Jadwiga Staniszkis: polski trójkąt bermudzki
Pełzające zubożenie społeczeństwa; korupcja (w tym polityczna), z selektywnym tylko (gdy to Tuskowi pasuje) pociąganiem do odpowiedzialności; i - po trzecie - brak wizji (i polityki) rozwoju to bermudzki trójkąt, w którym znalazła się Polska. Rząd podejmuje decyzje (często - drastyczne - jak wydłużenie wieku uprawniającego do emerytury), ale nie rządzi. Bo rządzić znaczy rozwiązywać problemy - pisze prof. Jadwiga Staniszkis w felietonie dla Wirtualnej Polski.
A u nas to, po pierwsze bieda, jedna czwarta dzieci żyje w ubóstwie. Ciągłe zmniejszanie się realnej wartości naszych składek i tego co dostajemy za podatki - to efekt systematycznego obniżenia standardów - od służby zdrowia, refundacji do - edukacji. Płacimy coraz więcej podatków a dostajemy mniej. Po drugie i trzecie - wiążące się ze sobą: bezrobocie (wyższe niż średnia unijna) i - demografia. Prawie o połowę więcej osób umiera w Polsce niż się rodzi. W tym tempie za ponad 100 lat nas już nie będzie. Te, niekorzystne tendencje wzmacniają się nawzajem. Pauperyzacja wygasza społeczną energię. Skraca horyzont - myśli się o codziennym przetrwaniu, co sprzyja oportunizmowi. Bo jedyne co się rozrasta to państwo z otoczką klientelizmów i kolesiostwo.
Średnie płace w administracji są już wyższe niż w gospodarce. Poziom technologiczny tej ostatniej jest stosunkowo niski, a środki unijne na innowacje poszły głównie do firm zagranicznych. Polski paradoks bańki wzrostu (ze względu na inwestycje infrastrukturalne ze środków unijnych), przy równoczesnych bankructwach większości wykonawczych uczestników tego procesu, jest czymś unikalnym w skali UE.
Agencje i fundusze celowe, jak widać dziś, skrajnie niegospodarnie zarządzające groszem publicznym, stworzono ustawowo w 1997 roku. Świadomie założono wyprowadzenie części tych środków na rynek i przechwycenie przez osoby zarządzające. Traktowano to bowiem jako substytut coraz słabszych mechanizmów akumulacji kapitału. Dzisiejszy stan chaosu i braku odpowiedzialności został więc zaprogramowany jako jeden z lewarów postkomunistycznego kapitalizmu. I fundament klasy politycznej otaczającej partię rządzącą.
Uderza brak poczucia odpowiedzialności i elementarnych kompetencji oraz - tworzony przez rząd - świat pozorów. Tusk i jego otoczenie zastępuje realny rozwój przez manipulowanie księgowością, ciągłe zadłużanie kraju i przesuwanie zobowiązań na przyszłość, spiralę zubożenia społeczeństwa i czołobitne deklaracje polityczne w UE.
Równocześnie Tusk, mimo że nie rządzi, a jedynie - w żenujący sposób "króluje” - wykorzystuje fakt, iż w polskim sejmie mamy do czynienia jedynie z pozorami demokracji. W odróżnieniu od innych krajów, opozycja nie ma żadnych sformalizowanych praw jeśli chodzi o kierowanie zagwarantowaną liczbą komisji, czy - przejrzystej ścieżki dla swoich projektów legislacyjnych. Łatwiej wtedy wmawiać ludziom, że PO nie ma alternatywy.
Otoczenie Tuska proponuje teraz tzw. Komisję Nominacyjną: to byłoby dopięcie obecnej, partyjniackiej (ale nie tylko - bo politycy mają też inne zobowiązania) oligarchii. Jedynym remedium jest właściwe użycie kartki wyborczej. Ale - paradoksalnie kryzys to utrudnia. Bo ekipie Tuska wciąż udaje się przekonywać, że są jedynym źródłem ładu. Wbrew oczywistym faktom!
Ostatnia cesarzowa chińska Cixi pod koniec panowania przeniosła się do Letniego Pałacu pod Pekinem i kazała tam - w skali 1:1 - odtworzyć fragmenty swoich ulubionych krajobrazów. Uznała, że reformy tylko zdestabilizują kraj i że jest już za późno. Więc odmówiła rządzenia.
Tusk robi coś podobnego. Większość imprez (np. związanych z prezydencją w UE) organizuje w Sopocie. Lepiej czuje się w Brukseli deklamując (gdy inni udają że biorą to za dobrą monetę), niż biorąc odpowiedzialność za los kraju, wynikającą ze stanowiska. Jest taki termin "preemptive” - blokujący zmianę przez zajmowanie stanowiska i tworzenie pozorów. To właśnie o Tusku.
Jadwiga Staniszkis specjalnie dla Wirtualnej Polski