Kod źródłowy KOD
To nie jest łatwy czas dla lidera Komitetu Obrony Demokracji, Mateusza Kijowskiego. Od czasu, gdy wyszło na jaw, że jego firma otrzymała ponad 90 tysięcy złotych ze zbiórek społecznych KOD-u, z każdym dniem poznajemy coraz bardziej pogrążające go szczegóły. Według Andrzeja Ługina z portalu „Gdańsk Strefa Prestiżu”, Kijowski nie dość, że wyjątkowo wysoko cenił swoje usługi informatyczne, to jeszcze ograniczał koszty, korzystając z podstawowych - i darmowych - narzędzi.
07.01.2017 | aktual.: 07.01.2017 16:11
Od czasu wybuchu „afery fakturowej”, wiele już napisano o wygórowanych - nawet jak na tak elastyczną finansowo branżę, jak informatyka - stawkach, jakie za swoje usługi pobierała od KOD-u firma Mateusza Kijowskiego. Jak się okazuje, nie dość, że były one względnie dość wysokie, to jeszcze ich jakość i wykonanie może pozostawiać wiele do życzenia. Grzegorz Marczak z portalu Antyweb.pl zwraca uwagę, że główna strona Komitetu Obrony Demokracji „stoi na lekko nieaktualnym Wordpresie 4.6.1 oraz motywie ColorMag, który występuje w dwóch wersjach, darmowej (i chyba z tej korzystają skoro nadal jest podpis autora projektu) i płatnej za 69 USD.” Autor nie pozostawia także suchej nitki na rzekomych kosztach, jakie miała generować dość prosta strona Komitetu Obrony Demokracji. Według Marczaka „tak nie wygląda serwis, za którego utrzymanie płaci się od kilku do kilkunastu tysięcy miesięcznie. Takiej strony nie „rekonstruuje” się za 8K PLN – owszem można naciągać rzeczywistość, iż były tam poważne zmiany wprowadzane,
ale sami możecie porównać ją z oryginałem.” Trudno się z tą oceną nie zgodzić, ponieważ nawet dla kogoś, kto nie jest ekspertem widać, że strona KOD-u, to niemal kalka oryginalnego motywu. WEJDŹ TU https://themegrill.com/themes/colormag/
Sprawa nabiera jeszcze większego kolorytu, gdy „aferę fakturową” zestawi się ze statutem stowarzyszenia Komitet Obrony Demokracji, a dokładnie z jego § 70 punkt 4: „Zabrania się: Zakupu towarów lub usług od podmiotów, w których uczestniczą członkowie Stowarzyszenia, członkowie jej organów lub pracownicy oraz ich osób bliskich, na zasadach innych niż w stosunku do osób trzecich lub po cenach wyższych niż rynkowe.”
Równolegle sprawę badali także Andrzej Ługin, z niezależnego portalu „Gdańsk Strefa Prestiżu”, i Rafał Otoka-Frąckiewicz z rewelacje.com. Doszli do podobnych wniosków. - Tak się składa, że portal, którego jestem współwłaścicielem korzystał z dokładnie tego samego szablonu, jakiego użyto do postawienia strony KOD – mówi Ługin.
Otoka-Frąckiewicz zwrócił uwagę na zbyt częste komunikaty o włamaniach na strony KOD. Po przyjrzeniu się ich witrynom okazało się, że są kompletnie niezabezpieczone i działają na standardowych ustawieniach – mówi dziennikarz. - Każdy, kto posiada minimalną wiedzę na temat Word Pressa dziś może zrobić z tymi stronami, co chce. Nie było to jakoś szczególnie dziwne, KOD to raczej starsi ludzie bez pojęcia o Internecie, do momentu ujawniania faktur, kiedy okazało się, że ktoś zainkasował spore sumy za zabezpieczenia, które nigdy nie zostały uruchomione. Po wybuchu afery z fakturami Kijowskiego szybko okazało się ze mam rację – mówi Otoka-Frąckiewicz. Według dziennikarza, z dyskusji, jakie obserwował na forach KOD wynika, że słynne „ataki hakerskie” miały pokazać członkom KOD, że są atakowani, bo stanowią siłę, której boi się władza. Tymczasem, jak przypuszcza Otoka-Frąckiewicz, były to zwykłe awarie typowe dla źle skonfigurowanych serwisów Word Press. Słowa Otoki-Frąckiewicza potwierdza poniekąd Włodzimierz
Radwaniecki, szef Straży KOD Pomorskie. - Kijowski sam się kiedyś wygadał na wewnętrznej grupie na Facebooku odpowiadając na moje zarzuty, że kiepski z niego informatyk, jeśli pozwala na takie włamania na nasze strony. Wie pan co odpisał? „Nikt nigdy nie zhakował konta - to była mistyfikacja”. Mam to czarno na białym. Skąd zatem niemałe sumy za „migracje danych” i ratowanie kont i strony po atakach hakerów? Może miał nadzieję, że nikt się nie dowie, że za rzekome naprawianie szkód wziął pieniądze - mówi działacz KOD-u w wywiadzie dla WP.
- Wcześniej korzystaliśmy z wersji bezpłatnej - wraca do tematu wyglądu Andrzej Ługin - jednak bardzo szybko przeszliśmy na wersję komercyjną, czyli ColorMag-PRO, co kosztowało nas 69 dolarów. Zrobiliśmy to przede wszystkim po to, aby mieć większy wpływ na wygląd strony i otrzymać profesjonalny support techniczny od producenta szablonu – tłumaczy Ługin. Jak tłumaczy, jego uwagę przykuło to, że strona Komitetu Obrony Demokracji, wygląda jakby była postawiona na zwykłym, najprostszym, i co najważniejsze, darmowym szablonie ColorMag. Jego zdaniem, jest to tym bardziej ciekawe, gdy zestawi się to z sumami, jakie widnieją na fakturach, które otrzymywał za swoje usługi informatyczne Mateusz Kijowski i jego firma MKM-Studio. Według Ługina, Kijowski nie dość, że wyjątkowo wysoko cenił swoje usługi, to jeszcze robił wszystko „po kosztach”. - Na to, że strona KOD jest oparta na bezpłatnej nakładce świadczyć może choćby brak tzw. "slidera", który służy do przewijania obrazków na stronie głównej - tłumaczy – w wersji
„pro” jest on dostępny.
Aby dodatkowo się upewnić, Andrzej Ługin przeanalizował także tzw. kod źródłowy obu stron internetowych, czyli mówiąc najprościej, bezpośredni zestaw znaków, z których jest napisany szablon. I według niego, to także wskazuje na to, że strona KOD-u jest zrobiona na bezpłatnym szablonie. - Wskazuje na to nazwa szablonu w ścieżkach dostępu (katalogach), i widoczna nazwa „colormag” – wyjaśnia – w przypadku strony płatnej, jest to „colormag-pro”.
Kolejnym dowodem ma być także, tzw. plik „read me”, jaki można wygenerować ze strony Komitetu Obrony Demokracji. PATRZ TU https://www.ruchkod.pl/wp-content/themes/colormag/readme.txt Według Ługina, zawarte tam dane wprost mówią, że strona została zbudowana w oparciu o darmową licencję. No cóż, jak to mówią 69 dolarów „piechotą nie chodzi”.