PolskaKomentarz Internauty: "Rywingate" a teoria obiegu informacji

Komentarz Internauty: "Rywingate" a teoria obiegu informacji

38 milionów Polaków może na bieżąco śledzić aferę Rywina. Telewizja wespół z radiem i prasą bombarduje nas spekulacjami, kto komu i dlaczego proponował niewyobrażalnej wysokości łapówkę. Mimo atrakcyjności medialnego show, mimo transmisji na żywo z obrad komisji śledczej, z dnia na dzień wiemy coraz mniej i coraz mniejszą przykładamy do tego wagę. Głowa do góry. W tej dezinformacji i natłoku danych jest metoda. Przeciętny zjadacz chleba nie powinien obarczać się winą za niewiedzę i brak rozeznania. Nic dziwnego, że się pogubił - może być pewien, że ci bliżej źródła informacji wiedzą niewiele więcej od niego.

07.03.2003 | aktual.: 07.03.2003 16:08

Teoria obiegu informacji głosi, że codziennie w czasie "t" do świadomości człowieka dociera strumień danych "d". Niewielu jednakże jest specjalistów od ich przetwarzania. Zatem już pomiędzy danymi, a kolejnym etapem - przetwarzaniem owych danych w informacje - następuje zniekształcenie. Deformacja w przekazie na linii "dane" - "informacje" niekoniecznie wynika ze świadomego działania, częściej z błędnej interpretacji.

Codziennie dociera do nas strumień nowych danych w sprawie "Rywingate". Posiadamy pewien zasób informacji. Jednakże wiedzę o aferze Rywina mają z całą pewnością jedynie dwie osoby (Rapaczyńska i sam Rywin), a i ich wiedza prawdopodobnie zasadniczo się różni. Natomiast zrozumienie? Wygląda na to, że nie czas o nie pytać. Wątpię, czy ktokolwiek rozumie naprawdę, o co w tej aferze chodzi. Sprawę pogarsza znów teoria, która głosi, że zrozumienie, nawet jeśli zostanie osiągnięte, pozostaje w porządku ukrytym. Zatem nie obawiajmy się: prawda nie ujrzy światła dziennego.

Czy to nie paradoks, że w stadium takiej popularyzacji mediów, masowego obiegu informacji, w którym z emfazą nazywamy się społeczeństwem informacyjnym, na naszych oczach "dzieje się" afera i nikt nie rozumie jej sensu? Nic nie szkodzi, i tu usprawiedliwia nas teoria. Zgodnie z prawem Gerta - Millera, człowiek jednorazowo jest w stanie zapamiętać tylko od 5 do 9 informacji. Tak warunkuje nas biologia. Ponadto, niejaki Ebinghaus w XIX wieku zbadał prawidłowość tłumienia pamięci u ludzkiego gatunku. I tak po upływie 24 h przeciętny człowiek pamięta jedynie 37% informacji, które zdołał wychwycić. Po 1 roku próg ten drastycznie się obniża - pamiętamy jedynie 3% informacji. Zapamiętywalność jest nieco wyższa, gdy dana informacja dociera do nas z większą częstotliwością, ale i to niewiele polepsza naszą sytuację.

Za rok nawet najbardziej zagorzali obserwatorzy "Rywingate" w najlepszym wypadku będą wiedzieli, iż taka afera miała miejsce i jak sama nazwa wskazuje, dotyczyła pewnego Rywina. Czyli, na dobrą sprawę, niewiele mniej niż my teraz.
Ruda

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)