Holandia: poślizg operacji wyciągnięcia "Kurska"?
Dopiero we wtorek wypłynie z Amsterdamu barka "Gigant-4", za pomocą której rosyjski okręt atomowy "Kursk" będzie podnoszony z dna morza Barentsa. Wcześniej zapowiadano, ża barka wyruszy jeszcze w poniedziałek.
Przedstawiciele holenderskiej firmy Mammoet, która odpowiada za wyciągnięcie "Kurska" twierdzą, że opóźnienie nie jest związane z żadnymi komplikacjami. Tłumaczą, że przed wypłynieciem barki chcieli jeszcze raz sprawdzić cały sprzęt.
Na barce znajduje się 26 urządzeń służących do podnoszenia ogromnych ładunków. Za pomocą komputerów będzie nimi sterować dwóch ludzi. Na barce znajduje się także aparatura, służąca do badania poziomu promieniowania. Barka Gigant-4 znajdzie się na miejscu katastrofy "Kurska" za 14-15 dni.
Natomiast z norweskiego portu Kirkenes wypłynęła pomocnicza jednostka Carrier, ze sprzętem potrzebnym do odcięcia pierwszego przedziału "Kurska" od jego pozostałej części, która ma być wydobyta na powierzchnię.
"Kursk" zatonął w sierpniu ub.r. po eksplozji na okręcie, której przyczyny do tej pory nie zostały wyjaśnione. Zginęło wówczas 118 marynarzy.
Doradca szefa rosyjskiej marynarki wojennej pułkownik Igor Dygało powiedział, że przypuszczenia zachodnich środków masowego przekazu, iż na Kursku znajduje się supertajna broń są błędne. Dygało skomentował tak publikacje w prasie brytyjskiej, która pisała, że Rosja spieszy się z podniesiem Kurska, ponieważ są tam supertajne rakiety.
Dygało zapewnił, że pośpiech jest podyktowany chęcią jak najszybszego wyjaśnienia przyczyn katastrofy, a także usunięcia okrętu atomowego z często uczęszczanego szlaku wodnego. (ajg)