Francja, USA i ONZ potępiają zamach w Libanie
Z apelem do polityków libańskich, by zapobiegli destabilizacji swego kraju zwrócił się prezydent Francji Francois Hollande, po zamachu w Bejrucie, w którym zginęło co najmniej osiem osób. USA oznajmiły, że zamach jest "nie do usprawiedliwienia".
19.10.2012 | aktual.: 20.10.2012 00:03
Jak powiadomiła kancelaria Hollande'a, wezwał on polityków, by "utrzymali jedność Libanu i uchronili go przed wszelkimi próbami destabilizacji". Francuski prezydent nie wymienił z nazwy sił, które jego zdaniem mogłyby dążyć do takiej destabilizacji, jednak jak przypomina Reuters, Francja wcześniej ostrzegała przed wpływem konfliktu wewnętrznego w Syrii na sąsiedni Liban.
Hollande oświadczył również, że "wielką stratą" jest śmierć w zamachu szefa wywiadu libańskiej policji gen. Wissama al-Hassana.
Stany Zjednoczone stanowczo potępiły zamach. - W najostrzejszych słowach potępiamy ten, jak się wydaje, akt terroru. Nic nie może usprawiedliwiać takiej przemocy - oświadczyła rzeczniczka Departamentu Stanu Victoria Nuland. Zastrzegła, że USA nie chcą "o niczym przesądzać, zanim władze libańskie nie wskażą osób odpowiedzialnych" za zamach.
Rzecznik Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA Tommy Vietor nazwał zamach "barbarzyńskim atakiem". Podkreślił, że stabilność Libanu ma zasadnicze znaczenie dla jego sąsiadów w regionie. Rada Bezpieczeństwa ONZ wydała oświadczenie, w którym potępiła "atak terrorystyczny" w Bejrucie.
Rząd do dymisji?
Opozycja w Libanie wezwała rząd, by podał się do dymisji po zabójstwie w zamachu w Bejrucie szefa wywiadu libańskiej policji gen. Wissama al-Hassana. - Wzywamy rząd do odejścia, a jego szefa (premiera Nadżiba Mikatiego) do natychmiastowej dymisji, ponieważ postawa tego rządu zapewnia przestępczemu spiskowi największą ochronę - oświadczył Ahmad Hariri, rzecznik opozycji, po jej spotkaniu zwołanym w trybie pilnym. Opozycja oskarżyła Mikatiego, że to on "osobiście ponosi odpowiedzialność za przelew krwi gen. Hassana i niewinnych osób", które zginęły w zamachu.
Przywódca opozycji Saad Hariri zarzucił prezydentowi Syrii Asadowi zlecenie zabójstwa Hassana. Zabicie generała oznacza, że "siły zła i terroryzmu są zdecydowane kontynuować kierunek, który obrały wraz z zabójstwem Rafika Haririego" - oświadczył polityk. Rafik Hariri, sunnicki polityk i były premier Libanu, zginął w ataku bombowym w 2005 roku, Saad Hariri jest jego synem.
Wybuch samochodu-pułapki
W następstwie silnej eksplozji samochodu-pułapki w centrum Bejrutu zginęło co najmniej osiem osób, a prawie 80 zostało rannych. W stolicy wybuchły zamieszki.
Gen. Hassan, który według libańskiej państwowej agencji prasowej zginął w zamachu, stał na czele dochodzenia, które wskazało na udział Syrii i szyickiego Hezbollahu w zamordowaniu byłego premiera Rafika Haririego. Ten sunnicki polityk zginął w ataku bombowym w 2005 roku, a Hassan był jego bliskim doradcą.
Hassan stał również za wykryciem planów zamachu bombowego, które doprowadziło do aresztowania w sierpniu libańskiego polityka, byłego ministra ds. informacji Michela Samahy, sprzymierzonego z syryjskim prezydentem Baszarem al-Asadem, przeciwko któremu w jego kraju toczy się rewolta.
Libańscy sunnici wyszli wieczorem na ulice Bejrutu po przekazaniu przez media informacji o śmierci Hassana.
Antagonizmy między sunnitami a szyitami w Libanie, żywe od wojny domowej w latach 1975-1990, zaogniły się po wybuchu konfliktu w Syrii. Społeczności religijne są podzielone na stronników Asada i zwolenników rebeliantów starających się go obalić. Mniejszość alawicka, z której wywodzi się Asad, to wyznawcy skrajnego odłamu szyizmu; wielu sunnitów uważa ich za niewiernych.
Przeciwnicy Hezbollahu, którzy oskarżają ugrupowanie o pomoc siłom Asada, ostrzegali od wielu miesięcy, że zaangażowanie w syryjski konflikt może zaostrzyć w Libanie tarcia na tle wyznaniowym.