Janukowycz przeprasza za "polskich bojowników"
Hanna Herman, współpracownica kandydata na prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza, przeprosiła za jego słowa o polskich bojownikach, którzy rzekomo mają przyjechać na Ukrainę, by w drugiej turze wyborów prezydenta wesprzeć premier Julię Tymoszenko.
03.02.2010 | aktual.: 08.02.2010 09:41
- Bardzo przepraszam. Niestety wprowadzono nas w błąd. Po sprawdzeniu tych doniesień okazało się, że zostaliśmy zdezinformowani - powiedziała Herman poproszona o wyjaśnienie słów swego szefa.
Przed bojownikami z Polski, Litwy i Gruzji, którzy wybierają się na Ukrainę w związku z niedzielnymi wyborami, Janukowycz ostrzegał w poniedziałek.
- Otrzymaliśmy informacje, że z Litwy i Polski wybierają się do nas tak zwani obserwatorzy (wyborów), mamy też informacje, że przez Odessę przypłynie z Gruzji kilka statków z pasażerami - oświadczył wówczas w wypowiedzi dla stacji telewizyjnej "Akademia" w Odessie.
- Zrozumiałe, że są to bojownicy i jadą tu, by przyjść z pomocą Tymoszenko - powiedział Janukowycz.
Lider prorosyjskiej Partii Regionów dodał, że informacje te zostały już przekazane ukraińskiej Straży Granicznej, Służbie Bezpieczeństwa Ukrainy, oraz MSZ.
Janukowycz podkreślił jednocześnie, że jego partia jest w opozycji i nie posiada instrumentów, które pozwoliłyby zapobiec destabilizacji, oraz ingerencji obywateli obcych państw w proces wyborczy.
- Odpowiedzi powinny udzielić obecne władze, a jeśli tego nie zrobią, zwołamy pospolite ruszenie i pokażemy im, czym jest naród ukraiński - oświadczył Janukowycz.
Ani Polska, ani Litwa nie zareagowały na wypowiedź lidera Partii Regionów, uczyniła to jednak Gruzja. Rzeczniczka prezydenta Micheila Saakaszwiliego oświadczyła, że w związku z "niejednoznacznymi reakcjami" na gruzińską misję obserwacyjną na Ukrainie Tbilisi wycofuje stąd swych obserwatorów wyborczych.
W wyborach z 17 stycznia Janukowycz uzyskał 35,32% poparcia, a Tymoszenko 25,05% głosów.