Firma rozbiórkowa przejęła teren zawalonej hali
Firma budowlana "Śląsk", która zajmie się
rozbiórką zawalonej hali w Katowicach, przejęła teren
katastrofy, a w piątek rano rozpocznie pierwsze prace. Planuje
się, że ciężki sprzęt pojawi się tam najwcześniej w sobotę -
poinformował prezes przedsiębiorstwa Jarosław Żelazowski.
Zastrzegł, że sposób i tempo rozbiórki będą uzależnione od zaleceń prokuratury, pracujących na miejscu ekspertów oraz służb ratunkowych, które zamierzają kontynuować poszukiwania ciał ewentualnych kolejnych ofiar, które mogą być jeszcze pod gruzami.
W sobotniej katastrofie zginęły 63 osoby, a 69 - jak poinformował rzecznik wojewody śląskiego Krzysztof Mejer - nadal przebywa w szpitalach. W czwartek przed południem przedstawiciele firmy spotkali się na miejscu z prokuratorami i ratownikami. Rozmawiano o tym, jak bezpiecznie rozebrać pozostałości hali i uporządkować teren.
Rozpoczęliśmy prace organizacyjne, przygotowujemy zaplecze dla ludzi i sprzętu, przejęliśmy teren. Szacujemy, że jutro około ósmej rano rozpoczniemy pierwsze prace związane z demontażem konstrukcji i wydobywaniem tych jej elementów, które uniemożliwiają dostęp do posadzki hali - powiedział dziennikarzom prezes po spotkaniu.
Już wcześniej poszerzono strefę bezpieczeństwa wokół hali. Wykonawca robót musi jeszcze przygotować miejsce, gdzie składowane będą zabezpieczane przez ekspertów i prokuraturę elementy, wymagające opisania i sfotografowania. Będzie to w pobliżu, na terenie Międzynarodowych Targów Katowickich.
Jak powiedział prezes, zadaniem firmy w pierwszym okresie jest nie tyle rozbiórka hali, co usunięcie wszystkich elementów konstrukcyjnych i wykończeniowych po to, aby ekipy poszukiwawcze mogły skutecznie spenetrować cały teren.
Firma opracowała już wstępną koncepcję rozbiórki. Pracownicy budowlani chcieliby zacząć od rozebrania pochylonych ścian zewnętrznych obiektu, aby sprzęt mógł bez przeszkód dostać się do jego wnętrza. Zostaną one usunięte w takiej części, w jakiej będzie to konieczne. Prace na miejscu prowadzić ma ok. 25 pracowników. Na razie w użyciu będzie lżejszy sprzęt (dźwigi, palniki, urządzenia do ręcznego rozcinania konstrukcji), samochody do wywozu zdemontowanych elementów; ciężki sprzęt ma pojawić się prawdopodobnie w sobotę.
Będzie to m.in. japońska maszyna komatsu P400, która mechanicznie, bez udziału ludzi, jest w stanie wydobywać i odcinać elementy konstrukcji. Maszyna jest już transportowana do Katowic. To specjalny sprzęt do prac rozbiórkowych w zagrożonych rejonach. Wykorzystany będzie do rozbiórki głównie tych elementów, które mogą zagrażać ludziom. Potem pracownicy, już poza halą, będą rozcinać poszczególne elementy na jeszcze mniejsze.
Żeby można było użyć ciężkiego sprzętu, trzeba przygotować się do tego, czyli usunąć pewne elementy, które tam stoją, zagospodarować je. A w sobotę prawdopodobnie wjedzie ciężki sprzęt - powiedział prezes.
Zastrzegł, że cały tok postępowania będzie ustalony i na bieżąco konsultowany z ratownikami i prokuraturą. Będziemy wykonywali tylko to, co będzie wynikało z potrzeb, z zachowaniem wymogów bezpieczeństwa pracujących tam ludzi - dodał.
Zdaniem Żelazowskiego, ze względu na czynności śledcze, należy liczyć się z przestojami w pracach. W zależności od tempa rozbiórka może potrwać kilka tygodni, prawdopodobnie dwa-trzy. Główne zadanie zatrudnionej ekipy to - jak mówił prezes - dotarcie do posadzki hali.
Za prace zapłacić ma budżet wojewody, który będzie dochodził wydanych kwot od właściciela, czyli Międzynarodowych Targów Katowickich.