Jan Kułakowski: ostateczne kompromisy zapadają w ostatniej chwili

Propozycje duńskie są propozycjami, które idą w dobrym kierunku, natomiast jeszcze możemy najprawdopodobniej coś wynegocjować. Znając, dość dobrze znając Unię Europejską, bo przez lata się zajmowałem integracją europejską, mogę stwierdzić, że często ostateczne kompromisy dopiero zapadają w ostatniej chwili - powiedział Jan Kułakowski w piątkowych Sygnałach Dnia.

06.12.2002 | aktual.: 06.12.2002 12:04

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Sygnały Dnia: Teoretycznie jeszcze tydzień i już po wszystkim, tak?

Jan Kułakowski: Za tydzień powinno być po wszystkim, istotnie. Czy po wszystkim? Bo po negocjacjach. Wtedy się dopiero zacznie.

Sygnały Dnia: Po negocjacjach. Wierzy Pan, że to się zakończy za tydzień w całości?

Jan Kułakowski: Wierzę, owszem. Uważam, że tak, że mamy poważne szanse na zakończenie, ale jeszcze mamy tydzień, czyli jeszcze cały szereg rzeczy można w ciągu tego tygodnia, wydaje mi się, załatwić.

Sygnały Dnia:Był pan głównym negocjatorem, a kiedy dziś czyta Pan o tych różnych zabiegach, że tu zwiększyć, tu ująć, tu dodać, Pan wszystko z tego rozumie?

Jan Kułakowski: Staram się. Naturalnie nie mam dostępu do bieżących wiadomości, że tak powiem – co godzinę, ale staram się to rozumieć. I kiedy byłem negocjatorem, przewidywałem, że ta końcówka będzie bardzo trudna. To było zupełnie do przewidzenia.

Sygnały Dnia: Z jednej strony dowiadujemy się, że na propozycje duńskie nie zgadzają się Niemcy, nie zgadzają się Francuzi. Wczoraj premier Leszek Miller usłyszał od premiera Włoch Sylwio Berlusconiego, że Włochy się z kolei na te propozycje zgadzają. No i bądź tu mądry. Jak to jest tak naprawdę?

Jan Kułakowski: No właśnie, bądź tu mądry. Ale to jest normalne zakończenie negocjacji. Otóż na pewno propozycje duńskie są propozycjami, które idą w dobrym kierunku, natomiast jeszcze możemy najprawdopodobniej coś wynegocjować. Znając, dość dobrze znając Unię Europejską, bo przez lata się zajmowałem integracją europejską, mogę stwierdzić, że często ostateczne kompromisy dopiero zapadają w ostatniej chwili.

Sygnały Dnia: Sejm przyjął wczoraj uchwałę wzywającą naszych negocjatorów do tzw. twardych negocjacji. Czy sądzi Pan, że nasi negocjatorzy są za bardzo miękcy, jeśli można tak powiedzieć?

Jan Kułakowski: Nie sądzę, że są miękcy, z tym, że ja nie chciałbym oceniać naszych negocjatorów obecnych, bo tym samym bym siebie oceniał, ponieważ istnieje pewnego rodzaju ciągłość w negocjacjach. Ja zawsze twierdziłem, że trzeba negocjować dobrze, tzn. mieć odpowiednią dozę elastyczności, ale wiedzieć, co jest najistotniejsze dla naszych interesów. Ja jestem przekonany, znając naszych negocjatorów obecnych, że oni w tym kierunku idą i że nie są to miękkie negocjacje; są to negocjacje dobre, czyli takie, jakie one powinny być.

Sygnały Dnia: A czy mamy jakiś argument, którego ci negocjatorzy mogą skutecznie jeszcze użyć? Czy np. taka debata parlamentarna im w czymkolwiek pomaga, czy odwrotnie – przeszkadza? Albo czy wycieczki czy wyprawy na poważne rozmowy w sumie naszych polityków, w tym przede wszystkim premiera Leszka Millera, to pomaga czy szkodzi?

Jan Kułakowski: Przede wszystkim „wycieczki”, jak on to nazwał...

Sygnały Dnia: No, w cudzysłowie.

Jan Kułakowski: ...czyli staranie się o przekonanie najważniejszych państw członkowskich są konieczne. I to prowadził, tego rodzaju spotkania (bo przecież sam jeździłem i z prezydentem Kwaśniewskim, i z premierem Buzkiem), i dobrze jest, że w tej chwili, w tej ostatniej fazie premier Miller te rozmowy odbywa. Sądzę, że one są celowe i sądzę, że takie debaty, jak debata sejmowa i inne debaty, są potrzebne. (PolskieRadio/iza)

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Zobacz także
Komentarze (0)