"Jarosław Kaczyński skompromitował siebie i partię"
"Kompromitacją" nazwał wicepremier Grzegorz
Schetyna nieobecność na sali sejmowej prezesa PiS Jarosława
Kaczyńskiego w trakcie czwartkowej debaty o kryzysie gospodarczym.
20.02.2009 | aktual.: 20.02.2009 10:26
Wnioskodawcy powinni być na sali w trakcie debaty, bo to przejaw "elementarnej kultury" - mówi z kolei szef gabinetu premiera Sławomir Nowak.
Czołowi politycy Platformy ostro krytykują Jarosława Kaczyńskiego, za to, że nie było go na sali sejmowej w trakcie czwartkowej debaty.
Jeszcze w czwartek z mównicy sejmowej J. Kaczyńskiego zganił minister finansów Jacek Rostowski: - Przyszedł na moment, potem się znudził i wyszedł. Jeżeli PiS chce być poważnym partnerem w walce z kryzysem, to nie może być tak, że teoretycznie potencjalny premier nie jest na takiej debacie - oświadczył podniesionym głosem Rostowski. Przepraszam, uniosłem się - dodał po chwili.
- Nie jestem zainteresowany sytuacją, gdy minister finansów, zamiast mówić o kryzysie, prowadzi wojnę z opozycją - tak prezes PiS odpowiedział na zarzuty.
Z kolei posłanka PiS Grażyna Gęsicka tłumaczyła w TVN24, że o nieobecności prezesa PiS zadecydowała... klimatyzacja. - Takie debaty można oglądać również na monitorach w innym miejscu, niekoniecznie trzeba siedzieć na sali sejmowej, która jest klimatyzowana i wyjątkowo źle działa na osoby, które są uczulone na różne substancje - tłumaczyła Gesicka. Dopytywana, czy prezes PiS jest uczulony na klimatyzację, stwierdziła, że "źle ją znosi".
- Ja nie kręcę gałką, ani nie reguluję temperatury, a fakt, że był nieobecny prezes Kaczyński kompromituje jego i PiS, bo to było żądanie opozycji i PiS, żeby ta debata się odbyła" - powiedział w Sejmie Schetyna
Z kolei szef gabinetu politycznego Tuska Sławomir Nowak mówił w piątek w RMF FM, że czwartkowa debata miała być poświęcona paktowi ponad podziałami w obliczu kryzysu. - Problem polega na tym, że klimatyzacja wygnała niektórych z sali i trudno było znaleźć najpoważniejszego partnera z największej partii opozycyjnej do debaty o kryzysie - powiedział Nowak.
- Pytanie, co robił prezes Kaczyński, niechby się przynajmniej normalnie wytłumaczył. Bo może coś się rzeczywiście stało, że nie mógł śledzić. Wnioskodawcy - to jest elementarna kultura, powinni być na sali - ocenił Nowak.
Jego zdaniem, minister finansów postąpił słusznie, ganiąc J. Kaczyńskiego z trybuny sejmowej. - W sytuacjach, kiedy dyskutujemy o problemach, które dotykają coraz więcej Polaków, polska gospodarka jest fundamentalnie zagrożona, nie ma partnera do poważnej rozmowy po drugiej stronie - mówił Nowak.
- Czego pan się spodziewa - zwrócił się Nowak do prowadzącego audycję - że będziemy siedzieli cicho, w sytuacji, kiedy PiS biega z kanistrem i zapałkami i wywołuje kryzys, modli się po nocach o ten kryzys, a co, my mamy siedzieć cicho.
Premier prosił w czwartek w Sejmie, aby "nie modlić się nocami o to, aby kryzys był większy, bo Tusk się wywróci". - Tylko wspólnie się pomodlić o to, by być w grupie, która sobie poradzi z kryzysem - dodał.