PolskaJak wypłynęły informacje ze śledztwa w sprawie seksafery?

Jak wypłynęły informacje ze śledztwa w sprawie seksafery?

Prokuratura zbada sprawę publicznego rozpowszechniania bez zezwolenia wiadomości ze śledztwa w sprawie tzw. seksafery w Samoobronie. Prawdopodobnie sprawą zajmie się inna prokuratura niż prowadząca śledztwo w "seksaferze" Prokuratura Okręgowa w Łodzi.

14.03.2007 | aktual.: 14.03.2007 17:46

Podczas niedzielnej konferencji prasowej wicepremier i lider Samoobrony Andrzej Lepper cytował fragmenty zapisu rozmowy pomiędzy podejrzanym Jackiem P. i głównym świadkiem w tzw. seksaferze Anetą Krawczyk. Wcześniej "Gazeta Wyborcza", pisała, że Krawczyk nagrała rozmowę, podczas której Jacek P. miał ją namawiać, by wycofała zeznania obciążające posła Stanisława Łyżwińskiego i Leppera. Zapis tej rozmowy został zabezpieczony przez prokuraturę.

Prokuratura Okręgowa w Łodzi podjęła działania w kierunku zbadania kwestii publicznego rozpowszechniania bez zezwolenia wiadomości z prowadzonego śledztwa. Dotyczy to także zapisu rozmowy pomiędzy Anetą K. a Jackiem P. - powiedział rzecznik prokuratury okręgowej Krzysztof Kopania.

Według niego, sprawę w odrębnym postępowaniu prawdopodobnie zajmie się inna prokuratura. Za publiczne rozpowszechniania bez zezwolenia wiadomości ze śledztwa grozi nawet kara do dwóch lat pozbawienia wolności.

Według niego, łódzka prokuratura nie udostępniała treści zapisu rozmowy stronom postępowania ani innym osobom. Dodał jednocześnie, że adwokat Jacka P., mec. Róża Żarska, złożyła w prokuraturze "nośnik" z zapisem rozmowy wskazując, że jest to rozmowa pomiędzy Jackiem P. i Anetą Krawczyk. Prokurator nie chciał powiedzieć, czy chodzi o tę samą rozmowę, którą wcześniej już prokuratura otrzymała od Anety Krawczyk.

Jacek P. - były asystent posła Łyżwińskiego, obecnie radny sejmiku województwa łódzkiego jest podejrzany m.in. o nakłanianie Anety Krawczyk do przerwania ciąży, narażenie życia kobiety i poplecznictwo. Od ponad miesiąca przebywa w areszcie. Nie przyznaje się do stawianych zarzutów. Grozi mu kara do ośmiu lat więzienia.

Aneta Krawczyk to była radna Samoobrony w łódzkim sejmiku i b. dyrektor biura poselskiego Stanisława Łyżwińskiego. Na podstawie jej relacji w grudniu 2006 r. w "Gazecie Wyborczej" ukazał się tekst, po którym wszczęto śledztwo w sprawie tzw. seksafery. Krawczyk utrzymuje, że pracę w partii dostała za usługi seksualne świadczone Łyżwińskiemu i Lepperowi. Kobieta twierdzi też, że ojcem jej najmłodszego dziecka jest Łyżwiński, jednak badania DNA to wykluczyły. Test DNA wykluczył także ojcostwo Andrzeja Leppera.

Prokuratorskie śledztwo dotyczy "żądania oraz przyjmowania korzyści osobistych o charakterze seksualnym" przez osobę pełniącą funkcję publiczną i uzależnienia od nich zatrudnienia w biurze poselskim. Dotąd w śledztwie przesłuchano ponad 120 osób.

W marcu do Sejmu ma trafić wniosek łódzkiej prokuratury o uchylenie immunitetu Łyżwińskiego. Śledczy prawdopodobnie chcą mu postawić zarzuty oferowania pracy w zamian za korzyść osobistą, zmuszania do usług seksualnych oraz gwałtu. Grozi za to do 12 lat więzienia. Niewykluczone, że wraz z wnioskiem prokuratura wystąpi o zgodę na aresztowanie posła. Sam Łyżwiński zapewnił, że zrzeknie się immunitetu, kiedy taki wniosek trafi do Sejmu.

Dotąd w śledztwie zarzuty przedstawiono dwóm osobom; obok Jacka P. zarzuty poplecznictwa i podżegania do składania fałszywych zeznań prokuratura przedstawiła b. działaczowi Samoobrony z Myślenic Franciszkowi I. Miał on instruować jednego ze świadków jak ma zeznawać na temat Łyżwińskiego. Grozi za to do 5 lat więzienia.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)