Kolejny krwawy dzień w Syrii. Międzynarodowy Czerwony Krzyż wycofuje się
Pracownicy Międzynarodowego Komitetu Czerwonego Krzyża, którzy usiłowali ewakuować rannych i cywilów z okolic Hims w Syrii, musieli się wycofać w czwartek z regionu z powodu niejasnej sytuacji w kwestii bezpieczeństwa - podał rzecznik organizacji Hicham Hassan.
Hassan, który rozmawiał z Reuterem w Genewie, powiedział, że "po porannej próbie przedostania się do starej części miasta Hims zespół postanowił wycofać się (...) ze względu na ostrzał". Później przedstawiciele organizacji zdecydowali, że sytuacja jest na tyle niebezpieczna, że wracają do Damaszku. W okolicach Hims toczą się zażarte walki.
Hassan poinformował też, że pracownicy MKCK pozostają w kontakcie z siłami armii syryjskiej i grupami opozycyjnymi, które wcześniej uzgodniły, że przerwą walki, by pozwolić na operację ewakuacji rannych i ludności cywilnej.
Czwartek był jednym z najkrwawszych dni od formalnego ustanowienia w kraju rozejmu 12 kwietnia. Zginęło blisko 170 osób, wśród ofiar co najmniej 104 to cywile. Wcześniejszy bilans mówił o 120 zabitych, w tym 66 cywilach.
W regionie Hims i Darze czwartek okazał się szczególnie tragiczny; ofiary zginęły głównie na skutek intensywnych bombardowań prowadzonych tam od rana: zabito 55 cywili, w tym dwoje dzieci i sześciu powstańców.
30 cywili zginęło w Dumie w pobliżu Damaszku, siedmiu w prowincji Aleppo, trzech cywili i dwóch rebeliantów w Dajr Az-Zaur. W prowincjach Hama zabito czterech cywili, a w Idlib zabito pięciu cywili, m.in. małą dziewczynkę, oraz dwóch rebeliantów.