Komentarz Internauty: Wielki brat za oceanem
Jeszcze nie tak dawno publiczne użycie określenia "Wielki Brat" było formą sprzeciwu wobec ustroju, demonstracją niechęci do Związku Radzieckiego i jego wasali. W Polsce “Wielki Brat” długo był obecny. Nie tylko nas podglądał i podsłuchiwał, ale także wiedział, co jest dla nas najlepsze i starał się ze wszystkich sił do tego wyboru przekonać.
17.03.2003 11:49
Dzisiaj, kiedy wobec braku Związku Radzieckiego i jego filii, odwaga polityczna staniała, szeregi oponentów Wielkiego Brata rozrosły się zadziwiająco. Tworzą je, oceniając z grubsza, trzy kategorie bojowników o wolność i demokrację. Pierwsza, niezbyt liczna grupa, to bliscy kuzyni tamtego Wielkiego Brata, opłakujący upadek i ze wszystkich sił dążący do jego restytucji.
Drudzy, dość liczni – duchowi epigoni tych pierwszych. Młodzież cierpiąca na porażenie wywołane gorączką heglowską, nie zdająca sobie sprawy, że Wielki Brat, to nie jakaś ponadczasowa przenośnia, epitet, który można przypiąć każdemu, lecz System funkcjonujący w określonym miejscu na Ziemi i w określonym czasie.
Trzecia, najliczniejsza chyba grupa, rekrutuje się spośród tych, którzy upadek Wielkiego Brata przeżyli z niesmakiem i tłumionym żalem do siebie samych. Żalem o własne tchórzostwo czy oportunizm; ci którym nie stało odwagi nawet na zwykłą bierność wobec Dzielnie pokrzykują na olbrzyma, wiedząc, że ten nigdy nawet nie pogrozi w ich stronę.
Ich szczęście, że znalazły się pod ręką Stany Zjednoczone, które nawet gdyby chciały, nie mogą (bo im nie pozwala konstytucja) oskarżyć o lżenie “przedstawicieli naczelnych organów władzy”. Tam nie skazuje się na śmierć, nie zamyka do więzienia za “próbę obalenia ustroju siłą”, nie poddaje się przymusowemu leczeniu psychiatrycznemu przeciwników aktualnego rządu, nie odmawia wydania paszportu za absencję w lokalu wyborczym, a warunkiem awansu nie jest przynależność do Partii. "Wielki Brat patrzy”?! Czyż orwellowskie Ministerstwo Prawdy mogło wymyślić coś lepszego, niż podpisane w ten sposób karykatury prezydenta Busha, przyklejane na murach i płotach, przez współczesnych “nieznanych sprawców”?
Roman Gałoński