Świat"Hawański syndrom". Nikt nie atakuje amerykańskich dyplomatów

"Hawański syndrom". Nikt nie atakuje amerykańskich dyplomatów

Na zlecenie CIA amerykańscy naukowcy przyjrzeli się sprawie tajemniczych dolegliwości, przytrafiających się pracownikom misji dyplomatycznych USA. Okazało się, że większość przypadków, które wzbudziły podejrzenie celowych działań, wynikała ze stresu lub innych chorób.

"Kubański syndrom", czyli zespół zaburzeń, jaki dotykał amerykańskich dyplomatów na placówkach zagranicznych, nie jest efektem oddziaływania wrogich mocarstw - stwierdzili eksperci CIA (Pixaby)
"Kubański syndrom", czyli zespół zaburzeń, jaki dotykał amerykańskich dyplomatów na placówkach zagranicznych, nie jest efektem oddziaływania wrogich mocarstw - stwierdzili eksperci CIA (Pixaby)

25.01.2022 10:13

Oddziaływanie warunków środowiskowych, nierozpoznanych chorób lub stresu, a nie podstępna ingerencja podmiotów zagranicznych - tak, według CIA, można zdiagnozować serię tajemniczych przypadków, określanych mianem "syndromu hawańskiego" - poinformował "New York Times".

Podejrzenia celowego niekorzystnego oddziaływania na organizmy dyplomatów pojawiły się w 2016 roku. Na różne dolegliwości neurologiczne zaczęli się skarżyć Amerykanie pracujący na misjach konsularnych w stolicy Kuby. To zaskutkowało przypisaniem do zespołu podobnych dolegliwości nazwy i poszukiwaniem przyczyn "hawańskiego syndromu". Przydarzył się on na placówkach w Wiedniu, Paryżu, Genewie i Hawanie.

Miał on się wiązać z bólami i zawrotami głowy, migrenami, zaburzeniami snu, problemami ze słuchem, utratą pamięci, nudnościami. Zachodziła obawa, że te wszystkie dysfunkcje organizmu mogą być skutkiem oddziaływania fal elektromagnetycznych.

"Hawański syndrom". Nikt nie atakuje amerykańskich dyplomatów

Teraz jednak okazało się, że większość z ponad tysiąca przypadków da się wyjaśnić w inny sposób. Wykluczyć trzeba udział Rosji lub innych agend - stwierdzili eksperci z CIA, a większość przypadków tajemniczych dolegliwości dotykających amerykańskich dyplomatów wytłumaczyć można innymi czynnikami niż działanie obcych mocarstw.

W przeciwieństwie do administracji byłego prezydenta Donalda Trumpa, administracja Bidena do tej pory unikała określania spraw jako "ataków". W ostatnim oświadczeniu przekazanym redakcji "Timesa" dyrektor CIA William Burns stwierdził, że agencja zajmuje się złożonym problemem z "rygorem analitycznym, solidnym rzemiosłem i współczuciem". Podkreślił, że funkcjonariusze agencji doświadczyli prawdziwych objawów, a ich częstotliwość nakazuje uznanie sprawy za wciąż otwartą.

Zobacz także
Komentarze (0)