ŚwiatJak żyje się w bastionie Państwa Islamskiego? 22-latek ujawnia realia stolicy samozwańczego kalifatu

Jak żyje się w bastionie Państwa Islamskiego? 22‑latek ujawnia realia stolicy samozwańczego kalifatu

Ar-Rakka to nieoficjalna stolica Państwa Islamskiego na terenie Syrii, w której twarde porządki zaprowadzili sunniccy terroryści. Nie jest łatwo poznać kulisy życia w bastionie dżhadystów. Internetowy serwis Vice News dotarł do jednego z aktywistów, który z narażeniem życia dokumentował i relacjonował wydarzenia z serca islamskiego samozwańczego kalifatu.

Jak żyje się w bastionie Państwa Islamskiego? 22-latek ujawnia realia stolicy samozwańczego kalifatu
Źródło zdjęć: © AFP | Welayat Raqa

Grupa 17 młodych mieszkańców, do której należał 22-letni Abu Ibrahim Rakkawi, działa pod nazwą "Rakka jest zarzynana w ciszy". Niedawno, jeden z jej członków został schwytany przez islamistów. Bojownicy rozstrzelali go za filmowanie egzekucji. Jednak śmiertelne niebezpieczeństwo nie zniechęca pozostałych aktywistów.

- Gdy zaczynaliśmy działanie, występowaliśmy przeciwko reżimowi Baszara al-Asada. Po uwolnieniu naszego miasta, Państwo Islamskiego odebrało nam wolność, więc zdecydowaliśmy się na ujawnianie wszystkich zbrodni, których dopuszczają się wszyscy dżihadyści, nie tylko ci z Państwa Islamskiego - mówi 22-latek.

Kobiety są największym zagrożeniem

Młody mężczyzna w ciągu czterech lat przebył długą drogę od studenta medycyny, przez aktywistę przeciwko reżimowi Asada aż po sprawozdawcę z Państwa Islamskiego. Dwa tygodnie temu Rakkawi musiał uciec z miasta, bo groziła mu egzekucja. Do Syryjczyka dotarli reporterzy internetowego serwisu Vice.

Niedawno sieć obiegło nagranie zarejestrowane z ukrycia przez kobietę, która ukryła kamerę pod nikabem. 22-latek podkreśla, że takie filmowanie wymaga nie lada odwagi. - Bojownicy instalują monitoring w całym mieście, by wiedzieć, kto robi zdjęcia. Jest też dużo punktów kontrolnych. Internet w mieście jest bardzo wolny, więc korzystamy z kafejek, a te są monitorowane przez Państwo Islamskie.

Rakkawi podkreśla, że największe zagrożenie dla aktywistów stanowią... kobiety. - Najgorsza jest brygada Al-Chansa, żeńska brygada Państwa Islamskiego. One sprawiają najwięcej problemów. Mają broń i kontrolują kobiety w mieście, sprawdzają czy wszystkie noszą nikaby, przeszukują je. Większość z bojowniczek nie jest z Syrii. Niektóre nie potrafią nawet mówić po arabsku - relacjonuje Rakkawi. - Kiedy chcę zrobić zdjęcie na ulicy, to przecież wiele kobiet ma zakryte twarze, nie wiem nawet czy na mnie patrzą. I nie mam pojęcia, które z nich są z Al-Chansy. A jeśli to faktycznie one, to złapią cię natychmiast i zostaniesz z miejsca rozstrzelany przez mężczyzn - dodaje 22-latek.

Mieszkańcy chcą normalności

Aktywista podkreśla jednak, że to zwykłe kobiety mają najbardziej utrudnione życie. - Al-Chansa zabrania im nosić kolorowe buty, wciąż poszukują kobiet, które można wydać za mąż bojownikom - opowiada Rakkawi. Jednocześnie podkreśla, że Państwo Islamskie nie zmusza do ślubów bezpośrednio. Z reguły to ojcowie chcą, by ich córki wyszły za dżihadystów. Aktywista twierdzi, że jego grupa ma także zarejestrowane bezpośrednie dowody zbrodni popełnianych na kobietach przez islamistów. - Nagraliśmy jak kamienują dwie kobiety na śmierć. Mówili, że to za cudzołóstwo - relacjonuje.

Rakkawi twierdzi, że jedna część mieszkańców miasta jest już tak wyczerpana rządami Państwa Islamskiego, że cieszą ich bombardowania międzynarodowej koalicji, a druga ma, łącznie z nim samym, ma żal do Zachodu. - Jeśli chcieliście naszej wolności, to dlaczego nie bombardowaliście Asada, gdy użył broni chemicznej? Dlaczego, gdy przez cztery lata błagaliśmy o pomoc, to nic nie zrobiliście? - pyta aktywista, dodając, że wszyscy obawiają się, że naloty będą zabijały cywili. Twierdzi on bowiem, że bojownicy celowo ukrywają się w blokach mieszkaniowych, w których żyją także zwykłe rodziny.

Zdaniem Rakkawiego, tylko co dziesiąty mieszkaniec jest zadowolony z "kalifatu", ale wyłącznie dlatego, że jest przez niego opłacany i zyskał dzięki niemu mocniejszą pozycję.

22-latek wspomina również, że przed nastaniem Państwa Islamskiego Rakka była normalnym miastem, w którym kobiety pracowały jako prawniczki, nauczycielki i lekarki, a wiele z nich nie nosiło nawet hidżabów (chust osłaniających włosy). - Miasto było mieszanką - mieszane małżeństwa, kawiarnie, restauracje - opowiada Rakkawi i dodaje, że wszystko zmieniła najpierw wojna, a później rządy dżihadystów.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (203)