Polska"Koledzy gnębią mnie w internecie"

"Koledzy gnębią mnie w internecie"

Cyberprzemoc, czyli agresja i przemoc z użyciem internetu i komórek to już plaga. Styka się z nią co drugi polski uczeń. Co piąty jest jej ofiarą. Co dziesiąty sprawcą. Takie szokujące wyniki przynoszą badania przeprowadzone wśród łódzkich gimnazjalistów.

"Koledzy gnębią mnie w internecie"
Źródło zdjęć: © Jupiterimages

Internet i sieć komórkowa to dziś najpopularniejsze medium wśród dzieci i młodzieży. Są przez nich postrzegane jako ulubiona forma spędzania wolnego czasu, komunikowania się oraz poszukiwania informacji. Coraz częściej jednak nastolatkowie wykorzystują sieć także do gnębienia innych użytkowników internetu.

Zjawisko to najczęściej przybiera formę cyberbullingu, czyli przemocy rówieśniczej w sieci. Uczniowie rozsyłają obraźliwe e-maile, straszą w SMS-ach, umieszczają w sieci ośmieszające informacje, filmiki i zdjęcia, podszywają się na Naszej-Klasie. Kompromitujące zdjęcia, filmy czy informacje potrafią zrobić w internecie bardzo szybką karierę, a przez to spowodować jeszcze bardziej dotkliwe konsekwencje dla ofiary. Poczucie anonimowości, które daje internet, sprawia, że "agresorzy" pozwalają sobie na więcej niż w świecie rzeczywistym.

"Ania jest gorąca i chętna"

13-letnia Ania na Naszej-Klasie przeczytała, że jest „gorącą i chętna”. Ktoś założył na portalu konto i się pod nią podszył. Wrzucił jej zdjęcia z wycieczki szkolnej i basenu. Łagodnie mówiąc, niekorzystne. – Wszyscy je teraz oglądają i śmieją się ze mnie. Strasznie się wstydzę – żali się dziewczyna. Inna nastolatka padła ofiarą byłego chłopaka, który na serwisie fotka.pl umieścił jej nagie zdjęcie. W ten sposób chciał się zemścić za to, że z nim zerwała. To bardziej łagodne przypadki. Na łamy prasy trafił przypadek dwóch czternastolatek ze Środy Śląskiej, które założyły stronę internetową, na której umieściły pornograficzne fotomontaże. Dziewczyny zastąpiły twarze nagich modelek twarzami swoich szkolnych koleżanek. Podały także ich adresy, a pod zdjęciami umieściły uwłaczające i wulgarne komentarze.

Z badań zaprezentowanych podczas konferencji „Bezpieczeństwo dzieci i młodzieży w internecie” przez dr Jacka Pyżalskiego z Wyższej Szkoły Pedagogicznej w Łodzi wynika, że co piąty uczeń doświadczył na sobie cyberbullingu. Połowa ankietowanych miała z nim styczność. Badanie ankietowe przeprowadzono na próbie 719 gimnazjalistów. Zastosowano w nich Łódzki Kwestionariusz Rozpowszechniania Agresji Elektronicznej.

Obrażają nie tylko siebie nawzajem

Najnowsze dane pokazują, że problemem wśród młodzieży staje się nie tylko cyberbulling, ale też inne formy agresji internetowej. Autorzy badania wyodrębnili kilka jej rodzajów. I tak można wyróżnić agresję elektroniczną wobec osób pokrzywdzonych (alkoholików, chorych psychicznie), które są nakłanianie do wykonania różnych czynności i nagrywane. Ofiary często nie mają świadomości tego, że ktoś utrwalił i rozpowszechnił ich wizerunek. Swego czasu głośny był przypadek strony internetowej 16-letniego gimnazjalisty z Opola, która w całości była opisem dręczenia bezdomnego mieszkańca miasta (były na niej zamieszczone m.in. filmy robione mu komórką i agresywne wpisy).

Coraz większe nasilenie osiąga również agresja wobec celebrytów. Badani najczęściej przyznają się do zamieszczania obraźliwych komentarzy na serwisach plotkarskich czy tworzenia tzw. antyblogów, dotyczących nie lubianych przez nich sław. Na świecie zanotowano już dwa przypadki samobójstw osób znanych z powodu ataków internetowych. Internetowe nękanie było przyczyną samobójstw koreańskiej aktorki telewizyjnej Jeong Da-Bin oraz młodą piosenkarkę pop Yuni, również z Korei Południowej.

Nastolatkowie wykazują także internetową agresję wobec wyznawców innych ideologii, mniejszości seksualnych, etnicznych i religijnych, kibiców konkurencyjnych klubów piłkarskich czy fanów innego gatunku muzyki. Ponadto badacze wyodrębnili agresję, którą określili mianem losowej. Polega ona np. na pozostawianiu obraźliwych komentarzy pod zdjęciami przypadkowych osób, których nie znamy ani z internetu, ani z realu, a które z jakiegoś powodu nam się nie spodobały.

