Kaczyński pod lupą niemieckiego dziennika. Dopatrzyli się zaskakujących podobieństw
Warszawski korespondent "Frankfurter Allgemeine Zeitung" Konrad Schuller analizuje wpływ Niccola Machiavellego na poglądy i politykę prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, dopatrując się podobieństw w obu biografiach. Wniosek? Światopogląd Kaczyńskiego "nosi ślady zranienia".
"Dlaczego Kaczyński uważa właśnie jego (Machiavellego) za największego?" - pyta warszawski korespondent "Frankfurter Allgemeine Zeitung" (FAZ) w eseju "Zranione życie". Jego zdaniem losy Kaczyńskiego i Machiavellego wykazują wiele zbieżności.
Kaczyński "otoczony był od wczesnych lat przeżytym, opowiadanym w domu rodzinnym, pobudzającym (wyobraźnię) okrucieństwem, które przenikało także świat Machiavellego. Areną jego dzieciństwa była krwawo spustoszona przez Niemców, a potem naznaczona przez stalinowski terror Warszawa. W tych ruinach dorastał razem ze swoim bratem bliźniakiem, który później jako prezydent zginie w katastrofie rządowego samolotu" - pisze niemiecki dziennikarz.
"Obaj (Jarosław i Lech) słuchali bez przerwy w atmosferze katolicko-patriotycznego domu rodzinnego opowieści o przeszłości, zagładzie, oporze i przeżyciu. Obaj stali się zwolennikami kary śmierci" - kontynuuje Schuller.
Autor przypomina, że włoski pisarz polityczny doby odrodzenia Niccola Machiavelli był w 1513 roku torturowany i pisząc swoje najsłynniejsze dzieło - "Książę" - nie pozbył się jeszcze lęku przed śmiercią. "Księcia" można czytać jako "wyznanie śmiertelnego przerażenia, a tym samym przejaw traumy" - zauważa komentator.
"Kaczyński nie był co prawda torturowany, lecz okrucieństwo należało od dzieciństwa do jego świata" - pisze Schuller. "Dla urodzonego w 1949 roku dziecka uczestników Powstania Warszawskiego, opowieści o masowym rozstrzeliwaniu kobiet i dzieci, o rozpaczliwym oporze i koniecznym zabijaniu zdrajców były głównym rytmem jego młodości" - uważa autor.
"Po Niemcach nadeszli Rosjanie. Kaczyński należał do kościelno-patriotycznego skrzydła dysydentów. Niebezpieczeństwo, donosicielstwo, strach były częścią jego świata. Pogarda dla prawa, wszechobecność kłamstwa, dywersja, morderstwa wywarły wpływ na jego życie" - pisze Schuller.
Autor przypomina, że dwadzieścia lat po demokratycznym zwrocie zginął kochany brat Jarosława - prezydent Lech Kaczyński, kiedy leciał do Rosji, by "oddać hołd ponad 20 tys. Polaków, których Stalin kazał zamordować nieopodal Katynia".
Pokolenie powojenne Kaczyńskiego doświadczyło na własnej skórze uwagi Machiavellego, że "w zasadzie nie istnieje bardziej pewny instrument panowania niż zniszczenie".
Opowieści rodzinne o zamordowanych patriotach, o egzekucjach na kolaborantach przekonały niektórych z ekipy (Kaczyńskiego), że "człowiek, który chce czynić tylko dobro, przebywając wśród wielu, którzy czynią zło, musi przegrać". Kto chce żyć, ten musi "być w stanie, czynić zło, gdy jest to konieczne" - cytuje włoskiego pisarza Schuller.
Światopogląd Kaczyńskiego "nosi ślady zranienia" - zaznacza niemiecki dziennikarz, dodając, że nie ma w nim miejsca na nadzieję. "Solidarność w Europie? Pojednanie z Niemcami? Nie «unikniesz wojny» - powiedział Machiavelli. «Europa» z całą swoją retoryką o prawie i humanizmie jest tylko kamuflażem: cynizmu, który panuje w świecie, musi panować, ponieważ bez niego nie można przeżyć" - czytamy w "FAZ".
"Fundamentalna nieufność" widoczna jest szczególnie wyraźnie w jego podejściu do możliwości pokoju w polityce wewnętrznej. Kaczyński jest przekonany, że upadek komunistów w 1989 roku był oszustwem - w rzeczywistości władza zmieniła jedynie kostium, a dawne elity do dziś kierują gospodarką, partiami, wymiarem sprawiedliwości - tłumaczy Schuller.
"Kto uznał państwo za spisek przeciwko narodowi, ten musi działać. Musi nie tylko podporządkować sobie sądy, radio i telewizje, wojsko, musi w dodatku uczynić to szybko, tak szybko, jak Kaczyński, który zaraz po przejęciu władzy w 2015 roku serią błyskawicznych ustaw rozpoczął wyznaczanie jednolitego kierunku sądów" - czytamy w "FAZ".
"Zadaniem jest uratowanie ojczyzny"
"Co chce zrobić Kaczyński ze zdobytą władzą?" - pyta Schuller na zakończenie eseju.
"Łatwiej byłoby powiedzieć, czego nie chce. Nie chce sułtańskiego pałacu, nie udaje też seksualnie naładowanego wodza w okularach pilota. Pozostawia innym splendor urzędów, ukrywa się w warszawskiej siedzibie swojej partii, która jest tak reprezentacyjna jak sklep dywanów z przeceny" - wyjaśnia dziennikarz.
Jak podkreśla, nawet jego najwięksi wrogowie nie zarzucają Kaczyńskiemu, że chce się osobiście wzbogacić. "Po co mu więc tyle władzy, zdobytej kosztem obrócenia w gruzy wymiaru sprawiedliwości, podzielenia narodu i wpędzenia kraju w samotność tak głęboką, jak ostatnio przed niemiecko-sowieckim najazdem w 1939 roku?" - zastanawia się niemiecki dziennikarz.
Zdaniem Schullera w wyjaśnieniu tej zagadki mogą pomóc Machiavelli oraz niemiecki prawnik Carl Schmitt. Ten ostatni reprezentował pogląd podzielany przez polską prawicę, że państwo "nie jest produktem kompromisów, lecz dającym się opisać jedynie «teologicznie» konstruktem własnego prawa".
Jak pisze autor, ta interpretacja jest zgodna z żywym do dziś wyobrażeniem o Polsce jako "narodzie z wyższą misją - Chrystusie narodów". Zadaniem idealnego męża stanu jest w rozumieniu Machiavellego uratowanie ojczyzny.
oprac. Bartosz Dudek / Natalia Durman