PublicystykaGrzegorz Łaguna: Platforma walczy o życie. Na Tuska mogą czekać zgliszcza

Grzegorz Łaguna: Platforma walczy o życie. Na Tuska mogą czekać zgliszcza

PO jest dziś partią gotową do protestów, okupowania mównicy sejmowej, piętnowania nadużyć i łamania prawa. Ale czy jest gotowa do budowania nowego, powyborczego ładu? Poza manifestacjami działacze sprawiają wrażenie, jakby sami nie do końca wiedzieli, jaki przekaz kreować.

Grzegorz Łaguna: Platforma walczy o życie. Na Tuska mogą czekać zgliszcza
Źródło zdjęć: © East News | Andrzej Iwańczuk/Reporter
Grzegorz Łaguna

24.08.2018 | aktual.: 24.08.2018 10:53

Sofia, stolica Bułgarii, 23. sierpnia. Patryk Jaki, kandydat na prezydenta Warszawy, przygotowuje się do "wizytowania" tamtejszego metra, gdy Marcin Kierwiński, poseł PO, publikuje na Twitterze informację o antysemickim wpisie jednego ze sztabowców Jakiego. Robi się gorąco.

Jaki jest na łączach z Warszawą. Szybko zapada decyzja o wykluczeniu przyszłego skarbnika – sprawcy zamieszania – ze sztabu. Kryzys został opanowany. Ale sytuacja wytrąciła Jakiego z równowagi. Na nagraniach widać, jak łamanym angielskim przekonuje o przewadze bułgarskiego metra nad polskim. W Warszawie PO kreuje w tym czasie przekaz o absurdalnej podróży i jego ograniczeniach językowych.

Punkt zwrotny

Dla Platformy to na razie jeden z najważniejszych momentów kampanii samorządowej. Po raz pierwszy opozycji udało się przejąć inicjatywę. Tego dnia nikt nie pisał już pogardliwie o „taśmie Trzaskowskiego”. Problem w tym, że nie wiadomo czy partia Grzegorza Schetyny, wykorzystując metody swoich przeciwników, wrzuca właśnie w kampanii samorządowej drugi bieg czy… jest to po prostu szczęśliwy zbieg okoliczności.

Pytanie jest zasadne, bo do tej pory Koalicja Obywatelska niemal każdego dnia ustępowała Jakiemu. A kandydat PiS stopniowo narzucał swoją narrację, zamieniając Rafała Trzaskowskiego w chodzącego mema. W przededniu jednego z najdłuższych maratonów wyborczych w dziejach współczesnej Polski to dla opozycji bardzo zły prognostyk. I jasny znak, że problemów PO ma na starcie zdecydowanie więcej.

Anatomia zwycięstwa

Nieumiejętne prowadzenie batalii w mediach społecznościowych to tylko jeden z nich. Już w 2015 roku było wiadomo, że PiS dominuje w sieci. Dziś temat wydaje się o niebo trudniejszy. Polityk partii rządzącej może powiedzieć absolutnie każdą bzdurę, a ta i tak przemierzy polski Internet wzdłuż i wszerz, znajdując po drodze logiczną argumentację i szereg obrońców.

Z potężną machiną, wspieraną przez media, wygrać można tylko mając spójny i precyzyjnie opracowany plan: na wybory samorządowe, europejskie, parlamentarne i prezydenckie. Schemat krzyżujących się możliwości, który Platforma powinna stopniowo rozbudowywać i fragmentami odkrywać na swoich stronach internetowych, plakatach czy spotkaniach z wyborcami. Czy PO taki plan ma? Nic na to nie wskazuje. Największa i najbogatsza partia opozycyjna w Polsce wciąż wygląda, jakby nie mogła wybudzić się z letargu.

