"Jeśli CBA preparowało dokumenty, to złamało prawo"
Jeśli prawdą są doniesienia prasy, że CBA
preparowało dokumenty w ramach operacji w resorcie rolnictwa,
oznaczałoby to złamanie prawa przez CBA, za co jej szef musiałby
być odwołany i pociągnięty do odpowiedzialności karnej - uważa
obrońca praw człowieka, prawnik prof. Andrzej Rzepliński.
Dla specjalistów jest oczywiste, że prowokacja policyjna nigdy nie może być pułapką policyjną zastawioną na człowieka, także na tego, którego agent odpowiednio przygotowuje i preparuje do popełnienia przestępstwa, którego inaczej nie popełniłby - powiedział Rzepliński.
Dodał, że z ustawy o CBA wynika jednoznacznie, że może ono stosować "prowokację policyjną" dla sprawdzenia uzyskanych wcześniej wiarygodnych informacji o czyimś przestępstwie. Według Rzeplińskiego, w tym przypadku wcześniej nie było takich "wiarygodnych informacji", a Piotr R., który wobec potencjalnych petentów Ministerstwa Rolnictwa miał przechwalać się znajomością z Lepperem, mógł być policyjnym prowokatorem.
Rzepliński uważa, że taką "wiarygodną informacją" byłaby np. informacja z podsłuchu, jak Lepper mówi Piotrowi R.: "proszę przyjść w piątek, to wtedy załatwimy tę sprawę." Wtedy nie można byłoby mówić o złamaniu prawa przez CBA - oświadczył Rzepliński.
Jego zdaniem mogło być jednak inaczej - że "być może Lepper zorientował się, że szykuje się wobec niego prowokacja lub trzymał się sztywno procedur urzędowych i dlatego nie wprowadził na piątkowe posiedzenie kierownictwa resortu sprawy "odrolnienia" działki na Mazurach".
Według prawnika, okolicznością obciążającą CBA jest fakt nieobecności na tym posiedzeniu wiceministrów z PiS - jeden z nich miał w swych kompetencjach "odrolnianie" ziemi._ Pewnie ktoś im zasugerował by nie przychodzili_ - powiedział Rzepliński.