Jacek Żakowski ostrzega Tuska przed plagą reform
"Kaczyński ma wielki plan reform. Palikot – trochę mniejszy. Miller nie ma wielkiego planu, ale ma pomysły. Worki reform dźwigają PJN, SP, BCC, Lewiatan, Kongres Kobiet, Fundacja Republikańska, FOR. Czas na Donalda Tuska. Co ma począć? Za radą Kieślowskiego naprawianie Polski zacząłbym od wyczyszczenia butów" – pisze Jacek Żakowski - w tygodniku "Polityka".
19.09.2012 | aktual.: 19.09.2012 07:24
"Problem jednak nie polega dziś na tym, czy powinniśmy Polskę zmieniać, modernizować, usprawniać. W szybko zmieniającym się świecie konieczne są częste dostosowania. Robi je każdy dobrze rządzony kraj. Nasz problem jest w tym, że gdy hasło reform niesie tak silny, oparty na doświadczeniu, pozytywny ładunek emocji i nadziei, reform" – pisze Jacek Żakowski.
"(…) Im bardziej bolesna, trudna, niepopularna reforma, tym lepiej wyzwala. Kto ją podejmuje, nie tylko sam się uwalnia od mozołu i przykrego poczucia, że nie ogarnia świata, ale też pomaga uwolnić się innym. Można ją poprzeć lub odrzucić stając po jednej ze stron politycznego (już nie merytorycznego, kompetencyjnego itp.) sporu. Można za jej pomocą mobilizować polityczne zaplecze i wyznaczać linie politycznych podziałów. Można o niej do woli dyskutować. Można też wyśmiewać jej oponentów (albo zwolenników), nie wdając się w szczegóły, nie weryfikując założeń, nie męcząc się czytaniem niezrozumiałych ustaw i nie ślęcząc nad opasłymi tomami o sprawach, których reforma dotyczy.
Gdy wizja reformy jest wystarczająco wielka, łatwo staje się ona ulubienicą mediów. Zwłaszcza gdy nikt nie wie, o co chodzi. Nikt na przykład nie wie, o co konkretnie chodzi w powracającej idei reformy finansów publicznych.
Każda reforma daje adrenalinę – jak bitwa. Kiedy pada hasło jakiejś Wielkiej Reformy, cała klasa polityczna – posłowie, ministrowie, dyżurni eksperci, media – przenosi się do krainy czarów, gdzie pod palmami siedzą emeryci pijący drinki z parasolką. Albo coś takiego. Przed uleganiem temu mirażowi bym premiera Tuska najmocniej przestrzegał, gdy ma ogłosić nowy plan rządzenia, stojąc w obliczu nadciągających zewsząd fal reformatorskiego tsunami.
Nie twierdzę, że żadne poważne zmiany nie są w Polsce potrzebne. Ale nie wielkie reformy, które zwykle okazują się wielkimi pomyłkami.