Klient płaci, klient ratuje. Tirówki szukają pomocy u kierowców
Przyjechał srebrnym audi. Trochę przybrudzonym, trochę poobijanym. Tak jak ona. Karolina stała przy drodze od pięciu godzin. Miała tego dnia ośmiu klientów. Gdy dziewiąty zapłacił za seks, poprosiła, by ją uratował.
28.12.2019 07:04
- Ile? – rzucił pytanie.
- Laska 50, seks 80 – odparła.
- To za 80 – powiedział i wjechał głębiej w las przy drodze krajowej w Łódzkiem.
Gdy po wszystkim się ubierał, zapytała, czy podwiezie ją na dworzec PKP. Podwiózł. Przy wysiadaniu chciała mu oddać zarobione wcześniej 80 zł. Nie przyjął. Zapytał, czy potrzebuje pomocy. Bez słowa pobiegła do kas. Karolina kupiła bilet na pociąg do rodzinnego miasta. Gdy tam dotarła, poszła prosto na komisariat policji.
Miała tylko pomóc przy dziecku
Karolina miała siostrę Anię. Dwa lata wcześniej Ania przedstawiła jej swojego partnera – Bułgara od kilku lat mieszkającego w Polsce. Przyznała, że pracuje dla niego jako prostytutka. Gdy urodziła córeczkę, Karolina przeniosła się do Ani i Bułgara, by pomóc im w opiece nad dzieckiem. Po kilku dniach mężczyzna uznał, że dziewczyna musi zarobić na swoje utrzymanie.
Zawiózł ją na pobliską drogę krajową i dał kilka prezerwatyw. Gdy Karolina zaczęła protestować, uderzył ją w twarz. Przewróciła się. Próbowała uciekać. Zagroził, że odda ją innym Bułgarom.
Od tego dnia Karolina stała przy drodze od 10 rano. Po południu Bułgar zabierał ją i odwoził do mieszkania lub pobliskiego hotelu, gdzie mieszkały inne prostytutki. Zabierał jej wszystkie zarobione pieniądze. 900-1000 złotych dziennie. Czasem 1300.
Wydawał na automaty
Karolina mówiła policjantom, że opłacał z tego mieszkanie, kupował jedzenie, a resztę wydawał przede wszystkim na grę na automatach. Kupił też samochód. Przy drodze stała 15 miesięcy. W maju, gdy klientów było coraz więcej, powiedziała Bułgarowi, że chce wrócić do domu. Nie zgodził się. Zaczął jej podawać marihuanę i amfetaminę. Gdy się opierała, wyzywał, szarpał i bił. Po jednej z napaści Karolina poprosiła o pomoc jednego z klientów.
W śledztwie zeznawały inne kobiety, zmuszane przez Bułgara do prostytucji. Siostra Karoliny, mimo że bita przez mężczyznę, broniła go do końca. Sąd uznał, że kobieta jest zastraszona i nie dał wiary jej zeznaniom. Śledczy ustalili, że na zmuszaniu kobiet do prostytucji w trzech województwach w ciągu kilkunastu miesięcy Bułgar zarobił 73 tys. zł. Kilka z nich było nieletnich. Jedna miała zaledwie 13 lat. Wszystkie były bite. Wielu odbierał większość zarobionych pieniędzy, potrącając im też za mieszkanie, benzynę oraz prezerwatywy. Sąd skazał mężczyznę na sześć i pół roku więzienia.
Policję omijają
Kilka razy w roku mieszkańcy Szamotuł zgłaszają policji nieobyczajne zachowania przy jednej z dróg na przedmieściach. Stoją tam skąpo ubrane prostytutki. – Co jakiś czas interweniujemy po takich zgłoszeniach. To, co możemy zrobić, to nałożyć mandat za zaśmiecanie lasu lub za wjazd na teren leśny, gdy obowiązuje zakaz. Nie spotkaliśmy się z sytuacją, że prostytutka prosiła kogoś o pomoc, ratunek – mówi Wirtualnej Polsce asp. sztab. Agnieszka Szymańska z Komendy Powiatowej Policji w Szamotułach.
Kobiety zmuszane do prostytucji zazwyczaj szukają pomocy gdzie indziej. Proszą o pomoc klientów. Wielu odmawia, niektórzy zabierają je do samochodu i wiozą do Fundacji La Strada. Tłumaczą, że tylko przejeżdżali, nie płacili za seks. Zostawiają kobietę i szybko odjeżdżają.
- Dobrze wiem, że to klienci, którzy boją się, że o sprawie dowie się ich żona czy partnerka. Mamy sporo takich przypadków. Czasem kilka, czasem kilkanaście. Czasem jednak nawet mnie coś zaskakuje. Jeden z panów przywiózł nam busem Lasów Państwowych dwie Bułgarki, które były zmuszane do prostytucji przy drodze. Kilka razy później dzwonił i dopytywał, jak się potoczył ich los. Nie informowałam go o niczym, bo nie mam zbyt wielu ciepłych uczuć w stosunku do takich mężczyzn. Jedna z Bułgarek przyznała jednak, że mężczyzna ten nie korzystał z ich usług. Za to codziennie przywoził im swoje kanapki ze śniadania – mówi Wirtualnej Polsce Irena Dawid-Olczyk, szefowa La Strady, fundacji, która pomaga ofiarom handlu ludźmi.
I dodaje, że pomagając prostytutce trzeba zachować dużą ostrożność, ponieważ sutenerzy często pilnują zwłaszcza kobiet stojących przy drogach i mogą zapisać numery rejestracyjne samochodu wybawcy. Wszystkie osoby, które przekazują La Stradzie informacje o prostytutkach zmuszanych do pracy, mają zapewnioną całkowitą anonimowość.
Próbują uciekać
Zmuszane do uprawiania seksu kobiety buntują się i próbują uciekać. – Wtedy zazwyczaj przemocą są zmuszane do odpracowania pieniędzy, za które je kupiono. Często szukają więc ratunku u swoich klientów. Mieliśmy w Fundacji 16-latkę. Dziewczyna z domu dziecka nawiązała znajomość ze starszą kobietą. Pomagała jej w opiece nad dzieckiem. Z czasem ta kobieta zaczęła ją zabierać na imprezy, zaproponowała też uprawiania prostytucji. Zdając sobie sprawę, że dziewczyna nie ma bliskich, siłą wywieziono ją do niemieckiej agencji towarzyskiej. Prosiła o pomoc polskich klientów, ale odmawiali. Tylko dzięki własnemu sprytowi udało jej się uciec z tego koszmaru – wstrząsającymi szczegółami dzieli się prezeska La Strady.
Jak wynika z najnowszych policyjnych statystyk, w 2017 roku wykryto w Polsce 243 przypadki sutenerstwa, czyli czerpania korzyści z uprawiania prostytucji przez inną osobę. Rok wcześniej było ich 337. Dwa lata temu wykryto 27 przestępstw zmuszania do prostytucji. W 2016 r. było ich 20.
Poniżej zamieszczamy numery, pod którymi osoby zmuszane do prostytucji, a także ofiary handlu ludźmi mogą uzyskać pomoc:
Telefon zaufania fundacji La Strada: +48 22 628 99 99
Krajowe Centrum Interwencyjno-Konsultacyjne dla ofiar handlu ludźmi: +48 22 628 01 20
Numer interwencyjny czynny poza godzinami pracy biura: +48 605 687 750
Masz newsa, zdjęcie lub film? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl