PolskaHypotermia nadzieją dla pacjentów w śpiączce poreanimacyjnej

Hypotermia nadzieją dla pacjentów w śpiączce poreanimacyjnej

Hypotermię, czyli schłodzenie organizmu, stosują jako metodę umożliwiającą przywrócenie normalnego funkcjonowania mózgu u chorych, którzy przeszli zawał i są w śpiączce poreanimacyjnej, lekarze z oddziału anestezjologii i intensywnej terapii Górnośląskiego Centrum Medycznego (GCM) w Katowicach.

29.06.2007 | aktual.: 05.06.2018 15:54

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Wraz z lekarzami ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu realizują program badawczy, na który otrzymali grant z Komitetu Badań Naukowych. Ma on pomóc w ocenie wad i zalet różnych metod schładzania ciała pacjentów z takim wskazaniem. Możliwe jest bowiem schładzanie zewnętrzne, m.in. za pomocą okładania pacjenta zimnymi okładami, oraz wewnętrzne, z użyciem specjalistycznego sprzętu podającego schłodzony płyn przez cewnik do ciała pacjenta.

Zaletą tej pierwszej metody jest jej znacznie niższy koszt i większa dostępność, wadą - trudność w precyzyjnym regulowaniu temperatury ciała pacjenta. Na to pozwala z kolei użycie specjalnego urządzenia, ale jego koszt to 100 tys. zł, dodatkowo zestaw cewników dla jednego pacjenta kosztuje 4 tys. zł. Narodowy Fundusz nie refunduje tych zabiegów.

Hypotermia może być jednak dla pacjentów po zawale i w śpiączce poreanimacyjnej szansą na powrót do normalnego życia zamiast wegetacji. Spowalniając metabolizm pacjenta pozwala bowiem mózgowi na powrót do podjęcia normalnych funkcji. Równocześnie kardiolodzy likwidują przyczynę zawału, udrażniając zatkane naczynie.

Po zatrzymaniu krążenia spowodowanym przez zawał, mózg nie dostaje niezbędnego tlenu i glukozy i zaczyna obumierać. Po reanimacji, kiedy krążenie zostaje przywrócone, mózg zachowuje się tak, jak rozgrzany silnik bardzo rozpędzonego samochodu, komórki mają problemy z podjęciem normalnych funkcji - nazywa się to burzą mózgową. Schładzając organizm i mózg, i spowalniając metabolizm umożliwiamy procesy naprawcze - wyjaśnił anestezjolog Janusz Siedy.

Pacjenci w Górnośląskim Centrum Medycznym są więc w znieczuleniu ogólnym schładzani do temperatury 32-34 stopni Celsjusza i utrzymywani w tym stanie przez 24 godziny. Specjalistyczne urządzenie - "lodówka" - umożliwia też precyzyjnie stopniowane ogrzewanie ciała pacjenta.

Katowicki ośrodek jest pionierem w zakresie stosowania tej metody w Polsce. Ona zwiększa szanse pacjenta na to, żeby wyszedł ze szpitala na własnych nogach - to jest najważniejsze - podkreśla ordynator oddziału anestezjologii i intensywnej terapii GCM dr Wojciech Rychlik.

Jak zaznaczył, jego zespół uczestniczy też w europejskim projekcie, koordynowanym przez wiedeński ośrodek, kierowany przez najwybitniejszego europejskiego specjalistę w tej dziedzinie prof. Fritza Sterza. Ma on na celu wypracowanie szczegółowych standardów stosowania hypotermii.

Źródło artykułu:PAP
medycynanaukaśpiączka
Komentarze (0)