Internet wypomniał Tuskowi strój. "Trzeba się było dostosować"
W sieci zawrzało po nagraniu opublikowanym przez Kancelarię Premiera. Podczas powitania przez prezydenta Angoli na lotnisku w Luandzie premier nie miał krawata ani marynarki. Politycy opozycji grzmią, że to "wstyd przed całym światem". - Wpadka wizerunkowa, bez znaczenia politycznego - komentuje w rozmowie z WP Jan Piekarski, były ambasador RP.
Premier Donald Tusk przybył w poniedziałek do Angoli, gdzie bierze udział w szczycie Unia Europejska-Unia Afrykańska. Na marginesie tego wydarzenia odbędzie się specjalne spotkanie szefów rządów i państw UE. Premier zamierza przedstawić na nim "polski punkt widzenia" na plan pokojowy dla Ukrainy.
Szefa polskiego rządu powitał na lotnisku w Luandzie prezydent Angoli Jao Lourenco. Uwagę części internautów i polityków prawicy przykuło jednak głównie to, jak prezentował się premier. Donald Tusk, po wyjściu z samolotu, miał na sobie niebieską koszulę. Nie założył jednak krawata ani marynarki.
“Europa wpadła w pustkę”. Ekspertka o międzynarodowym układzie sił
Lawina komentarzy wokół nagrania z Tuskiem
Sieć błyskawicznie obiegło nagranie z Angoli, pod którym pojawiła się lawina komentarzy dotyczących ubioru premiera, zwłaszcza z prawej strony sceny politycznej.
Europoseł PiS Maciej Wąsik stwierdził, że "Donald Tusk podczas oficjalnej wizyty wygląda, jakby szedł na zakupy do dyskontu, a nie reprezentował Polskę".
Z kolei posłanka PiS Anita Czerwińska oceniła, że to "pogarda dla gospodarzy i wstyd przed całym światem".
"Jaki sygnał dziś wysłała Donald Tusk do 54 krajów Afryki, ok. 1,53 mld mieszkańców i najszybciej rosnącego demograficznie kontynentu świata?" - pytał były wiceszef MSZ i europoseł PiS Arkadiusz Mularczyk.
Czy premier zaliczył wpadkę?
Wirtualna Polska poprosiła o komentarz Jana Piekarskiego, byłego ambasadora Polski w Izraelu, Belgii i Luksemburgu, a także dr. Janusza Siborę, historyka i znawcę protokołu dyplomatycznego.
- Z okien samolotu widać, jak będzie witany gość. Widząc szpaler wojska i witających w garniturach, trzeba się było dostosować i założyć marynarkę i krawat. Na obradach był już ubrany tak jak inni, w garnitur. Zapewne zabrakło szefowej protokołu dyplomatycznego MSZ, która miała w tym czasie wizytę prezydenta w Pradze - komentuje Piekarski.
Były ambasador ocenia, że to "wpadka wizerunkowa, bez znaczenia politycznego".
Janusz Sibora zwraca z kolei uwagę, że w ostatnich czasach "protokół trochę upada", a politykom zdarza się ubierać inaczej, niż się tego oczekuje. Zaznacza, że rolę odgrywa czasem pogoda lub inne okoliczności i przywołuje przykład chociażby wiceprezydenta USA J.D. Vance'a, któremu też zdarzało się nie mieć krawata podczas oficjalnych wizyt. Jak jednak wskazuje, premier - po wylądowaniu w Angoli - powinien założyć marynarkę.
- Źle to wygląda, ale żyjemy w dobie upadku protokołu - ocenia Sibora.
- Tak doświadczony polityk - nawet bez pomocy pracowników protokołu dyplomatycznego - nie powinien decydować się na opuszczenie samolotu bez marynarki. Na marginesie wspomnę, że buty też były niestosowne - podsumował ekspert od protokołu.
Katarzyna Staszko, dziennikarka Wirtualnej Polski