Kibice Lecha znów odpalili race. Wojewoda: nie zamkniemy stadionu
Podczas ostatniego meczu Lecha z GKS-em Bełchatów poznańscy kibice znów użyli niedozwolonych środków pirotechnicznych. Wojewoda wielkopolski zapowiadał, że po każdym takim incydencie będzie zamykał stadion, ale tym razem zmienił zdanie.
5 października Lech Poznań rozgrywał na stadionie przy ul. Bułgarskiej mecz z GKS-em Bełchatów. Kibice Kolejorza po raz kolejny przygotowali oprawę na II trybunie z użyciem rac i świec dymnych. W pewnym momencie spowodowane przez nich zadymienie było tak duże, że sędzia musiał przerwać mecz.
Komisja Ligi spółki Ekstraklasa S.A. ukarała za to klub zamknięciem II trybuny na dwa najbliższe mecze ligowe i 30 tys. zł kary. Wszyscy spodziewali się jednak, że jeszcze surowiej Lecha ukarze wojewoda wielkopolski. Piotr Florek 30 czerwca zamknął cały stadion, zapowiadając, że będzie tak robił po każdym spotkaniu, na którym dojdzie do odpalenia środków pirotechnicznych. Tymczasem 22 października wojewoda poinformował o umorzeniu postępowania administracyjnego w tej sprawie.
- Decyzja związana jest z deklaracją Zarządu Klubu o niewpuszczeniu zorganizowanej grupy kibiców, tzw. ultrasów na najbliższe dwa mecze Ekstraklasy rozgrywane na INEA Stadionie. Zgodnie z postanowieniem klubu nie nastąpi relokacja kibiców posiadających karnet na II trybunę na inne trybuny stadionu - wyjaśnia Tomasz Stube, rzecznik prasowy wojewody wielkopolskiego.
- Ponadto Zarząd KKS Lech Poznań zadeklarował pełną współpracę ze służbami policyjnymi w zakresie sprawdzeń pirotechnicznych przed każdym meczem piłki nożnej rozgrywanym na INEA Stadionie w Poznaniu z udziałem klubu KKS Lech Poznań - kontynuował Stube.
Ultrasów zabraknie na meczach Lecha z Górnikiem Łęczna i Podbeskidziem Bielsko-Biała.