PolskaGosiewski: dziennikarze prawie nas stratowali

Gosiewski: dziennikarze prawie nas stratowali

Szef klubu PiS Przemysław Gosiewski uważa, że
zaskakujące jest zachowanie wielu dziennikarzy w sprawie
posłanki tego klubu Elżbiety Kruk, która w piątek rano w Sejmie
wzbudziła podejrzenie, iż znajduje się pod wpływem alkoholu.
Gosiewski powtórzył, że "nie było żadnej sprawy" i klub nie zamierza się tym
zajmować. Dodał, że gdy wychodził z posłanką Kruk z Sejmu dziennikarze niemal ich stratowali.

Gosiewski: dziennikarze prawie nas stratowali
Źródło zdjęć: © PAP

24.11.2008 | aktual.: 24.11.2008 16:06

- Dołączam się do tych wszystkich opinii płynących z różnych stron sceny politycznej, że w tej sytuacji zachowanie dziennikarzy było bardzo zaskakujące i sam miałem sytuację - bo towarzyszyłem pani Elżbiecie Kruk, kiedy opuszczaliśmy Sejm - gdzie byłem prawie poddany tratowaniu - zaznaczył Gosiewski.

Jak podkreślił, "nie jest to najlepsza rzecz, kiedy politycy muszą się przepychać z operatorami kamer telewizyjnych i dziennikarzami".

- Nie jest to - wydaje mi się - sprawa, która dobrze świadczy o naszej współpracy. Myślę, że to jest taki sygnał, iż tego typu emocje powinny być w innych przypadkach, a niestety z takimi emocjami spotkaliśmy się w trakcie tego zdarzenia - podkreślił.

Elżbieta Kruk nie wzięła udziału w piątkowych głosowaniach. Po wypowiedzi, która zrodziła wątpliwości, czy jest trzeźwa, udała się do sejmowej restauracji. Spędziła tam ponad dwie godziny. Wyszła z niej w asyście m.in. Gosiewskiego i rzecznika klubowej dyscypliny Marka Suskiego. Udała się bezpośrednio do domu poselskiego.

Jako "trochę zaskakującą" określił Gosiewski sprawę byłego wiceministra zdrowia i b. posła PO Krzysztofa Grzegorka, którego zdjęcia opublikował poniedziałkowy "Fakt". Fotografie zostały wykonane w czwartek późnym wieczorem i wskazują na to, że śpiący na podłodze sejmowego korytarza poseł mógł być pijany.

- Pan Grzegorek niewiele dawał oznak życia na tym zdjęciu, a jeżeli rzeczywiście takie zdarzenie było, to by świadczyło, że być może jest to przypadek, który powinien być poddany ocenie medycznej. Dlatego, że doprowadzenie się do takiego stanu, w którym nie daje się oznak życiowych, jest po prostu kłopotliwe pod względem medycznym - komentował Gosiewski.

Grzegorek w rozmowie z "Faktem" przyznał, że wypił. Za swoje naganne zachowanie przeprosił.

Na Grzegorku ciąży siedem zarzutów prokuratorskich; cztery z nich dotyczą korupcji, a pozostałe trzy - nakłaniania innych osób do poświadczania nieprawdy w dokumentach. Korupcyjne dotyczą lat 2002 i 2003, kiedy Grzegorek był dyrektorem ds. lecznictwa w szpitalu w Skarżysku-Kamiennej (w woj. świętokrzyskim). Miał wtedy przyjąć 22 tys. zł od przedstawicieli firmy Johnson&Johnson w zamian za doprowadzenie do zakupu przez skarżyski ZOZ materiałów medycznych tej firmy.

W związku z tą sprawą, parlamentarzysta zrezygnował z funkcji wiceministra, zawiesił członkostwo w PO oraz klubie parlamentarnym tej partii.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)