Kolejny Palestyńczyk zginął w poniedziałek od kul żołnierzy izraelskich w Nablusie, a arabski chłopiec zmarł w wyniku rany postrzałowej głowy, odniesionej w ubiegły piątek - poinformowano w szpitalu na Zachodnim Brzegu.
Tym samym liczba ofiar, trwających od 10 tygodni starć izraelsko-palestyńskich, wzrosła do 312. Większość z nich stanowią Palestyńczycy.
Według świadków, 28-letni Anwar Ahmed Himran, przedstawiciel integrystów islamskich, odpowiedzialnych za liczne ataki przeciwko Izraelowi, został zastrzelony przed sklepem, którego był właścicielem.
Tymczasem od spotkania z premierem Izraela Ehudem Barakiem, rozpoczęła w Jerozolimie pracę kierowana przez Amerykanów komisja, badająca konflikt izraelsko-palestyński. Ma ona spędzić w regionie trzy dni, podczas których zamierza się zapoznać z pisemnymi raportami obu stron konfliktu na temat sytuacji. Swoje wnioski ma ona w końcu marca przedstawić prezydentowi USA. Jeszcze w poniedziałek komisja spotka się w Gazie z liderem Palestyńczyków Jaserem Arafatem, a potem uda się do Egiptu i Jordanii.
Obie strony konfliktu oskarżają się nawzajem o prowokowanie starć. Palestyńczycy twierdzą, że Izrael używa do walki z nimi nadmiernych sił, których celem często staje ludność cywilna. 71 spośród 263 Palestyńczyków, którzy zginęli od kul izraelskich, miało mniej niż 18 lat. Z kolei Izrael twierdzi, że kierownictwo palestyńskie inspiruje ataki przeciwko Izraelowi w nadziei na wymuszenie ustępstw, których nie zdołałoby uzyskać w wyniku rozmów pokojowych. (aka)