Jan Piekło: Rosji chodzi o efekt wizerunkowy
Ukraina zapowiedziała, że nie wpuści rosyjskiej pomocy humanitarnej, ale konwój jedzie dalej. Zwijany jest też obóz w obwodzie charkowskim, który utworzono w celu przyjęcia ciężarówek. Jan Piekło, prezes Fundacji Współpracy Polsko-Ukraińskiej PAUCI uważa, że Rosja wykorzysta działania rządu Arsenija Jaceniuka, by przedstawić Ukrainę jako państwo, które utrudnia pomoc humanitarną.
- Tu chodzi o efekt wizerunkowy: po zestrzeleniu tego nieszczęsnego boeinga wizerunek Rosji mocno ucierpiał, a więc teraz należy ten wizerunek naprawić - mówi prezes Fundacji Pauci. Pomysłem na naprawienie wizerunku miałaby być właśnie pomoc humanitarna i manifestacja troski Kremla o życie rosyjskojęzycznych mieszkańców Donbasu i Ługańska.
Zamknięcie dla konwoju punktu granicznego Pleteniowka doprowadzi prawdopodobnie do oskarżeń, że strona ukraińska utrudnia niesienie pomocy. Możliwe jest, że rosyjskie ciężarówki wjadą na teren spornego regionu przez przejście graniczne kontrolowane przez separatystów. Uda się wtedy poprawić wizerunek Rosji jako państwa dbającego o rosyjskojęzycznych obywateli Ukrainy, którzy nie zostaną pozostawieni w potrzebie.
Humanitarny konwój to także okazja do ewentualnych prowokacji. - Gdyby doszło do konfrontacji, to wtedy dużo trudniej będzie ukraińskiej armii strzelać do takich białych ciężarówek, bo to zostanie oczywiście odebrane jako atak na konwój humanitarny - powiedział Informacyjnej Agencji Radiowej Jan Piekło.
Komentator podważa jednak humanitarny charakter konwoju - według dostępnych informacji kierowcami są żołnierze, a ciężarówki to przemalowane na biało transportowe samochody rosyjskiego wojska, które nie wiadomo tak naprawdę co wiozą.
Rosja nie dostarczyła Międzynarodowemu Komitetowi Czerwonego Krzyża szczegółowych informacji o ładunku konwoju, a tym samym nie zostały spełnione warunki ku temu, by w humanitarnym transporcie organizacja ta wzięła udział.