Kolejni zabici w zamachach w Indiach
Kolejnych dziewięć osób zginęło w trwających drugi dzień atakach i zmachach bombowych w
stanach Asam i Nagaland w północno-wschodnich Indiach. Tragiczny
bilans weekendu sięgnął 53 zabitych i 141 rannych.
03.10.2004 | aktual.: 03.10.2004 12:39
W nocy z soboty na niedzielę pięć osób zmarło w szpitalach, a cztery straciły życie w nowych starciach. W niedzielę w zamachu bombowym na zatłoczonym rynku w Sonitpur w Asamie 15 osób zostało rannych.
W sobotę w dziesięciu atakach zginęły 44 osoby, a 118 zostało rannych w serii eksplozji bomb i ostrzałów z broni palnej w obu stanach.
Zamachy dokonywane są w dniach, gdy Indie obchodzą uroczyście 135. rocznicę urodzin Mahatmy Gandhiego, ojca indyjskiej niepodległości i propagatora pacyfimu jako środka walki politycznej.
Ataki zaczęły się w sobotę rano w Nagalandzie, gdzie niemal równocześnie doszło do wybuchów bomb na dwóch targowiskach i na dworcu kolejowym w Dimapurze, mieście, które jest ośrodkiem handlowym tego stanu.
W Asamie niezidentyfikowani osobnicy otworzyli ogień do klientów na targu w miejscowości Makri Dżhora. Potem zastrzelili kilku wieśniaków w pobliskim lesie.
Dotychczas nikt nie przyznał się do zorganizowania zamachów. Władze Nagalandu twierdzą, że dokonali ich separatyści, którzy chcą podkopać proces pokojowy.
Zamachy w zamieszkanym głównie przez chrześcijan Nagalandzie mogło zorganizować każde z kilku niewielkich ugrupowań separatystycznych, które nie zawarły z rządem porozumienia rozejmowego.
Trwają negocjacje pokojowe z jedną z dwóch największych grup walczących o uznanie odrębnego narodu Naga - Narodową Radą Socjalistyczna Nagalandu, kierowana przez Isaaca Chishi Swu oraz Thungalenga Muivaha. Rokowania toczą się od czasu podpisania z tym ugrupowaniem w 1997 roku porozumienia o zawieszeniu broni.
Wybuchy w Asamie, są przypisywane przez policję Zjednoczonemu Frontowi Wyzwolenia Asamu i Narodowo-Demokratycznemu Frontowi Bodolandu. Są to dwa główne ugrupowania, które walczą w Asamie o niepodległość swego regionu.
W górzystych rejonach północno-wschodnich Indii są dziesiątki zbrojnych grup, walczących o większą autonomię, secesję lub uznanie odrębnej państwowości. Oskarżają one władze centralne o grabież dóbr kulturalnych i religijnych oraz zaniedbywanie miejscowej gospodarki. Zdaniem analityków, kolejne rządy indyjskie ignorowały północny wschód kraju, skupiając uwagę na spornych obszarze Kaszmiru.