Kaczyński na zakupach: to wina Tuska!
Prezes PiS Jarosław Kaczyński udał się na zakupy. W jego koszyku znalazły się podstawowe produkty, m.in.: kartofle, mąka, kurczak, cukier i jabłka, za które prezes PiS zapłacił 55,60 zł. Jak stwierdził Kaczyński, winę za wysokie ceny ponosi Donald Tusk.
Jak mówił Kaczyński, ponad trzy lata temu Tusk przepytywał go podczas debaty przed wyborami z cen żywności w Polsce. - Tu są te rzeczy, o które mnie wtedy pytał, poza gazem, bo gaz trudno kupić. Wtedy, kiedy padały te pytania, kiedy my byliśmy przy władzy, to za te kilka podstawowych produktów zapłacilibyśmy 23 może 24 złote, w tej chwili wypadło 55 złotych, a to nie jest drogi sklep - stwierdził Jarosław Kaczyński po zakupach w jednym z warszawskich osiedlowych sklepów. Jak dodał, tak istotny wzrost cen to coś "niebywałego". Za kilogram cukru prezes PiS zapłacił 6,50 zł.
- To opisuje realia polskiego życia, prawdziwe problemy, którymi Donald Tusk powinien się zająć. To jest coś niebywałego, przeszło dwukrotny wzrost cen w ciągu krótkiego czasu. To jest coś, na co powinna być odpowiedź - mówił Kaczyński. Dodał, że w ciągu 3,5 roku rządów PO ceny wzrosły 2-3 krotnie.
Kaczyński zauważył, że Polacy wydają większość swoich zarobków na żywność i "wielu Polaków przez wzrost cen ma uniemożliwione zwykle życiowe sprawy". Dlatego - ocenił - biedne rodziny, które bardzo znaczną część swoich dochodów muszą wydawać na żywność, powinny otrzymać pomoc państwa. - Władza ma święty obowiązek reagować na tego typu sytuację - stwierdził.
Przypomniał, że PiS proponuje wprowadzenie "dodatków drożyźnianych" dla rodzin wychowujących dzieci, w których dochód na głowę jest poniżej 1008 zł. - Jeżeli ktoś ma głowę w rodzinie, na dziecko mniej niż 1008 zł, to należałaby się, wedle naszego planu, który będzie już w najbliższy czwartek w sejmie dyskutowany, pewnego rodzaju rekompensata - mówił prezes PiS. Wyjaśnił, że rekompensata będzie "niezbyt wielka, ale wyrównującą w skali roku podwyżki".
Pod koniec stycznia PiS zaproponował wprowadzenie kilkusetzłotowych "dodatków drożyźnianych" dla emerytów i rencistów oraz dla rodzin wychowujących dzieci. "Dodatek drożyźniany" dla rodzin - w wysokości 600 zł - miałby być wypłacany raz w roku, emeryci i renciści mieliby otrzymywać od 250 do 700 zł.
Winą za obecny stan rzeczy Kaczyński obarczył Donalda Tuska. - To jest generalnie wina polityki, jaką prowadzi Donald Tusk. To jest jego wina - powiedział Jarosław Kaczyński.
Rachunek ze sklepu opiewający na kwotę 55,60 zł. Kaczyński zamierza przesłać premierowi. Polityk kupił m.in. pieczywo za 2,80 zł, cukier za 6,60 zł, piersi z kurczaka za 20 zł; warzywa za 5 zł i jabłka za 4 zł.
- Oczywiście moglibyśmy iść do "Biedronki", ale "Biedronka" to jest jednak sklep dla najbiedniejszych. Poszliśmy do sklepu przy osiedlu, który jest wygodny, gdzie z łatwością można kupować, takiego sklepu, z którego chociażby z pośpiechu ludzie muszą korzystać - tłumaczył wybór sklepu Kaczyński.
Odnosząc się do zarzutów J.Kaczyńskiego poseł PO Paweł Olszewski podkreślił, że za wzrost cen nie odpowiada rząd Donalda Tuska. Jak dodał, wzrost cen to tendencja ogólnoświatowa, związana między innymi z kryzysem gospodarczym. - Nie mamy gospodarki centralnie sterowanej, mamy wolny rynek, działamy w oparciu o różnego rodzaju relacje międzynarodowe - zaznaczył.
- Odnoszę nieodparte wrażenie, że prezes Kaczyński dzisiaj robił po raz pierwszy zakupy, nigdy nie słyszałem, żeby sam robił zakupy, żeby miał kartę płatniczą, to jest dla niego takie pionierskie doświadczenie - powiedział Olszewski.