Grigorij Rodczenkow na celowniku Putina? To on ujawnił rosyjski program dopingowy
Były szef rosyjskiego ośrodka antydopingowego, który ujawnił gigantyczny program nielegalnego wspomagania rosyjskich sportowców, może być poszukiwany przez agentów Kremla. Takie ostrzeżenie usłyszał od przedstawicieli amerykańskich służb.
Zaczynające się za niecałe dwa miesiące zimowe igrzyska olimpijskie w Pjongczang będą kolejnymi, w których nie weźmie udziału rosyjska reprezentacja. Według Władimira Putina, to wynik zachodniego spisku. Ale w rzeczywistości, to w dużej mierze zasługa jednego człowieka - Grigorija Rodczenkowa.
To były szef moskiewskiego centrum antydopingowego i jeden z architektów systemu, który przez lata ukrywał przed Światową Agencją Antydopingową (WADA) hurtowe i systematyczne faszerowanie rosyjskich sportowców niedozwolonymi środkami. Dwa lata temu Rodczenkow ujawnił wszystkie szczegóły spisku i uciekł do USA. Według służb chroniących Rosjanina w Stanach Zjednoczonych, jego życiu może teraz zagrażać niebezpieczeństwo.
- Sytuacja jest niezwykle napięta - powiedział portalowi Yahoo News prawnik Rodczenkowa Jim Walton. - Jeśli ludzie Kremla będą mieli okazję, zlikwidują go - wyjaśnił.
Jak dodał, takie ostrzeżenie otrzymał od Amerykanów, którzy opiekują się nim w ramach proramu ochrony świadków. Stwierdzili oni, że bez poprawienia środków bezpieczeństwa i przestrzegania odpowiednich protokołów, Rodczenkow nie będzie bezpieczny. Zapewnili jednak, że nowe środki już są wdrażane, a jego prawnik nie może nawet się z nim kontaktować.
Zobacz również: Rosja zasługuje na wykluczenie z Igrzysk?
Ale obawy Rodczenkowa nie są bezpodstawne. W 2016 roku zmarło dwóch prominentnych działaczy sportowych zamieszanych w rosyjski program dopingowy. W lutym, w wieku 58 lat na zawał zmarł były prezes Rosyjskiej Agencji Antydopingowej Wiaczesław Siniow. Kilka dni później w niewyjaśnionych okolicznościach życie zakończył inny były pracownik organizacji, 52-letni Nikita Kamajew. Tymczasem w grudniu tego roku o sprawie Rodczenkowa przypomniał sam Władimir Putin. Podczas corocznej konferencji prasowej stwierdził, że przebywanie byłego działacza w USA "nie jest dla Rosji pozytywne".
- Co oni z nim robią? Dają mu jakieś substancje, żeby mówił to, co chcą? - zastanawiał się rosyjski przywódca. Z kolei Leonid Tiagaczew, honorowy prezes rosyjskiego Komitetu Olimpijskiego, stwierdził, że "zdrajca" powinien zostać zastrzelony, "tak jak to się robiło za Stalina". W Rosji czekają go ponadto zarzuty o przemyt narkotyków.