Kara grzywny dla policjanta za grożenie torturami
Były wiceszef policji we Frankfurcie nad Menem Wolfgang Daschner, który chcąc ratować życie dziecka nakazał zagrozić porywaczowi torturami, uznany został przez sąd za winnego nakłaniania do stosowania "ciężkiego przymusu". Otrzymał jednak łagodną karę w zawieszeniu.
20.12.2004 | aktual.: 20.12.2004 14:15
Sąd Krajowy we Frankfurcie nad Menem skazał Daschnera na grzywnę w wysokości 10.800 euro w zawieszeniu. Sędziowie orzekli wymiar kary znacznie poniżej ustawowych widełek stosowanych w takich przypadkach. Za takie przestępstwo kodeks karny przewiduje karę pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 5 lat. Na grzywnę w zawieszeniu (3.600 euro) skazano także współpracownika Daschnera, który osobiście przesłuchiwał porywacza.
Telewizja publiczna ARD poinformowała w korespondencji z Frankfurtu, iż sędziowie powołali się w uzasadnieniu wyroku na absolutny zakaz stosowania tortur w niemieckiej konstytucji oraz podobny zakaz w umowach międzynarodowych.
29-letni student prawa Magnus Gaefgen zwabił we wrześniu 2002 roku 11-letniego Jakoba von Mentzlera do swego mieszkania i udusił go. Od ojca chłopca, znanego frankfurckiego bankiera, zażądał okupu w wysokości miliona euro. Policja wpadła po trzech dniach na trop porywacza i zatrzymała go. Podczas przesłuchania Gaefgen nie chciał podać miejsca przebywania porwanego dziecka.
Funkcjonariusze przypuszczali, że ofiara żyje. Dopiero po zagrożeniu "bardzo bolesnymi" torturami porywacz przestraszył się i wskazał staw, w którym ukrył zwłoki zamordowanego chłopca. Gaefgen skazany został w ubiegłym roku na karę dożywotniego pozbawienia wolności.
"Chcieliśmy i musieliśmy ratować życie Jakoba. Nie mieliśmy innego wyjścia" - powiedział Daschner miesiąc temu, w pierwszym dniu swego procesu. Obrona domagała się uniewinnienia obu policjantów argumentując, że działali oni w sytuacji "wyższej konieczności".
Proces Daschnera wywołał w Niemczech gorącą dyskusję na temat dopuszczalnych granic stosowania przymusu w celu ratowania ludzkiego życia. Prawnik Cornelius Prittwitz powiedział w wywiadzie dla telewizji ARD, że zakaz stosowania tortur musi obowiązywać "bez żadnych wyjątków". Podobną opinię wyraził czołowy polityk partii Zielonych Volker Beck. Wyraził on zrozumienie dla policjantów, zastrzegł jednak, że w państwie prawa, jakim są Niemcy, zakazu stosowania tortur nie można kwestionować "pod żadnym pozorem".
Obrońcy postępowania Daschnera podkreślają, że istniejące przepisy dają policji prawo - w razie konieczności - do zastrzelenia porywacza dla ratowania życia zakładników. Ekspert prawa państwowego z Heidelberga Winfried Brugger uważa, że w pewnych przypadkach ochrona życia ofiary jest ważniejsza od ochrony godności porywacza.
Niemieckie społeczeństwo jest w tej sprawie bardzo podzielone. Jak przypomniała niedawno ARD, w sondażu przeprowadzonym rok temu 63 proc. Niemców poparło postępowanie frankfurckich policjantów.
Jacek Lepiarz