Aż 16% ankietowanych uczniów przyznaje się, że było sprawcą internetowej agresji. Wedle ich relacji, najczęściej przybierała ona formę obrażania innych uczestników podczas gier on-line. Co dziesiąty ankietowany mówi, że na forum lub czacie zdarzało mu się wyzywać innych uczestników oraz w sposób obraźliwy komentować profile w serwisach społecznościowych. 8% badanych wysyłało agresywne wiadomości przez gg lub SMS. 5% celowo wykluczyło inną osobę z grona znajomych lub odrzuciło jej zaproszenie. Wobec kogo stosowali internetową agresję? 32% badanych nękało osoby, które znają z internetu, 27% było agresywnych wobec znajomych, ale nie przyjaciół, 20% wobec bliskich osób. Do agresji wobec byłego chłopaka lub dziewczyny przyznaje się 12% ankietowanych. 15% dopuściło się agresji losowej, a 14% wobec idei, najczęściej kibiców czy fanów innej muzyki. 7% deklarowało agresję wobec osób pokrzywdzonych, tyle samo wobec nauczycieli. 5% wobec innej osoby dorosłej.

Pozornie tylko błahy problem

Nękanie w internecie jest o tyle groźniejsze od tradycyjnych pomówień czy plotek, że terror psychiczny na ogół trwa przez dłuższy czas, a kompromitujące materiały w internecie rozprzestrzeniają się bardzo szybko i często pozostają w sieci na zawsze. W skrajnych przypadkach skutki dla cybernetycznie maltretowanego dziecka mogą być analogiczne do postaci pourazowego zespołu stresu, która podkopuje i niszczy ich osobowość.

U wielu ofiar cyberprzemocy może rozwijać się cała seria symptomów, które są zbliżone do definicji stresu posttraumatycznego (PTSD - postraumatic stress disorder). Definicja ta została sformułowana w oparciu o badania nerwicy wojennej z czasów pierwszej i drugiej wojny światowej oraz tej badanej przez psychologów i psychiatrów z USA u kombatantów z Wietnamu. Ofiary cyberbullyingu, tak jak ofiary wojny, stawiane są w wirtualny „stan oblężenia”, który zmusza je do ciągłego bycia w defensywie, a przeżywane przez nie potraumatyczne stany lękowe porównywane są do przeżyć opisywanych u osób, które przeszły doświadczenia obozu koncentracyjnego.

W Polsce problem przemocy rówieśniczej w sieci rozpoznany został na początku 2007 roku przez Fundację Dzieci Niczyje i firmę badawczą Gemius S.A. Wcześniej cała Polska przeżywała śmierć 14-letniej Ani. Gimnazjalistka z Gdańska popełniła samobójstwo po tym, jak koledzy z klasy upokorzyli ją i nagrali na telefon komórkowy. Później głośno było o 12-letniej Sandrze z podstawówki w Przeciszowie, która wyskoczyła z okna drugiego piętra wprost na samochody parkujące pod szkołą. Jak się okazało, próbowała odebrać sobie życie z powodu MMS-ów, które rozsyłali między sobą jej szkolni koledzy. Na jednym z nich było ponoć widać, jak Sandra całuje się z chłopcem.

Anonimowy nie znaczy "nie do zidentyfikowania”

Odwaga sprawców wynika często z nieświadomości, że w internecie anonimowy znaczy wprawdzie "nieznany", ale wcale nie "nie do zidentyfikowania". Jak pokazuje praktyka, w większości przypadków identyfikacja agresora nie jest zbyt trudna, mogą w niej pomóc "świadkowie”, czyli inni uczniowie odwiedzający obraźliwe strony, które mogą posiadać wiedzę na temat ich autora.

Gdy ustalenie sprawcy nie jest możliwe, należy skontaktować się dostawcą usługi internetowej. Może on zablokować konto agresora lub usunąć szkodliwe treści, ale także podać dane sprawcy. Dane takie nie mogą być jednak udostępnione osobom prywatnym, aby je uzyskać konieczny jest kontakt z policją. Przestępstwem ściganym z urzędu jest z kolei bezprawne ujawnienie danych osobowych. W przypadku cyberprzemocy w stosunku do dzieci, czyli osób poniżej 18. roku życia, wszystkie działania prawne realizują rodzice lub opiekunowie.

Kiedy cyberprzemoc podpada pod paragrafy kodeksu karnego, gdy internetowe nękanie ma charakter zniewagi lub zniesławienia, np. w przypadku upublicznienia ośmieszającego (przerobionego, w kompromitujących okolicznościach, itp.) zdjęcia lub filmiku z czyimś udziałem do sądu rodzinnego można złożyć informację o doświadczanej przez dziecko cyberprzemocy. Wówczas policja i prokuratura rozpoczną postępowanie.

Joanna Stanisławska, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)