Janke, Lisicki i Wróblewski kandydatami na naczelnego "Rzeczpospolitej"
Igor Janke, Paweł Lisicki, Tomasz Wróblewski
- to finałowa trójka kandydatów na nowego redaktora naczelnego
"Rzeczpospolitej", których przesłuchiwała we wtorek specjalna
komisja - poinformował przewodniczący Rady Nadzorczej
"Rzeczpospolitej" Jerzy Liberadzki.
15.03.2006 | aktual.: 15.03.2006 19:40
Myślę, że rozstrzygnięcie jest już znane, ale nie znam jeszcze oficjalnie jego tekstu - dodał Liberadzki. Polskie biuro Orkla Press nie chciało w środę komentować sprawy zmiany redaktora naczelnego "Rzeczpospolitej".
Igor Janke był m.in. szefem działu krajowego "Rzeczpospolitej" oraz redaktorem naczelnym PAP, Paweł Lisicki kierował ostatnio projektem nowego dziennika Michała Sołowowa (który jednak się nie ukaże), Tomasz Wróblewski jest redaktorem naczelnym tygodnika "Newsweek Polska".
O sprawie napisała środowa "Gazeta Wyborcza". Według niej pomysł zmiany naczelnego w "Rz" wyszedł ze strony norweskiej Orkli, która posiada 51% udziałów w Presspublice, spółce wydającej "Rzeczpospolitą" (pozostałe 49 proc. należy do Państwowego Przedsiębiorstwa Wydawniczego "Rzeczpospolita").
Liberadzki, pytany o powody, dla których ma się zmienić naczelny "Rzeczpospolitej", powiedział, że "jakimś ziarenkiem" mogła być sprawa publikacji przez dziennik karykatur Mahometa, jednak ważniejszym powodem był według niego fakt, że obecny naczelny, Grzegorz Gauden jest jednocześnie prezesem zarządu Presspubliki.
My uważaliśmy - i Norwegowie też stwierdzili - że nie jest właściwym, by prezes zarządu był naczelnym i odwrotnie, że to nie najlepiej robi gazecie - powiedział Liberadzki. Poza tym pewnie wpływ na tę decyzję (o potrzebie zmiany naczelnego) miały takie a nie inne wyniki rynkowe dziennika. O resztę trzeba pytać Norwegów - dodał.
W ocenie Liberadzkiego finałowa trójka kandydatów na naczelnego "Rzeczpospolitej" to "trafny" i "profesjonalny" wybór.
W lutym Liberadzki skrytykował Gaudena za opublikowanie w "Rzeczpospolitej" karykatur Mahometa, podkreślał jednak, że jego zamysłem nie było wpłynięcie na Gaudena, aby zrezygnował ze stanowiska.