Kaczyński: premier bezczelnie kłamie - niech to powtórzy
Szef PiS Jarosław Kaczyński nazwał "bezczelnym kłamstwem" słowa premiera Donalda Tuska o swoim rzekomym związku z osobami, które biły się z policją 11 listopada w Warszawie. Wezwał premiera, by powtórzył te słowa już nie z mównicy sejmowej, tak aby mógł mu wytoczyć proces.
19.11.2011 | aktual.: 19.11.2011 14:32
- Wzywam Donalda Tuska do tego, aby to, co powiedział na temat wsparcia przeze mnie tych, którzy się bili z policją 11 listopada, powiedział nie z trybuny sejmowej - bo wtedy jest ukryty za immunitetem materialnym pełnym - tylko w innych okolicznościach. Wtedy mu wytoczę dwa procesy: i cywilny i karny. Bo to po prostu kolejne bezczelne kłamstwo - oświadczył Kaczyński w sobotę na konferencji prasowej w sejmie, po głosowaniu nad wotum zaufania dla rządu.
- Niech (premier) przedstawi jeden dowód na to, że miedzy bójkami a moją osobą jest jakikolwiek związek - podkreślił Kaczyński.
Dodał, że 11 listopada "policja była po stronie skrajnej lewicy". - Pod krzyżem (Przed Pałacem Prezydenckim-PAP) policja była po stronie tych, którzy bili i profanowali krzyż - zaznaczył.
Kaczyński podkreślił, że nie "odcina się w żadnym wypadku" od kibiców, którzy "nie dopuszczają się przestępstw, a którzy prezentują postawy patriotyczne". - Z żadnymi bójkami, atakami na policję nie mam nic wspólnego. Łatwiej byłoby udowodnić taki związek jeśli chodzi o premiera - powiedział.
Jak dodał, z tego co wie, wynika, że "władza w sposób zupełnie jednoznaczny stanęła po stronie tych, którzy w sprzeczności z prawem i konstytucją chcieli odebrać ludziom o poglądach patriotycznych prawo do manifestacji". - Zaczęto wzywać do rozejścia się tej demonstracji zanim się zaczęła, zaczęto prowokować, mówić różne groźne rzeczy bez jakichkolwiek podstaw ku temu, natomiast osłaniano manifestację, która miała zablokować Marsz Niepodległości - tłumaczył.
- Poza tym były prowokacje, były ataki policjantów po cywilnemu niosących biało-czerwone flagi, mających jakieś znaki narodowe (...) Chciano dać podstawę do weryfikacji tezy, że Platforma, która jest dzisiaj w istocie formacją skrajnie lewicową, jest w centrum, a inne formacje są skrajne. Otóż PiS nie jest formacją skrajną, jest normalną partią prawicową, konserwatywną - dodał Kaczyński.
W sobotę premier odpowiadając na pytania posłów zadane w piątek po jego expose nawiązał do wydarzeń, które miały miejsce w Warszawie 11 listopada w Święto Niepodległości.
- Polska policja była atakowana nie tylko przez niemieckich anarchistów, ściągniętych nieodpowiedzialnie tutaj, by zakłócić 11 listopada (...), ale jednak główne, te najbardziej dramatyczne zdarzenia, w tym rany i kontuzje policjantów, wynikały nie z ataku niemieckich anarchistów, tylko polskich chuliganów ubranych w szaliki klubowe, wspieranych tak mocno w ostatnim czasie przez prezesa Kaczyńskiego i PiS - mówił premier.
Jak ocenił, takie słowa prezesa Prawa i Sprawiedliwości muszą "budzić grozę". - Będziemy ścigali z całą surowością wszystkich, którzy atakują polskie symbole, polska flagę, polskie święto narodowe, niezależnie od tego, czy to jest prawica, czy lewica - oświadczył Tusk. W tym momencie posłowie PiS opuścili salę posiedzeń.
Przeczytaj też: Tak skontrolujemy, czy Tusk spełnia obietnice