Hutnicy z Łazisk blokowali drogę krajową nr 81
Około 300 pracowników Huty Łaziska, która od początku lutego nie pracuje z powodu braku energii elektrycznej, przez blisko dwie godziny blokowało drogę krajową nr 81 między Łaziskami Górnymi a Mikołowem. Chcieli wznowienia dostaw prądu do zakładu. Od piątku siedmioro ich kolegów okupuje korytarz w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim.
11.04.2006 | aktual.: 11.04.2006 12:30
W przeciwieństwie do akcji zorganizowanej w tym samym miejscu przed miesiącem, tym razem protestujący w ogóle nie przepuszczali samochodów, cały czas zajmując przejście dla pieszych. Przepuścili jedynie karetkę pogotowia. Blokadę można było objechać wąską, lokalną drogą przez Mikołów-Mokre i Bujaków. Niemal natychmiast utworzyły się tam olbrzymie korki. Niektórzy kierowcy zawracali przez pas zieleni.
Droga Katowice-Wisła, popularna "wiślanka", należy do najbardziej uczęszczanych dróg na Śląsku. Blokada trwała od godz. 10 do 12. Hutnicy wybrali tę trasę, ponieważ przebiega ona w pobliżu ich zakładu. W poprzednich latach, gdy powtarzały się kłopoty huty z zaopatrzeniem w energię, związkowcy blokowali tę drogę już kilka razy.
Na transparentach protestujący napisali żądania wznowienia dostaw prądu oraz przestrzegania i skutecznego egzekwowania prawa. Blokada przebiegła przy akompaniamencie trąbek i gwizdków. Spalono kukłę, symbolizującą Górnośląski Zakład Elektroenergetyczny GZE (obecnie Vattenfall Distribution), od którego hutnicy żądają wznowienia dostaw energii do huty.
Szef "Solidarności" w hucie, Zbigniew Woźnica, zapowiedział, że jeżeli sprawa prądu dla huty nadal nie będzie rozwiązana, hutnicy nie cofną się przed kolejnymi protestami. Gotowi są zablokować - jak mówili - "nawet pół województwa". Możliwe, że do siedmiorga osób okupujących Śląski Urząd Wojewódzki wkrótce dołączą kolejne.
W ocenie Woźnicy, bez prądu huta może przetrwać jeszcze 3-4 tygodnie. Związkowcy przekonują, że realna staje się groźba zwolnienia tysiąca pracowników huty i związanych z nią spółek. Protestujący chcą, by wznowione zostały dostawy energii po korzystnych dla zakładu cenach z 2001 roku oraz aby wojewoda śląski skutecznie to wyegzekwował, np. stosując przymus bezpośredni. Żądają też, by sprawą huty zajęły się organa państwa, m.in. resort sprawiedliwości.
Pracowników Huty Łaziska wspierali podczas blokady przedstawiciele innych firm, m.in. Huty Batory i kopalni Bolesław Śmiały oraz związkowcy ze śląsko-dąbrowskiej "Solidarności" różnych branż. Trwają przepychanki, a my cierpimy biedę - mówili hutnicy. Oceniali, że prawo w Polsce jest deptane. Podkreślali, że ich zakład, zużywający ok. 1 proc. krajowego zużycia prądu, powinien mieć prawo do tańszej energii.
Przedstawiciele huty domagają się, aby GZE wznowił dostawy energii do huty, na zasadach zgodnych z rozporządzeniem prezesa Urzędu Regulacji Energetyki z 2001, którego ważność została niedawno prawomocnie stwierdzona przez sąd.
Vattenfall nie zgadza się natomiast na dostawę prądu po cenach - zgodnie z tym rozporządzeniem - z 2001 roku, argumentując, że obecne są dwukrotnie wyższe. Swoje argumenty firma podpiera innym wyrokiem sądu z marca tego roku, który zmienił postanowienie prezesa URE, precyzując, że obowiązują ceny taryfowe i przedpłaty. Według firmy, dostawa prądu na innych zasadach byłaby złamaniem prawa. Hutnicy podkreślają natomiast, że zmiana dokonana przez sąd jest nieprawomocna.
Egzekucję postanowienia prezesa URE prowadzi wojewoda śląski, nakładając na dystrybutora energii grzywny i tłumacząc, że tylko na to pozwala mu prawo. Związkowcy zarzucają mu nieskuteczność egzekucji i chcą jej zaostrzenia. Tymczasem prezes URE w piśmie do wojewody napisał niedawno, że w związku ze zmianą postanowienia z 2001 roku przez sąd, zachodzą przesłanki do umorzenia postępowania egzekucyjnego. Wojewoda na razie wstrzymuje się z taką decyzją, czekając na rozpatrzenia odwołania huty.
Huta Łaziska to jedyny w Polsce producent żelazostopów dla hut i odlewni; zakład należy również do największych krajowych odbiorców energii elektrycznej. W hucie i spółkach kooperujących pracuje ok. tysiąca osób. W ubiegłym roku huta przyniosła ok. 40 mln zł strat.