Jak Turek z Austriakiem
Okrucieństwo, pazerność, rozpasanie, seksualne wykorzystywanie chłopców – takie stereotypy Turków pokutują do dziś. A przecież wszystkie te okropności wymyślono na wiedeńskim dworze.
Wszystkie 27 państw członkowskich Unii Europejskiej głowi się nad problemem przystąpienia Turcji do wspólnoty. Kilka krajów podchodzi do tego pomysłu entuzjastycznie, inne obawiają się gospodarczych i demograficznych konsekwencji takiego posunięcia, jeszcze inne niepokoi ewentualne osłabienie bezpieczeństwa europejskiego, gdyby władzę w Ankarze przejął rząd bardziej radykalny niż obecny.
Najbardziej złożony punkt widzenia na obecność Turcji w sercu Europy reprezentuje chyba Austria. To prawda, że inni członkowie UE, w tym niedawno przyjęte Bułgaria i Rumunia, mają własną pamięć o podbojach i kolonizacji w czasach imperium osmańskiego. Jednak czymś innym jest intymna wrogość dwóch imperiów – habsburskiego i osmańskiego – które przez stulecia walczyły o prymat religijny i terytorialny w Europie Środkowej i Wschodniej.
Kazanie o sprośnym poganinie
Dzisiejsza Austria i Węgry (uwzględniając zmiany terytorialne w ostatnich stuleciach) były – w odróżnieniu od większości krajów Europy Zachodniej i Północnej – bezpośrednio wystawione na osmańską agresję. Od końca XIV wieku po rok 1700 armie Turków osmańskich, maszerujące pod zielonym sztandarem proroka Mahometa, podbiły i okupowały sporą część krain naddunajskich, większość Bałkanów i rozległe połacie południowo-wschodnich i środkowowschodnich regionów Europy. W 1529 roku z powodu złej pogody Turcy musieli zrezygnować z oblegania Wiednia, ale oczywiste było, że spróbują ponownie. W 1541 roku jeden z największych sułtanów osmańskich Sulejman Wspaniały (1494–1566) okupował Budę i Peszt (oba miasta połączyły się dopiero w 1872 roku) i większość południowych Węgier.
Paula Sutter Fichtner
Pełna wersja artykułu dostępna w aktualnym wydaniu "Forum".