Kongresmeni polecili Hillary Clinton przekazanie prywatnych e‑maili
Komisja Izby Reprezentantów badająca atak na konsulat USA w Bengazi w Libii w 2012 roku nakazała ówczesnej szefowej dyplomacji Hillary Clinton przekazanie prywatnych e-maili z tego okresu, które zdaniem kongresmenów mogą być kluczowe w ich śledztwie.
05.03.2015 | aktual.: 05.03.2015 03:45
Zgodnie z oświadczeniem wydanym przez komisję wezwanie dotyczy nie tylko Clinton, ale też innych osób w Departamencie Stanu, "które mogą posiadać ważny dla śledztwa materiał". Chodzi o to - jak wyjaśnił dziennikarzom szef komisji, republikański kongresmen Trey Gowdy, by ani Clintom, ani jej współpracownicy w Departamencie Stanu nie zniszczyli żadnej korespondencji.
To pokłosie ujawnionych w poniedziałek przez "New York Times" informacji, że Clinton, szefowa amerykańskiej dyplomacji w latach 2009-2013, używała w tym okresie swego prywatnego konta e-mailowego także w sprawach służbowych, zamiast posługiwać się adresem rządowym. Co więcej - jak podała w środę agencja Associated Press - Clinton posługiwała się pocztowym serwerem internetowym, zarejestrowanym w prywatnym domu pod Nowym Jorkiem. Używała adresu hdr22@clintonemail.com.
Republikanie natychmiast oskarżyli Clinton, faworytkę Demokratów w wyborach prezydenckich w 2016 roku, o złamanie prawa oraz zasad przejrzystości, jakie obowiązują urzędników. Amerykańska ustawa o archiwach federalnych nakazuje bowiem, że wszystkie e-maile sekretarza stanu powinny być wysyłane z konta służbowego, a następnie zachowane w archiwach, dostępne do wglądu dla parlamentarzystów, historyków czy dziennikarzy, o ile nie zawierają tajemnicy państwowej.
"NYT" ujawnił, że gdy dwa miesiące temu Departament Stanu zwrócił się do byłej szefowej dyplomacji o przekazanie e-maili, współpracownicy Clinton dokonali przeglądu jej skrzynki. Wyselekcjonowali 50 tys. stron e-maili, które ich zdaniem miały charakter służbowy i zostały już przekazane do archiwum.
Ale zdaniem Republikanów, którzy kontrolują Kongres, nie ma gwarancji, że wszystkie służbowe e-maile rzeczywiście zostały przekazane.
- Hillary Clinton musi przekazać resztę e-maili i wyjaśnić Amerykanom, dlaczego używała adresu prywatnego gdy była sekretarzem stanu, gdy w tym samym czasie Fundacja Clintonów przyjmowała dotacje od zagranicznych rządów, które uprawiały lobbing wobec amerykańskiego rządu - powiedział przewodniczący Partii Republikańskiej Reince Priebus.
Natychmiast zaatakowali Clinton też Republikanie ze specjalnej komisji badającej okoliczności ataku terrorystycznego na konsulat amerykański w Bengazi 11 września 2012 roku, w którym zginęło czterech Amerykanów, w tym ambasador USA w Libii. Republikanie od początku utrzymują, że Clinton powinna ponieść odpowiedzialność, gdyż Departament Stanu pod jej kierownictwem nie zadbał o należytą ochronę konsulatu USA w Bengazi.