Jak mąż pani premier Szydło zarabia na Unii
Pieniądze na szkołę, której dyrektorem jest mąż Beaty Szydło, wyłożyły władze Oświęcimia i Unia Europejska. Dziś szkoła jest maszynką do zarabiania milionów złotych z unijnej kasy, kontrolowaną przez kilka prywatnych osób - czytamy w tygodniku "Polityka".
O Edwardzie Szydle niewiele wiadomo. W ciągu siedmiu miesięcy od objęcia teki premiera przez Beatę Szydło wspólnym wysiłkiem gazet i tabloidów udało się ustalić jedynie, że jej mąż jest z wykształcenia historykiem, a z zamiłowania – myśliwym, ogrodnikiem i pszczelarzem. Od 1999 r. małżonkowie mają rozdzielność majątkową - ustalił "Super Express".
O pracy i źródłach dochodów męża Beaty Szydło wiadomo tylko tyle, że od lat jest on dyrektorem Szkoły Zarządzania i Handlu w Oświęcimiu. Według ustaleń "Polityki", szkoła została założona za pieniądze z kasy miejskiej i z funduszy unijnych. Szybko stała się częścią wielkiego biznesu, jaki w latach 90. robiły na młodych ludziach rozmaite szkoły policealne.
W ostatnim dziesięcioleciu szkoła i prowadzące ją stowarzyszenie, w którego zarządzie zasiada Edward Szydło, otrzymały łącznie 25 mln zł dotacji unijnych na organizację rozmaitych szkoleń. Szczegóły finansów stowarzyszenia otoczone są tajemnicą, bo choć od lat prowadzi ono działalność gospodarczą, jego zarząd nie złożył w sądzie rejestrowym ani jednego sprawozdania finansowego. Za takie samo uchybienie Marcinowi P., prezesowi Amber Gold, prokuratura postawiła kilka lat temu zarzut popełnienia przestępstwa (uchylanie się od obowiązku składania rocznych sprawozdań finansowych) - informują autorzy tekstu. Stowarzyszenie nie przedstawia również od lat sprawozdań finansowych ze swojej działalności.
W latach 2006–16 szkoła i prowadzące ją stowarzyszenie (samo lub z partnerami zewnętrznymi) zrealizowały co najmniej 16 projektów związanych z organizacją rozmaitych kursów i szkoleń finansowanych przez UE. Łączna wartość tych projektów to 30,7 mln zł. Na ich realizację stowarzyszenie, SZiH i ich partnerzy dostali 25,2 mln zł dofinansowania z funduszy unijnych. Pozostałą część dopłaciły im inne instytucje – głównie urzędy pracy.
Edward Szydło nie odpowiedział na pytania redakcji czy bez dotacji unijnych szkoła byłaby w stanie zorganizować szkolenia/kursy, które organizowała w minionych latach? Również premier Beata Szydło nie odpowiedziała na pytanie dotyczące wysokości dofinansowania z UE dla szkoły, której dyrektorem jest jej mąż.
Mąż pani premier pochodzi z Nawsia pod Wielopolem Skrzyńskim. I o tym pamięta. Wielopole i Nawsie też o tym pamiętają. Lokalni działacze przed wyborami nie kryli też nadziei, że dzięki Edwardowi Szydle będzie im się żyło lepiej. Tym bardziej, że pan Edward angażuje się w życie lokalnej społeczności. Wszyscy, którzy go znają bardzo przychylnie wypowiadają się na jego temat.
Polityka, Super Express