Katecheza? Ani kroku wstecz! [OPINIA]
Strategia Kościoła w kwestii religii w szkołach jest niezmienna: ani kroku wstecz! I nie zmieniają tego sformułowane przez biskupa Artura Ważnego - źle zrozumiane przez media - zapowiedzi powrotu katechezy do parafii.
Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.
Gdy dwie osoby mówią to samo, nie zawsze znaczy to dokładnie to samo. I tak jest w tym przypadku. Gdy biskup sosnowiecki Artur Ważny mówi o powrocie katechezy do parafii, to wcale nie oznacza to, jak potem informują media, że w salkach parafialnych od 2026 roku pojawią się lekcje katechezy na wzór tych, które osoby nieco starsze (też się do nich zaliczam) pamiętają sprzed 1989 roku.
Komunikat formułowany przez biskupa dotyczy zupełnie czegoś innego i bynajmniej nie jest sygnałem bardziej pragmatycznej i ugodowej polityki, jaką miałaby zacząć prowadzić w tej kwestii Konferencja Episkopatu Polski. W kwestii religii w szkołach, liczby jej godzin i usytuowania tych zajęć w planach szkolnych stanowisko biskupów pozostaje niezmienne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Lubnauer odpowiada kardynałowi. "Nie zgadzam się"
Episkopat eskaluje postulaty
Wystarczy przeczytać komunikat ze spotkania członków i konsultorów Komisji Wychowania Katolickiego KEP, by to zobaczyć. Czytamy w nim: "Komisja po raz kolejny stanowczo sprzeciwia się ograniczeniom wobec lekcji religii takim jak: redukcja zajęć z religii do jednej godziny tygodniowo oraz umieszczenie zajęć na pierwszej lub ostatniej godzinie w planie lekcyjnym. Należy podkreślić i przypomnieć, że są to zmiany wprowadzone bez wymaganego przez prawo porozumienia pomiędzy stroną kościelną i rządową. Zabrakło więc poszanowania praworządności".
Ale to nie wszytko, bo członkowie komisji nie tylko nie godzą się ze zmianami, ale nawet chcą wprowadzenia kolejnych, korzystnych dla Kościoła zmian.
"Komisja Wychowania w łączności z Konferencją Episkopatu Polski z nadzieją przyjmuje i mocno popiera obywatelską inicjatywę ustawodawczą >>Religia-Etyka<<. Należy docenić ważny głos środowiska katechetycznego, wyrażający troskę o konieczną, obowiązkową edukację religijną i etyczną młodego człowieka" - napisano w komunikacie.
Co to oznacza? Odpowiedź jest prosta: Kościół nie tylko nie chce redukcji liczby godzin, ale chciałby obowiązkowego wyboru między religią a etyką. Ten postulat jest, rzecz jasna zrozumiały z perspektywy pragmatycznej, bo odpływ uczniów od religii można zatrzymać, wprowadzając obowiązek takiego wyboru…
Jeśli coś zaskakuje to jedynie fakt, że - jak wynika z wielu nieoficjalnych przecieków - Kościół, który teraz się tego domaga, gdy podobną propozycję miał składać minister Przemysław Czarnek (powiązaną z redukcją liczby lekcji do jednej), zdecydowanie odmówił.
To, niestety, uświadamia, że w gremiach decyzyjnych brakuje wizji, a nawet pragmatycznej polityki i dominuje przekonanie, że - tak jak to było kiedyś - wystarczy mocniej tupnąć nogą, by wszytko załatwić. Ten czas, również po prawej stronie, już się skończył, a eskalowanie postulatów kończy się coraz częściej tym, że nie uzyskuje się nic. I wiele wskazuje, że tak będzie i w tej sprawie, bo niezależnie od tego, kto będzie rządził polską edukacją po kolejnych wyborach, jest wątpliwie, by zdecydował się przywrócić drugą godzinę lekcji religii. Brak realnej odpowiedzi społecznej na postulaty biskupów jest na to wystarczającym powodem. Politycy nic z tym nie zrobią, bo w istocie nie widać, by wyborcy przywiązywali do tego realne znaczenie.
Katecheza w parafiach? Tak, ale…
Co zatem, jeśli nie próbę zrównoważenia utraconej lekcji w szkole przez edukację w parafiach, oznaczać ma zapowiedź rzeczywiście sformułowana przez biskupa Artura Ważnego, silniejszego powrotu katechezy do parafii od września 2026 roku?
"Będzie to proces związany z wprowadzaniem w życie Nowego Dyrektorium Katechetycznego dla Kościoła w Polsce jak też Nowej Podstawy Programowej. Nowe dokumenty i zawarte w nich założenia teoretyczne będą dobrą okazją do odnowienia praktyki" - odpowiadał w wywiadzie dla PAP sam biskup Ważny.
