Polska"Jest dokument, który określa status lotu do Smoleńska"

"Jest dokument, który określa status lotu do Smoleńska"

Sekretarz Krajowej Rady Lotnictwa, prezes agencji lotniczej "Altair" Tomasz Hypki mówi, że lot prezydenckiego Tu-154, który rozbił się pod Smoleńskiem, miał status specjalny. - W takim wypadku możliwe są odstępstwa od standardów cywilnych czy wojskowych, ale to musi być wcześniej ustalone - dodaje. Podobnego zdania jest były pilot wojskowy mjr Michał Fiszer z miesięcznika "Lotnictwo". - Status lotu był taki, jak zgłoszono w zgodzie dyplomatycznej. Należy dotrzeć do dokumentu "diplomatic clearance" i sprawdzić, jak tam określono lot. Ten dokument jest wiążący - mówi Fiszer.

24.09.2010 | aktual.: 24.09.2010 20:04

Hypki: lot specjalny - ani cywilny, ani pasażerski, ani wojskowy

- W każdym kraju istnieją procedury dotyczące lotów specjalnych. W Polsce jest to np. instrukcja lotów HEAD. Jednocześnie wojsko - szczególnie w lotnictwie transportowym - posługuje się procedurami cywilnymi, jako podstawą - wyjaśnia Hypki. - Samoloty wojskowe poruszają się w przestrzeni cywilnej, ogólnodostępnej i muszą w czasie pokoju przestrzegać tych procedur. Ze względu na specyfikę wykonywania lotów, wojsko może jednak wprowadzać swoje odstępstwa od tych procedur w rejonie swoich lotnisk, baz, albo np. nad poligonami.

Hypki mówi, że szczegóły lotów specjalnych są wcześniej między stronami uzgadniane - "i tak było w tym przypadku". - To niewątpliwie nie zwalniało pilotów z przestrzegania ogólnych zasad, czyli np. procedury, która mówi, że nie wolno schodzić poniżej określonej wysokości obowiązującej albo dla lotniska, albo dla załogi, albo dla samolotu. W tym wypadku było to 120 m i 1800 m widoczności poziomej - obowiązywało i dla załogi, i dla samolotu. To wynikało z certyfikatów, które piloci posiadali. Nie wolno im było lądować w tamtych warunkach - mówi.

- W wielu krajach - tłumaczy Hypki - w lotach lokalnych nie obowiązuje język angielski, tylko rodzimy. Tak jest w Rosji i nikt się temu nie dziwi. Tylko że tego typu odstępstwo musi być jasno określone i nie stwarzać żadnych zagrożeń dla ogólnego ruchu lotniczego.

Jak mówi ekspert, odstępstwem od standardów z polskiej strony była zgoda na używanie języka rosyjskiego, mimo że żaden z pilotów w załodze nie miał certyfikatu na używanie tego języka w operacjach lotniczych. - To już było naruszenie zasad prawa. Strona polska zrezygnowała też z uczestnictwa w locie nawigatora rosyjskiego, który mógł znacznie lepiej posługiwać się tym językiem i znacznie lepiej znać procedury obowiązujące po stronie rosyjskiej - twierdzi.

Lotnisko w Smoleńsku zostało w ub.r. zamknięte. Jest to stare lotnisko wojskowe, używane nie do normalnego latania, tylko do lotów specjalnych. tam loty małego lotnictwa. Czasem są jakieś loty wykonywane, nawet bez użycia wieży kontrolnej - ale to zupełnie inne przepisy, które nie dotyczą lotnictwa cywilnego, pasażerskiego, ani nawet wojskowego".

Fiszer: w planie lotu był zapis o obowiązujących procedurach

Były pilot wojskowy mjr Michał Fiszer z miesięcznika "Lotnictwo" mówi, że kwestia statusu lotu nie jest najważniejsza. - Status lotu to jedno. Co innego, z jakich procedur korzystano. Te z kolei określa się w planie lotu. Ten dokument jest składany do służby ruchu lotniczego. Pismo składa się do służby polskiej, a ona powiadamia stronę rosyjską. Natomiast wszystkie te służby na świecie pracują w jednym systemie - wyjaśnia.

- Samolot w trakcie lotu opuścił strefę powietrzną kontrolowaną według przepisów międzynarodowych i wszedł w przestrzeń kontrolowaną przez wojsko rosyjskie, która obejmuje obszar wokół lotniska. Kwestia jest taka, czy w planie lotu było napisane, według jakiej procedury samolot będzie leciał w końcowej fazie, w strefie kontrolowanej przez wojsko - mówi Fiszer.

Fiszer zwrócił uwagę, że na lotnisku w Smoleńsku obowiązywały rosyjskie procedury wojskowe i załoga starała się do nich dostosować. - Natomiast piloci polscy akurat nie są szkoleni według tych procedur, po prostu one u nas, ani w NATO nie obowiązują. - mówił. - Polscy piloci znali rosyjskie procedury, nie jestem pewien, czy mieli uprawnienia do korzystania z nich - dodał.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (255)