mieli zamiaru zagłosować. A na Sławka może zagłosują - zastanawia się polityk Konfederacji.
Jeden z działaczy: - Problem w tym, że Sławek nie utrzymuje jakichś bezpośrednich, nieformalnych nawet kontaktów ze Stanowskim. Uważam, że to błąd.
Twórca Kanału Zero już w lutym 2024 roku - podczas wywiadu z Andrzejem Dudą - oświadczył: - Chciałbym zobaczyć, jak wygląda kampania prezydencka od środka, mam zamiar nagrywać na ten temat różnego rodzaju vlogi, chciałbym żeby kamera za mną podążała. Chciałbym zobaczyć, jak to jest być kandydatem na prezydenta. Nie da się tego zrobić inaczej, niż startując na prezydenta, w związku z tym chciałbym to zrobić.
- Ludzie mu uwierzyli. I my też w to wierzymy - mówi nam człowiek z Konfederacji.
Wsparcie z Pałacu
Na razie Mentzen skupia się na kampanii w terenie i sieci. Jego człowiek Przemysław Wipler anonsuje mu spotkania z prezydentem, dba o relacje z otoczeniem Andrzeja Dudy. - Przemek przyjaźni się z Marcinem Mastalerkiem, wystarczy, że do niego zadzwoni i poprosi o spotkanie. Z tym nie ma problemu - mówi stronnik Mentzena.
Po jednym z takich spotkań Pałac Prezydencki informował, że "parlamentarzyści Konfederacji przedstawili między innymi główne założenia postulowanego przez Konfederację resetu konstytucyjnego. Jedną z omawianych w tym zakresie inicjatyw było przeprowadzenie referendum w dniu wyborów prezydenckich".
Ciche wsparcie Dudy rzecz jasna nie wystarczy, ale pomaga zbudować Mentzenowi prezydencki format. Ludzie prezydenta w mediach - Błażej Spychalski, Łukasz Rzepecki - od dawna podbijają pozycję lidera Nowej Nadziei. Chwalą go za "wiarygodność", "pracowitość", "umiejętność pójścia pod prąd" i "konsekwencję w poglądach".
Konfederacja chce nadal budować się w opozycji do Mateusza Morawieckiego, któremu zarzuca zgodę na Zielony Ład (były premier twierdzi, że się na niego nie zgodził). - Będziemy podejmować aktywności na tym polu - zapowiadają konfederaci.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz do autora: michal.wroblewski@grupawp.pl