Reaktywność

Taki stan trwa w PO niemal od ostatnich wyborów. Partia pod przywództwem Schetyny coraz rzadziej jest aktywna, a coraz częściej reaktywna. W reagowaniu na bieżące działania rządu Platformersi czują się najlepiej. Tak też wygląda ich ostatnia akcja – czarno-białe banery z wizerunkiem Jarosława Kaczyńskiego. Krzykliwe billboardy zalały niemal cały kraj. Ale o ile rozmach jest, o tyle konkretów na plakatach… niewiele. Sztabowcy Platformy piszą o milionach wydawanych lekką ręką przez prezesa PiS. Przy Nowogrodzkiej obracają to w żart i mówią – te miliony poszły na polskie dzieci z 500+. Wydaje się, że działacze PO zapomnieli, że kampania negatywna, choć potrafi być skuteczna, nie rozwiąże wszystkich problemów i nie skusi większości niezdecydowanych wyborców.

Do tego potrzebny jest kompletny program. I na tym właśnie polega dziś główny problem Platformy – brak spójności w wizji tego, jak ma wyglądać Polska, która wróci w ręce opozycji. Wstrzymanie reform w sądownictwie to oczywistość, ale co poza tym? Czy PO zadeklaruje nowe standardy w SSP i zakaz pracy w nich osobom z partyjną przeszłością? Czy z mediów publicznych zwolni wszystkich dziennikarzy, tak jak zrobiło to PiS? Co z 500+ i innymi programami społecznymi? Czy będą rozwijane? Czy PO ma w rękawie coś lepszego niż wyśmiewane Mieszkanie+? Wielu wyborców nie zna dziś odpowiedzi na te pytania. Wiele haseł, które padały w ostatnich latach, jest już nieaktualnych.

W pewnym sensie PiS w swoich najnowszych spotach, którymi odpowiada Platformie, przekazuje więc meritum tego, czym w ostatnich trzech latach stała się opozycja.

Demobilizacja

PO jest dziś partią gotową do protestów, okupowania mównicy sejmowej, piętnowania nadużyć i łamania prawa. Ale czy jest gotowa do budowania nowego, powyborczego ładu? Poza manifestacjami działacze sprawiają wrażenie, jakby sami nie do końca wiedzieli, jaki przekaz kreować. A to ktoś pojawi się przed Sejmem, a to ktoś inny podczas urlopu założy koszulkę z Konstytucją. Niektórzy pojawią się na spotkaniu z Trzaskowskim. U jeszcze kolejnych – na froncie medialnym cisza. Można by pomyśleć, że trwa demobilizacja po zwycięskiej kampanii. A przecież jest zupełnie odwrotnie.

Sytuacji nie poprawia koalicja z Nowoczesną, gdzie pewne sprawy widzi się inaczej – zwłaszcza te dotyczące świadczeń czy spraw światopoglądowych. Jak obie partie chcą być wiarygodne na jednej wyborczej liście? Nie wiadomo. Idealnie pasuje tu stare jak świat: "„Na rozmowy przyjdzie czas po wyborach".

Efekt domina

Wszystko wskazuje na to, że Grzegorza Schetyna zapomniał o co toczy się gra i jak duża jest jej stawka. Tymczasem kreujący się na lidera opozycji polityk walczy dziś nie tylko o przedłużenie swoich rządów w partii. Walczy o całą Platformę i jej szeroko pojętą przyszłość. Ta układanka jest bardzo prosta do przewidzenia. Jeśli PO polegnie w samorządach, efekt domina szybko przyniesie kolejne porażki.

Dziś Platforma nie jest tą samą partią co w 2015 roku, ale czy na pewno jest od niej lepsza? Biorąc pod uwagę słupki poparcia – można w to wątpić. Jeśli Schetynie noga powinie się tak samo jak Ewie Kopacz, trzeciej szansy już nie będzie. A wtedy Donald Tusk, nawet jeśli rzeczywiście chciałby wrócić do krajowej polityki, może po Platformie zastać co najwyżej tlące się zgliszcza.

Grzegorz Łagunadziennikarz i prezenter telewizyjny. Na antenie Telewizji Superstacja prowadzi programy Raport, Bez Ograniczeń, Informacje Dnia i Finał Dnia. Wcześniej także Rozmowę Dnia. Był gospodarzem wieczorów wyborczych w Superstacji podczas referendum ogólnokrajowego i wyborów parlamentarnych w 2015 roku. Stały komentator Polskiego Radia 24

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)