Igrzyska polityczne [OPINIA]

Donald Tusk kroczy śladami prezesa PiS i już nie proponuje, jak przed dekadą, polityki "ciepłej wody w kranie". Ostatnich osiem lat nauczyło go, że aby utrzymać władzę, musi tak samo jak jego poprzednicy obsługiwać godnościowe potrzeby Polek i Polaków - pisze dla Wirtualnej Polski Marek Migalski o najnowszym pomyśle igrzysk olimpijskich nad Wisłą.

Premier Donald Tusk podczas wizyty na Orliku w Karczewie
Premier Donald Tusk podczas wizyty na Orliku w Karczewie
Źródło zdjęć: © PAP | PAP/Rafał Guz
Marek Migalski

Tekst powstał w ramach projektu WP Opinie. Przedstawiamy w nim zróżnicowane spojrzenia komentatorów i liderów opinii publicznej na kluczowe sprawy społeczne i polityczne.

Jeśli wziąć pod uwagę, że mężczyźni żyją w Polsce średnio 72 lata, to podczas ewentualnych igrzysk olimpijskich w naszym kraju w 2044 roku prawdopodobnie będę martwy. Być może nie powinienem się zatem w tej sprawie wypowiadać, ale jeśli rzeczywiście doszłoby do tego, że nasz kraj będzie gospodarzem tej imprezy, to nawet jako nieżyjący w jej trakcie, dokładałbym się przez kilka lat do jej organizacji. Państwo polskie musiałoby bowiem z czegoś ją sfinansować, a nie ma innych pieniędzy, niż nasze. Także pieniądze emerytów i rencistów.

Ale sprawa jest poważniejsza, niż mój dyskomfort i poczucie, że ktoś będzie bawił się za moje pieniądze, podczas gdy ja będę już być może trupem. Otóż deklaracja złożona w interesującej nas sprawie przez Donalda Tuska pokazuje, że w Polsce nie można wygrywać wyborów i utrzymywać władzy, jeśli nie traktuje się elektoratu jak grupy idiotów. Tylko politycy tak właśnie postrzegających swych zwolenników mają szanse na sukcesy.

Smutne, ale prawdziwe.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Mogę sobie dworować i kpić z nagłej propozycji premiera, ale przecież wiem, że to on lepiej zna swoich (i nie tylko) wyborców, a nie ci, którzy chcieliby z nimi prowadzić poważną i merytoryczną dyskusję.

"Te wszystkie zabawki władzy są finansowane z naszych pieniędzy"

Jest w tym podobny do swego najgroźniejszego konkurenta, czyli Jarosława Kaczyńskiego. Obaj rozumieją, że większość ludzi nie potrafi porównywać liczb i nie odróżnia miliarda od biliona. Dlatego nie ma pojęcia ile de facto kosztowałaby organizacja IO i że odbywałoby się to ich kosztem. Że ostatecznie to nie Tusk i Kaczyński zapłaciliby za tę imprezę, ale każdy z nas - z naszych pensji, emerytur, stypendiów, podatków.

W Polsce nie opłaca się prowadzenie rzetelnego dialogu z elektoratem - lepiej rzucać hasłami o ukradzionych przez polityków PiS 100 miliardach lub o 6 bilionach, które już za chwilę spłyną do nas z reparacji wojennych. Dlatego także opłaca się wydawanie kroci na "inwestycje" w postaci CPK czy przekopu Mierzei Wiślanej.

Jeśli większość z nas nie potrafi liczyć i nie rozumie, że te wszystkie zabawki władzy są finansowane z naszych pieniędzy (kosztem zaniedbań w służbie zdrowia, edukacji czy opiece społecznej), to dlaczego władza (każda) nie miałaby ich używać do zapewniania sobie poparcia?

Przewodniczący PO kroczy śladami prezesa PiS i już nie proponuje, jak przed dekadą, polityki "ciepłej wody w kranie". Ostatnich osiem lat nauczyło go, że aby utrzymać władzę, musi tak samo jak jego poprzednicy obsługiwać godnościowe potrzeby Polek i Polaków. Stąd decyzja o kontynuacji budowy CPK, przeprowadzania parad wojskowych, "ostrej" gry na forum międzynarodowym oraz hojnej polityki społecznej. Stąd także ogłoszenie gotowości przeprowadzenia u nas IO.

Oczywiście nic z tego nie wyjdzie - tak, jak nie wyszło z wprowadzenia euro w Polsce w 2011 roku (ktoś jeszcze pamięta tę obietnicę Tuska złożoną na jego "pierwszych" rządów?). Chodzi jednak o to, by gonić "godnościowego króliczka", bo tego właśnie chce większość z nas. Populiści mogą rządzić tylko w krajach, w których populistyczni wyborcy stanowią większość. W Polsce to się doskonale sprawdza. W demokracjach ludzie mają taką władzę, na jaką zasługują. Narzekając więc na naszą klasę polityczną pamiętajmy, że sami ją wybieramy.

Na lepszą nie zasługujemy.

Dla Wirtualnej Polski prof. Marek Migalski

*Marek Migalski jest politologiem, prof. Uniwersytetu Śląskiego, byłym europosłem (2009-2014), wydał m.in. książki: "Koniec demokracji", "Parlament Antyeuropejski", "Nieudana rewolucja. Nieudana restauracja. Polska w latach 2005-2010", "Nieludzki ustrój", "Mgła emocje paradoksy", "Naród urojony".

Źródło artykułu:WP Wiadomości
donald tuskigrzyska olimpijskieJarosław Kaczyński
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (593)