Jerzy Szteliga: wstydzę się, że byłem promotorem Jakubowskiej

(RadioZet)

15.12.2004 | aktual.: 15.12.2004 09:41

Obraz

Gościem radia Zet jest Jerzy Szteliga, partyjny kolega pani poseł Aleksandry Jakubowskiej. Witam, Monika Olejnik. Dzień dobry. Dzień dobry. I co pan powie? Że się wstydzę. Za kogo pan się wstydzi? Dlatego, że razem z marszałkiem Oleksym w 1997 roku byliśmy promotorami Aleksandry Jakubowskiej. Dzisiaj nam wstyd, że jest wplątana w tak niesamowita aferę. Wyborca potrafi wybaczyć wszystko, stłuczkę, parę promili, ale wyciągania rąk po nie swoje pieniądze nigdy nie wybaczy. Za to mi wstyd. A do kiedy wierzył pan w niewinność pani Aleksandry Jakubowskiej? Może wierzy pan do tej pory? Nie, już przestałem wierzyć, bo wydaje mi się, że jeśli dotyczy to członków rodziny, bo mówimy o mężu, o siostrze, o siostrzenicy, a znam pana prokuratora Wawrzynka i jeśli pan prokurator, który jako rzecznik prokuratury okręgowej ogłosił to wczoraj, coś powie, to na Opolszczyźnie jest taka zasada: co powie Roman Wawrzynek, to wszystkie sądy zweryfikują zgodnie z tym co on mówi, bo jest to człowiek, który waży słowa, warzy zarzuty.
Ale w ogóle nie wiedział pan o co chodzi, nie dziwił się pan jakie są układy między elektrownią Opole a PZU? Nie wiedział pan, dlatego że mnie w swoim czasie poinformował mój przyjaciel, były prezes elektrowni, że właśnie odchodzi od systemu brokerskiego i elektrownia ogłasza przetarg na ubezpieczenie. To jest moja wiedza. Nigdy się tym nie interesowałem co nie znaczy, że nie interweniowałem w innych sytuacjach. Pamiętam taką sytuację, kiedy ktoś coś mi powiedział na temat dyrektora biura mojej przyjaciółki i momentalnie, myśląc, że jest to taka przyzwoitość, lojalność, poinformowałem moją koleżankę. Następnego dnia ta koleżanka przyszła do ław sejmowych i mówi mi tak: Czesiu nie potwierdza, mówi, że go pomawiasz. Dałem więc sobie w tym momencie tzw. święty spokój. Szkoda. Ale czy Opole w ogóle nie wiedziało, że jest taka sytuacja? Opole wyrasta teraz przecież na stolicę korupcyjną w Polsce. To jest nasz dramat dlatego, że jeden akt oskarżenia jest w sądzie, drugi jest w trakcie, a o trzecim rozmawiamy.
Opole dopiero w tej chwili się otwiera. Dopiero w tej chwili mówi. Otrzymuje telefony o tym, że ten dwór otaczający pana Czesława, tak to nazwijmy... Kto to jest pan Czesław? To jest asystent pani poseł...obejmował znaczącą część województwa, wiele firm, wiele innych miejsc, łącznie z główną oskarżoną w obecnej sprawie panią Stanisławą H. Pani Stanisława H., przypomnijmy, była dyrektorem PZU. Właśnie tak. Co powinna zrobić w tej chwili pani Aleksandra Jakubowska? Mówię to już od kilkunastu dni, że po pierwsze powinna odciążyć partię. Szkoda, że nie zawiesiła się sama i dopiero uchwała Rady Wojewódzkiej uruchomiła procedurę zawieszenia i wykluczenia z partii. Nie po raz pierwszy mówię, że powinna zawiesić swoje członkostwo w klubie parlamentarnym SLD, bo my, ja, jej kolega wciąż musimy się tłumaczyć. Od kilku dni nic nie robię, tylko usprawiedliwiam się, że SLD to nie jest partia złożona z takich właśnie osób, jak członkowie rodziny mojej koleżanki. Cieszę się też przy okazji, że minister Kalwas rekomendowany
