Irak szuka nowego premiera
Iraccy politycy szyiccy
obiecywali, że w najbliższych godzinach przedstawią
ugrupowaniom kurdyjskim i sunnickim nowego kandydata na premiera,
aby przełamać impas w sprawie rządu jedności jeszcze przed
zapowiedzianym na sobotę posiedzeniem parlamentu.
21.04.2006 | aktual.: 21.04.2006 18:34
Do późnego popołudnia nie pojawiły się sygnały przełomu, ale iracka telewizja państwowa podała, że największe szanse na nominację ma Dżawad al-Maliki, 56-letni zastępca dotychczasowego premiera Ibrahima Dżafariego w kierownictwie partii Zew Islamu (Dawa).
Jako potencjalnych kandydatów wymieniano też innego polityka Dawy, Alego al-Adiba, i przywódcę małej partii szyickiej Fadhila, Nadima Dżabiriego.
W lutym dominujący w parlamencie blok szyickich partii religijnych opowiedział się za kandydaturą Dżafariego, ale arabscy sunnici i Kurdowie uznali, że nie nadaje się on na premiera rządu jedności narodowej, bo jest za słaby i zbyt nieskory do kompromisów.
Dżafari przez dwa miesiące nie chciał wycofać się z rywalizacji i spowodował kryzys polityczny. Skapitulował dopiero w czwartek, podobno pod wpływem nacisków wielkiego ajatollaha Alego Sistaniego, duchowego przywódcy irackich szyitów. W przemówieniu telewizyjnym oświadczył, że przestał upierać się przy zachowaniu swego urzędu, bo "nie chce być barykadą, ani wyglądać jak barykada".
Parlament, który od wyborów grudniowych zebrał się dotychczas tylko raz, ma zebrać się w sobotę wieczorem. Oczekuje się, że wybierze swego przewodniczącego, a następnie przystąpi do wyboru prezydenta Iraku i dwóch jego zastępców. Trzyosobowa Rada Prezydencka musi z kolei oficjalnie mianować premiera i przedstawić go parlamentowi do akceptacji.
Chociaż długo oczekiwane porozumienie w sprawie obsady stanowiska premiera zostanie prawdopodobnie uznane za zwycięstwo demokracji, wśród kandydatów nie ma silnego i popularnego przywódcy, który mógłby dać gwarancję poskromienia przemocy i szybkiej odbudowy gospodarki.
Pat polityczny odebrał niektórym Irakijczykom wszelką nadzieję.
Zwłoka [w tworzeniu rządu] dowiodła, że eksperyment demokratyczny w Iraku zakończył się niepowodzeniem. Mamy wielu polityków, którzy w gruncie rzeczy nie nadają się na żadne stanowisko - powiedział Adil Abdulamir, 40-letni profesor uniwersytetu w Basrze na szyickim południu kraju.
Największym problemem nie jest sam Dżafari, lecz to, że tym, którzy mieliby go zastąpić, brakuje politycznego doświadczenia w kierowaniu państwem - dodał Abdulamir.
USA widzą w powołaniu rządu jedności narodowej klucz do wygaszenia sunnickiej rebelii antyrządowej i zapobieżenia wojnie domowej między sunnitami i szyitami. Dzięki temu Waszyngton mógłby zacząć wycofywać z Iraku żołnierzy amerykańskich. Obecnie jest ich tam przeszło 130 tysięcy.
Na razie fala przemocy nie słabnie. W piątek w przemysłowym mieście Bajdżi na północy Iraku ekstremiści zatrzymali sześciu żołnierzy irackich wychodzących z restauracji, kazali im ustawić się w szeregu i rozstrzelali. Ogółem w atakach w różnych miastach kraju zginęło co najmniej 17 Irakijczyków, a prawie 20 zostało rannych.
W Dausze, stolicy Kataru, wysoki urzędnik irackiego Ministerstwa Ropy Szamchi Faradż oświadczył, że jego kraj jest gotów rozpocząć rokowania z koncernami międzynarodowymi w sprawie eksploatacji pól naftowych i może zawierać kontrakty zanim jeszcze władze uchwalą ustawę o inwestycjach.
Do zaoferowania mamy pola naftowe na południu. Są to pola zasobne, dzięki którym można będzie zwiększyć nasze wydobycie o około 3 mln baryłek dziennie. To jest coś, czego szukają wielkie kompanie - dodał Faradż.
Iracki sektor naftowy odczuwa skutki ataków rebelianckich, sporów politycznych i braku pieniędzy na inwestycje. Wydobycie ropy wynosi około 2 mln baryłek dziennie, wobec 2,5 mln b/d przed wojną.