Jednym słowem wprowadzanie katechezy do parafii oznacza realizację wytycznych Watykanu, a nie odpowiedź na wyzwanie polityczne. Zupełnie wprost powiedział to zresztą odpowiedzialny w Konferencji Episkopatu Polski za religię w szkołach bp Wojciech Osial.
"W PRL-u mieliśmy katechezę w parafii na wzór szkolny, gdzie poszczególne klasy przychodziły na zajęcia do salek parafialnych i odbywały się tam lekcje na wzór tych w szkole, były dzienniki, sprawdzano obecność dzieci itd. Natomiast po wprowadzeniu lekcji religii do szkół, katecheza parafialna przybrała inny kształt i dotyczy formacji wiary oraz całej przestrzeni wtajemniczenia chrześcijańskiego. Jest to w dużej mierze katecheza, która przygotowuje do sakramentów: dzieci do pierwszej komunii św., młodzież do bierzmowania, młodych do małżeństwa, czy rodziców i chrzestnych przed chrztem dziecka, wprowadzając w osobistą, głęboką więź z Bogiem" - wyjaśnił bp Osial.
A dalej biskup uzupełniał, że "katecheza parafialna cały czas funkcjonuje w Kościele katolickim w Polsce i nie jest prawdą, że będzie wprowadzona od 2026 roku". "Jeśli już mówimy o wrześniu 2026 r., to mamy na myśli pewną jej odnowę, której wytyczne będą brały pod uwagę zmiany cywilizacyjne" - dodał.
Zmian zatem nie będzie, a wydarzy się tylko tyle, że zostaną wydane nowe wytyczne, a gdzieniegdzie proboszczowie wprowadzą jakieś nowe elementy formacyjne. I nic więcej.
Za brak strategii trzeba płacić
I jak się zdaje taka postawa to strategiczny błąd, za który Kościołowi przyjdzie w przyszłości zapłacić. Powrót drugiej lekcji religii do szkół jest mało prawdopodobny, nie ma też woli, by uczynić lekcje religii i etyki obowiązkowymi, a wskaźniki laicyzacyjne wskazują na to, że liczba uczęszczających na religie w szkołach będzie spadać. Skutek? Jeszcze szybsze wygasanie tych zajęć w szkołach, spadająca liczba zatrudnionych nauczycieli i zmniejszające się wpływy społeczne.
Odpowiedzią na te zjawiska mogłaby być katecheza dzieci i młodzieży prowadzona w parafiach, a konkretniej jej nowy model. Jak mógłby on wyglądać?
Jeśli rzeczywiście w szkołach pozostanie tylko jedna lekcja - i to nieobowiązkowa - to warto pomyśleć nad wyprowadzeniem drugiej do parafii. To uratowałoby sporo miejsc pracy dla nauczycieli religii, a dodatkowo pozwoliłoby na nowo ustawić nauczanie w szkołach i formacje w parafiach. Co miałoby to oznaczać. Religia w szkołach miałaby być miejscem przekazu wiedzy, i to nie tylko teologicznej, ale również religioznawczej i aksjologicznej. Nauczyciele szkolni powinni się skupić na wiedzy religioznawczej, historii Kościołów, teologii biblijnej, a także wpływu chrześcijaństwa na rozwój kultury i cywilizacji Europy oraz Polski.
Miejscem ewangelizacji, formacji religijnej, przygotowania do kolejnych sakramentów, stałaby się zaś katecheza w parafiach. Tam dokonywałaby się katechizacja, czyli właśnie przekonanie do wiary i inicjowanie w nią. Efektem tych zmian mogłoby być nie tylko silniejsze związanie młodych z parafiami (a widać w wielu miejscach poważny kryzys tej relacji), nie tylko ożywienie życia wielu kościołów, ale i jasne oddzielenie tego, co jest wiedzą i co jest potrzebne wszystkim, od tego, co jest formacją religijną, i co nie jest konieczne dla wszystkich.
Oczywiście z katechezy parafialnej korzystałaby mniejszość, ale ta mniejszość byłaby już na starcie bardziej związana z Kościołem. Może więc, zamiast eskalować postulaty, zamiast przyjmować strategię "ani kroku wstecz" warto zacząć przygotowywać się do zmian? I uprzedzać skutki cywilizacyjnej zmiany, zamiast stawiać im beznadziejny opór.
Tomasz P. Terlikowski dla Wirtualnej Polski
Tomasz P. Terlikowski, doktor filozofii, publicysta RMF FM, felietonista "Plusa Minusa", autor podcastu "Wciąż tak myślę". Autor kilkudziesięciu książek, w tym "Wygasanie. Zmierzch mojego Kościoła", "To ja Judasz. Biografia Apostoła", "Arcybiskup. Kim jest Marek Jędraszewski".