przez SLD, minister Kalisz, mój kolega, członek SLD i ich służby czynią swoją powinność, to znaczy, że doprowadziły do tego, że te sprawy stały się jawne i zajmuje się nimi prokuratura. Ale nie słyszymy głosów przywódców SLD, którzy zdecydowanie powiedzieliby, co powinna zrobić pani Aleksandra Jakubowska. Ale mówi Szteliga, jej najbliższy przyjaciel. Czy to jest lojalność przywódców SLD? Lojalność Janika, pana Dyducha? Pan Oleksy właściwie hamletyzuje, nie mówi co powinna zrobić.. Ich sytuacja jest szczególna. Oni są w Warszawie. Ja jestem w Opolu. Ich usta to są moje usta i ja to mówię od kilku dni. Jestem członkiem zarządu partii, członkiem prezydium klubu. Umówmy się, że mówię w ich imieniu: pora, pani poseł, podjąć określone decyzje. Jaki był podział wpływów polityków SLD w Opolu? Na co miała wpływ pani posłanka Jakubowska? Do 30 marca 2003 roku był satrapa, który się nazywał Jerzy Szteliga. Wszystko trzymał żelazną ręką i wydaje się, że wszystko było zgodnie z jego poleceniami, a później potworzyły się
folwarki. Jaki folwark miała pani Jakubowska? Wiemy to już z prasy, że były to wpływy na PZU, na parę innych rzeczy.. Na co jeszcze? Nie wiem. To prokuratura ma nam... A kto miał wpływy w publicznych mediach w Opolu? No pewnie nie poseł Szteliga, bo jestem mało medialną osobą. Jestem tylko członkiem rady programowej radia Opola. „Życie Warszawy” pisze: „Jak się dowiedzieliśmy w sprawie afery ubezpieczeniowej prokuratura chce też przesłuchać Janusza Krasonia, barona SLD we Wrocławiu, senatora SLD, Mariana Nogę, rektora Akademii Ekonomicznej we Wrocławiu oraz Czesława Berkowskiego, dyrektora biura poselskiego Aleksandry Jakubowskiej. Członka rady nadzorczej radia Opola I co? Ale ja o tym nie decydowałem. Jest jakaś rada nadzorcza w radiu, która o tym decyduje. Nie, nie, ale ja o tych przesłuchaniach. Nic o tym nie wiem. Jestem przerażony, bo kładzie się to cieniem na partii, którą reprezentuję. Będę bronił dobrego imienia SLD, ponieważ w tej sprawie pojawił się wątek wyborów z 2001 roku i podobno jakichś
domniemanych kantów. Gwarantuję, że za członków rodziny pani poseł nawet palca nie oddam, ale za rozliczenie kampanii oddam swój łeb. Był pan członkiem komisji śledczej ds. afery Rywina. Byłem. Jak pan teraz patrzy na tę sprawę? Na sprawę Rywina? Tak. Po wyroku sądu? Tak. Proszę mnie dobrze rozumieć, nie śmiać się, bo obśmiała mnie już kiedyś dziennikarka z BBC, która myślała, że poseł Szteliga nie rozumie co to jest salomonowy wyrok. Powiedziałem, że sędzia Salamon wydał salomonowy wyrok, sprawiedliwy, rozsądny, tylko gdzie są fakty? Ale czy należy szukać tych, którzy pomagali Lwu Rywinowi? Jeśli jest taka decyzja sądu, to ja rozumiem, że w takim uzasadnieniu, które mam nadzieję pojawi się na piśmie, będzie określone uzasadnienie. Jeśli to uzasadnienie będzie przekonywujące, to tak, prokuratura musi czynić swoją powinność. Przypominam, że prokuratura cały czas swoją powinność czyni. Patrzę na postępowanie w prokuraturzew Białym stoku w sprawie kilku osób. Czy Aleksandra Jakubowska miała w tej sprawie czyste
ręce? Nie wiem co to znaczy czyste czy brudne ręce, ale jej współpracownicy są pod nadzorem prokuratury w Białymstoku. Tak to dyplomatycznie zakończę.

Obraz

ARCHIWUM WYWIADÓW

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)